sobota, 27 kwietnia 2013

Mleczne zęby

1978

Urodziłam się absolutnie przypadkiem. Dla wielu ludzi może to być powód do traumy, dla mnie kochającej życie nie ma to żadnego znaczenia. Ważne, że dane mi było się urodzić. W szczęśliwym domu, gdzie czekał już na mnie starszy o półtora roku braciszek. Kochający braciszek...Swoją miłość po raz pierwszy okazał gdy miałam pięć miesięcy. Nakarmił mnie wtedy lekarstwami myśląc, ze to cukierki.....Trafiłam do szpitala na płukanie żołądka..


Specyficzną miłość mojego brata szczególnie odczuwałam podczas tracenia zębów mlecznych – konstruował wtedy bardzo zmyślne machiny sadystyczne do ich wyrywania. Najczęściej dźwignią rwącą stanowiły drzwi, jednak sam mechanizm był bardziej skomplikowany. Doskonale pamiętam wyrywaną górną trójkę, gdzie dźwignię stanowiły drzwi....sąsiadów z parteru. Siedziałam wtedy z wyrokiem całą wieczność i czekałam, kiedy w końcu ktoś naciśnie klamkę w drzwiach ich mieszkania. 
Po okresie wypadania zębów nastąpił czas rośnięcia nowych. I tu do mojego uzębienia wtrąciła się genetyka - podobnie jak wszystkie kobiety w mamy rodzinie miałam stałe braki w uzębieniu – nie wyrosły mi dwie dwójki. Poszłyśmy więc z mamą na prześwietlenie szczęki. To ważne – mówiła – bo gdyby ten ząb jednak zamierzał się kiedyś pojawić ( tzn był gdzieś ukryty jego zawiązek) to musimy zrobić dla niego jakieś miejsce. Inaczej wyrośnie gdzieś z boku i będziesz wyglądała jak potwór. 
Zdjęcie zrobione. Ale odbiór dopiero za tydzień. To długo, zważywszy że w międzyczasie mogłam zostać jakimś mutantem....Codziennie patrzyłam w lustro i szukałam śladów zęba w różnych miejscach szczęki. Nie miałam pojęcia, że może on pojawić się tylko między jedynką a trójką- myślałam że może wyjść wszędzie....
Badania  mogłam odebrać osobiście. Mama dała mi kwitek do odbiór prześwietlenia, pieniądze na autobus i dokładnie wyjaśniła, jak do poradni dojechać. 
Strach przed wynikiem prześwietlenia powodował, ze chciałam tę chwilę odwlec w czasie, poszłam więc na piechotę (dodatkowy atut: zamiast na bilet, pieniądze na lody) Stojąc przed poradnią ogarnął mnie paraliż. Nie chcę być potworem z wielkim zębem między oczami. Chcę być normalnym człowiekiem jak reszta ludzi... Czułam całą sobą, ze tym razem mam przechlapane...Odeszłam spod przychodni po godzinie. Mamie powiedziałam, że było zamknięte....Kolejne wizyty, a było ich kilkanaście przebiegały podobnie. Za każdym razem wyobrażałam sobie siebie jako coraz większego mutanta. Droga z domu po wynik coraz bardziej przypominała drogę na ścięcie. Liczyłam kroki, jakie dzielą dom od przychodni. Za każdym razem był to inny wynik, ale wahał się między 10 200 a 10 400 kroków.. Około 5-6 kilometrów dzieliło mnie od życiowej katastrofy!
Wieczorami oglądałam encyklopedię. Obrazki - potworności. Ludzie ze zdeformowanymi twarzami i ciałami...Byłam pewna, ze dołączę do tej grupy... Jednak przeglądając w kółko te same zdjęcia zaczęłam się z nimi oswajać. Pan z wielkim garbem dostał przydomek „Górnik” (bo miał górę na plecach), pan z wyłupiastym jednym okiem został po prostu „Piratem” Nie byli tacy straszni .Po kilku dniach witałam się z nimi  gdy otwierałam książkę i głaskałam zdjęcia....

Któregoś razu po rutynowym przejściu tysięcy kroków zdobyłam się na odwagę – weszłam i poprosiłam o zdjęcie. Pani podała mi dużą szarą kopertę. Szybko zajrzałam do opisu. Tak, jest zawiązek dwójki. Będę więc potworem...trudno...po  dwóch miesiącach przemyśleń wiedziałam już, że to bez z znaczenia. Niezależnie od tego, co mi jest pisane, będę sobą! I wiem, że dam sobie radę! Kocham siebie i swoje życie takimi, jakie są!
Ząb, mimo zawiązka nigdy nie wyrósł. Nie wyrosły mi również dwa inne zęby. Na zawsze zostały mi szpary między zębami. Mimo nalegań ortodonty nigdy ich nie skorygowałam- przecież te szpary to kawałek mnie i genów pokoleń!

1 komentarz:

  1. fajnie, że piszesz dokładną datę - ja mam pamięć do tego co chce pamiętać ,a co robiłem 27.04.2013r. pamiętam dokładnie - pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń