Obraziłam się na świat. Na szczęście nie na cały, tylko ten wirtualny. Powody?
- zjada mi prawdziwe, realne kontakty ze znajomymi. Siedzę sobie na takim fb i mniej więcej wiem, co u kogo. Mam poczucie, że uczestniczę w życiu znajomych, po cóż mam więc się z nimi spotykać?
To oczywiście uproszczone rozumowanie. Ale faktem jest, że od kiedy mam fejsa, coraz mniej ludzi mam w realnym świcie.
- życie wirtualne zjada mój czas. Co z tego, że nie oglądam telewizji, gdy wracając po pracy od razu sięgam po telefon i przeglądam internet? Marnuję czas oglądając koty i posiłki moich przyjaciół...Coś, o czym w normalnych kontaktach z pewnością byśmy nie mieli ochoty nawet gadać...