wtorek, 1 grudnia 2020

Białka

Dawno dawno, jakieś (a może nawet dokładnie) pół wieku temu pewna kochająca się para postanowiła być i żyć razem. Byli młodzi, piękni i pełni planów na przyszłość. Aby ich  nie pokrzyżować zbyt szybkim rodzicielstwem (wszystko w swoim czasie) udali się do ginekologa, Pana K, by wskazał im odpowiednią antykoncepcję. Nie wiem co sądzić o tej wizycie, ale  ich syn (a mój mąż) Piotr urodził się jakiś rok po niej. Pan K. zaś  świat ten dość szybko (choć niezależnie od tych narodzin) opuścił. Pozostawił na świecie swoją żonę, pogrążoną w smutku Panią K...

Tymczasem mały Piotr  dorósł, ożenił się z cudowną kobietą i kupił jej wymarzony domek na skraju miasta...