foto: www.wallson.pl |
Muszę dorwać te trzy koty. Jeden mieszka aktualnie w
opuszczonej wieży pod Łodzią, drugi w lesie pod Wrocławiem a trzeci w jakimś
tunelu pod Toruniem. Zorganizować ich spotkanie to będzie grubsza robota…
Proszę o pomoc przyjaciela. On pojedzie na poszukiwania do
tunelu, ja w najbliższym czasie odwiedzę dwa pozostałe miejsca. Łowienie
zwierzaków potrwa dłuższą chwilę –
musimy wygospodarować sobie wolny czas na podróż w tak różnych kierunkach
(każdy z nas musi też przekonać swoją rodzinę, że złapanie kotów jest niezwykle
ważne i póki ich nie ujrzymy razem nie będziemy spali spokojnie). Mój kolega
musi dodatkowo zdobyć się na odwagę, bo tak naprawdę ciemnych tuneli trochę się
obawia…
Nie będę opisywała szczegółów pogoni za zwierzyną– te muszą
pozostać tajemnicą. Powiem tylko, że nie było lekko. W końcu nastaje jednak wymarzona
chwila – w moim ogrodzie spotykają się trzy koty. Każdy inny, każdy z inną
informacją na obroży. Szybko spisujemy dane – tak, zgadza się - pasują do siebie jak ulał!
Zapadła już noc, ale cóż zrobić? - w dzień pracujemy i nie ma jak się „wyrwać”. Tak więc (pozostając bez wyboru)
w absolutnych ciemnościach wałęsamy się po leśnych wzgórzach gdzieś pod Zgierzem. Echo niesie szelest poruszanych
naszymi stopami zeszłorocznych liści, grube
konary drzew trzeszczą na wietrze. W dzień nie robi to wrażenia, ale nocą niepokój budzi każdy dźwięk. Co tu robimy? Realizujemy
naszą wielką pasję - szukamy rozwiązania zagadki „Trzech kotów”. Tym rozwiązaniem jest skarb. Nie jest nim
jednak zaginiony pociąg, nie jest też
skarb Bursztynowej Komnaty - szukamy zwykłego skarbu, który został tu dla nas
ukryty przez kolegę „z branży”.
Co za „branża”? Kim jesteśmy? Mówimy o sobie, ze jesteśmy bandą zapaleńców,
którzy każdą wolną chwilę spędzają na uganianiu
się za plastikowym pudełkiem po kanapkach. Młodzi, starzy, w średnim wieku. Czasami
wykształceni i na stanowiskach, czasami zwyczajni i prości. To bez znaczenia. Jest nas w Polsce kilkanaście
tysięcy. Ale od początku…
Idea opencachingu zrodziła się w Polsce w 2006 roku. Wtedy
pierwsza osoba zaadoptowała na polskie warunki zagraniczny serwis internetowy,
kilka kolejnych zaczęło ukrywać w terenie pierwsze skarby (tzw. kesze). Początkowo
było ich kilka, potem kilkaset, teraz jest ich około dwudziestu pięciu tysięcy.
Skarby ukryte są wszędzie – w miastach i wsiach, w lasach i
na łąkach. Poszukujemy ich przy pomocy gps-a. Znalezienie kesza zajmuje
czasami kilka chwil, czasami kilka godzin.. Niektóre z nich (tak jak opisane
powyżej „3 koty”) skrywają w sobie
zagadkę, której rozwiązane zajmuje nam długie dni, czasami nawet tygodnie…
Czym jest skarb? To szczelny pojemnik z zeszycikiem w środku
i certyfikatami dla znalazców. Czasami
dokładamy tu zabawki dla dzieci, aby i te miały frajdę z zabawy dla dorosłych. Zapewne
myślicie sobie: jaka to „zabawa dla dorosłych” - przecież do dziecinada! Tak, szukając skarbów
zamieniamy się w duże dzieci. I sprawia nam to nieopisaną radość!
Co robicie, gdy mieliście
ciężki dzień i macie ochotę na „reset”? . Jedni idą pobiegać, inni oglądają
telewizję, jeszcze inni gotują. Ja wchodzę do naszego serwisu (www.opencaching.pl), znajduję sobie skarb do zdobycia, wsiadam na rower i
jadę. Czasami kilka kilometrów, czasami kilkadziesiąt. Po odnalezieniu, skarb pozostawiam na miejscu. Śladem mojej
tu obecności jest jedynie wpis w „logbooku” (czyli wspomnianym już wcześniej
zeszyciku), oraz podobny wpis
w naszym serwisie internetowym.
Powiecie: bzdura
jakaś - po co szukać czegoś, co jest
bezwartościowe? Otóż właśnie…
Z pewnością w życiu widzieliście wiele miejsc, i słyszeliście wiele historii, którymi
natychmiast chcielibyście podzielić się ze światem. Robicie wtedy zdjęcia
(które często nie oddają nastroju tego miejsca) pokazujecie je swoim znajomym opowiadając ich historię. My
właśnie w takich miejscach ukrywamy skarby. Chowamy je sprytnie, aby odnajdujący
(mimo podanych współrzędnych geograficznych) miał przyjemność szukania. Dzielimy
się miejscem, dzielimy się opowieścią, którą publikujemy w naszym serwisie. W taki sposób dzielimy się historią okolicy w której żyjemy i miejsc do
których jeździmy na wakacje. A szukając skrzynek kolegów poznajemy nowe historie. Te znane i nieznane. Tak dowiedziałam
się atakach chlorowych podczas Pierwszej Wojny Światowej (15 tys żołnierzy leży w
zapomnianych zbiorowych mogiłach w okolicznych lasach. Żyrardowianie – kto z
Was o tym wiedział? Może ktoś chciałby odwiedzić te miejsca?), o ciężkich latach
okupacji, wizycie strajkującego Wałęsy w naszym mieście (nie wiedzieliście, że
w 1981 roku Lech był w naszym mieście? Ja wiem. Mogę Wam pokazać, gdzie stała
jego mównica). Mogę też opowiedzieć, jak wiele lat wcześniej, za komuny, nasze
miasto odwiedził premier Cyrankiewicz- porządki były tak wielkie, że malowano
trawę by była "bardziej zielona". Mogę opowiedzieć o nadziei na lepsze, jaka
rodziła się podczas tej wizyty we wszystkich obywatelach naszego miasta – wszak
trzecia żona premiera pochodziła właśnie z Żyrardowa, a to go powinno zobowiązywać!
Tę historię to ja skompletowałam i
pokazałam innym keszerom…
Pasję "poszukiwacza skarbów" noszę w sobie od trzech lat. Znalazłam kilkaset skarbów, poznałam setki ciekawych miejsc i historii.. I Wy codziennie przechodzicie obok naszych skarbów. Być może
nawet na nie patrzycie...Niemożliwe? Świat skrywa w sobie tyle tajemnic!
PS. Trzy koty- co one robiły w tej opowieści? To były
geokrety (www.geokrety.org), czyli podróżujące od skrzynki do skrzynki
przedmioty. To powiązana z tą, jednak kompletnie
inna bajka…
Tekst napisany dla Pure Passion Magazine - zapraszam do lektury!
Ej, ja uwielbiam gmerać w fantach. Ciekawe miejsca odwiedzałam na długo przez zabawą, ale emocje przy otwieraniu pudełka towarzyszą mi od sześciu lat. I czasem rozczarowanie, gdy pojemnik zawiera tylko logbook. Dlatego coraz rzadziej chodzę na mikrusy, w zasadzie łapię je tylko jako zapas do przyznawania gwiazdek. Sporo ich poszło mi na Twoje skrzynki ;)
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawy tekst ;) Cieszę się, że 3 koty wzbudziły tyle emocji i ich historia wyszła poza ramy serwisu opencaching. Nie mniejsze emocje towarzyszyły mi przy zakładaniu tej skrzynki i obserwowaniu pościgu za kotami. Zdarzało się, że ktoś spóźnił się dosłownie o godzinę i kot uciekał mu o kilkadziesiąt km.
OdpowiedzUsuńPełna zgoda - dobra skrzynka zabiera nas w miejsce, o którego istnieniu często nie wiedzieliśmy. No i ten urok poszukiwania skarbów!
Pozdrowienia dla Żyrardowa - belleme
Świetnie się czyta Twojego bloga. W sumie nigdy nie bawiłem się opencaching, ale mam znajomych którzy to czasami robią. Hmm, może warto spróbować :) Pozdrowienia!
OdpowiedzUsuń