czwartek, 4 kwietnia 2013

Dojrzewanie


 1981-1987
DOJRZEWANIE
Do małej wsi pod Sanokiem przeprowadziliśmy się po 4 latach mieszkania w Warszawie. Dla miejskich dzieci to była niezwykła egzotyka. Brak ciepłej wody, brak wody bieżącej w ogóle, piec węglowy zamiast kaloryfera.... i kibelek na zewnątrz, z którego trzeba było jakoś korzystać nawet w zimę stulecia... 

Nowa szkoła. Na "dzień dobry "zafundowali mi wiejskie otrzęsiny -  złapali mnie na przerwie i zajrzeli w majtki. Powiedzieli, że to na wsi normalne. Czułam wielki wstyd i oburzenie, ale do mamy nie poszłam się poskarżyć - jak normalne, to normalne, chyba by tego nie robili córce nauczycielki, gdyby normalnym nie było.... Tym bardziej, że okazało się, iż cipka z racji braku dojrzewania nie stanowi dalszego obiektu zainteresowania chłopaków. No właśnie, dojrzewanie... Miałam 13 lat i nic. Wcale zresztą mnie nie interesowało posiadanie jakiś tam cycków. W kontekście "nieopierzonego" łona, od którego koledzy się odczepili pomyślałam, że to nawet lepiej nie dojrzewać nigdy. W tym czasie zakochałam się pierwszy raz w życiu.  I tu też paradoksalnie pozytywnym było nie mieć biustu, aby móc w "jego" drużynie być pełnowartościowym zawodnikiem rugby. Miłość oczywiście była głęboko skrywana i obdarowywany nią delikwent nigdy się nie dowiedział o moich uczuciach. W codziennych naszych grach na podwórku zadawał mi silne kuksańce, rzucał się na mnie z dużych odległości, a ja byłam naprawdę szczęśliwa....


Minęły 2 lata. Skończyłam podstawówkę, poszłam do liceum (na egzaminach nie chcieli mnie wpuścić do szkoły - miałam 146 cm wzrostu i wyglądałam jak 10 letni chłopczyk). Szkoła była w mieście (zamieszkałam z przyszywaną babcią, dom odwiedzałam tylko w weekendy) nie było tam wiejskich oprawców, więc pomyślałam sobie, że w zasadzie to  mogłabym dojrzeć... Cycki jednak  nie posłuchały i postanowiły nie rosnąć.... Tymczasem się znów zakochałam. Ale jakie miałam szanse wobec konkurencji cycatych koleżanek? Żadne! Wszystkie z klasy z nim chodziły i  tylko ja nigdy!  (Cycki, rośnijcie proszę!)

Pod koniec drugiej klasy liceum na lekcji w-f coś poczułam - drobną grudkę w okolicy sutka! Więc jednak będą!!!!!!!  Hura! Chodziłam rozpromieniona...Wzgórki na klatce piersiowej zauważył  natychmiast wiejski sąsiad mamy - za każdym razem gdy mnie widział śpiewał przyśpiewkę cieszę ja się cieszę że mi cycki rosną, cipka się piórkuje, puszczę ja się wiosną. Jaki wstyd było go spotkać na drodze lub w sklepie!  Ale nikogo oprócz mnie to nie obruszało i nie dziwiło -  ot, wiadomo, Wroniebezogona cyce rosną. A ja myślałam sobie wtedy, że wolałabym być chłopakiem.  I może właśnie z tego powodu wzrost biustu trwał bardzo powoli.

W 3 klasie liceum przeniosłam się do Warszawy. Mieszkałam sama - mama, która początkowo miała ze mną mieszkać wróciła na wieś. Cycki tymczasem zatrzymały swój wzrost na rozmiarze małym i obciachowym. Nawet nie miałam się komu wyżalić, poprosić o pomoc (byłam pewna, że istnieje magiczna pigułka na wzrost piersi, ale mimo tej pewności do lekarza absolutnie wstydziłam się pójść). Zakładałam bardzo luźne i bardzo kolorowe ubrania, żeby odwrócić uwagę otoczenia od moich "braków".

Na studniówkę wypychałam sobie stanik watą. Efekty wypychania widać było od razu - to właśnie na studniówce całowałam się pierwszy raz w życiu... On chciał coś więcej, ja dałabym mu pewnie wszystko (to krótka, kilkugodzinna  ale za  pierwsza spełniona miłość), ale wiedziałam, że mam watę w staniku zamiast biustu i z tego powodu nawet pieszczot  nie będzie.....On wściekły, rzucił mnie w tej samej chwili gdy odmówiłam i natychmiast znalazł sobie inny obiekt pożądania. (Dopiero na 20-leciu matury dowiedziałam się, że założył się z kolegami o flaszkę że mnie rozcnoci.)

Z takim "felernym" biustem weszłam w dorosłe życie. Nie stanowiło to oczywiście problemu w życiu erotycznym  - na mały biust też znajdują się amatorzy. Problem był jednak w mojej głowie - czułam się niepełnowartościowa.

Gdy miałam 29 lat urodził mi się syn. Tuż po porodzie położyli mi go na brzuch. Maluch niezdarnie zaczął szukać piersi.... Chwilę później, karmiąc go stałam się  prawdziwą, dojrzałą  kobietą.

1 komentarz:

  1. Mały biust jest za to ponoć wygodny przy uprawianiu sportów :-)

    OdpowiedzUsuń