środa, 26 listopada 2014

Z listopadowym wiatrem

No i znów odezwała się we mnie dusza włóczęgi. Musze jechać żeby wyciszyć się i złapać życiową równowagę. Nie mam  pomysłu gdzie -  niespecjalnie pociąga mnie teraz zdobywanie punktów na mapie. Interesuje mnie sama  podróż, droga, przygoda. Postanawiam więc jechać w kierunku wiatru - o tej porze roku, gdy chłód, deszcze i śniegi są i tak dużą upierdliwością , ta decyzja może okazać się być słuszną.
Wiatr będzie zmienny. W dniu wyjazdu będzie wiał na południowy wschód. Zabieram namiot, karimatę, śpiwory i ruszam właśnie w tym kierunku.


piątek, 14 listopada 2014

Nasz ukochany brat Szymon....



Dziś odbył się pogrzeb naszego brata....

                 1.

Każdy żegna się z nim tak, jak potrafi. Ja prowadzę  długie monologi w lesie,  dużo płaczę. Wyobrażam go sobie w szumie drzew i w ruchu fal morskich. Wiem, że jego piękna życiowa energia pozostała wśród nas i wzbogaciła Świat...

sobota, 1 listopada 2014

Koło

lipiec 1980



Wakacje. Całą rodziną wybraliśmy się w Bieszczady. Uwielbiam nasze wędrówki z mapą - mama nawet idąc szosą  potrafi zabłądzić, a co dopiero gdy idziemy w dzikich górach po szlaku...A ten stan, kiedy nikt  nie wie, gdzie jesteśmy, kiedy nie wiadomo kiedy gdzieś dotrzemy i gdzie....to takie ekscytujące!
Połonina Caryńska. Oczywiście błądzimy. Ścieżką wytyczoną przez zwierzęta schodzimy w dół.  I chyba tylko  jakimś cudem (lub wiedzeni przez Opatrzność)  przed zmrokiem docieramy do stanicy harcerskiej. Tu, w specjalnie przygotowanych dla turystów namiotach spędzimy noc.
Wystawiliśmy z Maćkiem głowy z namiotu... Rozgwieżdżone niebo nad nami..Ech. cudowne lato! Tylko niech może szybciej przeleci - już nie mogę się doczekać, kiedy mama urodzi nam w końcu tego dzidziusia!

Budzą nas wcześnie rano.  Mama się gorzej poczuła i jest w obozowej izolatce. Zrywam się i biegnę do niej.