środa, 10 kwietnia 2013

Ojciec

1978
OJCIEC

Przyjechał tata! Wreszcie. Nie pamiętam, kiedy go ostatni raz widziałam Wydaje mi się zupełnie inny, niż ten, którego miałam w pamięci.. Dostaliśmy od niego pierwsze w życiu rowery –„Jubilat-2” się nazywają. Ja mam żółty, brat brązowy. Ale mój jest ładniejszy. Teraz możemy naprawdę poszaleć po Polach Mokotowskich! 

wtorek, 9 kwietnia 2013

Lewatywa


1977
LEWATYWA

Maciek miał na wiosnę dwie operacje nerek. Strasznie mu tego zazdrościłam! Poleciał do Warszawy samolotem, dostał super zestawy klocków z ludzikami. No i nawet tata się nim interesował...Co ja bym dała, żeby mi tez chcieli coś zoperować....

Tego lata po czterech latach spędzonych w dzikich Bieszczadach wróciliśmy na stałe do Warszawy. Mój kot, Szaruś niestety nie wrócił. Uciekł podczas pakowania. Mieli mi go dowieźć później. Długo czekałam. Nie dowieźli....

poniedziałek, 8 kwietnia 2013

Zazdrość


 1976
ZAZDROŚĆ

Było piękne lato. Całymi dniami taplaliśmy się z bratem w strumieniu koło domu, budowaliśmy domki na drzewie. A mama się zakochała....Wraz z nowym narzeczonym  do naszego domu przyjechała wielka banda ludzi. Mama całkowicie pochłonięta została przez gości i nowego chłopaka. Tak przynajmniej wyglądało to z perspektywy dziecka.  I nagle odkryłam, że moja wolność, którą i tak mam od rana do wieczora jest teraz nieograniczona !!! Że nikt nas nie pilnuje, nie kontroluje. Więc zapuszczaliśmy się z bratem daleko za strumień.

niedziela, 7 kwietnia 2013

Piórka

1990
PIÓRKA
Dorosłam, i w pewnym sensie założyłam rodzinę (wzięłam cichy ślub) Mąż jednak nie cierpiał mojej mamy. Z wzajemnością. Przez 10 lat małżeństwa nigdy nie spędziliśmy więc razem świąt- on szedł do swojej mamy, ja jechałam do swojej. Nikt nie mógł ustąpić? Ja nie!

Przed świętami w pociągach zawsze był tłok. Nie stać mnie było jednak na kuszetkę – spędzałam wiec zwykle upiorną noc stojąc na jednej nodze na korytarzu. Czasami było to miejsce siedzące, ale wtedy zawsze zdarzały się mankamenty- przedział dla palących, gruba baba obok (moje miejsce zmniejszało się wtedy do szerokości 30 cm), jakieś dzieci wrzeszczące...no jak to w pociągach bywa.. Pociąg do Krosna wlókł się 12 godzin. Koszmar. Potem przesiadka na autobus, i o ile właśnie nie zasypało dróg już po 15 godzinach od startu lądowałam w zaśnieżonych Polanach.

sobota, 6 kwietnia 2013

Ratownik

marzec 1975

Ratownik

Mój kot znów nasrał do szafy Maćka. Będzie awantura, ale dobrze mu tak. To kara za to, że poprzedniego dnia wydał mnie przed mamą ( zamiast posprzątać  w pokoju wepchnęłam wszystko pod łóżko)  I za to, ze nie cierpi kotów...

czwartek, 4 kwietnia 2013

Dojrzewanie


 1981-1987
DOJRZEWANIE
Do małej wsi pod Sanokiem przeprowadziliśmy się po 4 latach mieszkania w Warszawie. Dla miejskich dzieci to była niezwykła egzotyka. Brak ciepłej wody, brak wody bieżącej w ogóle, piec węglowy zamiast kaloryfera.... i kibelek na zewnątrz, z którego trzeba było jakoś korzystać nawet w zimę stulecia... 

Nowa szkoła. Na "dzień dobry "zafundowali mi wiejskie otrzęsiny -  złapali mnie na przerwie i zajrzeli w majtki. Powiedzieli, że to na wsi normalne. Czułam wielki wstyd i oburzenie, ale do mamy nie poszłam się poskarżyć - jak normalne, to normalne, chyba by tego nie robili córce nauczycielki, gdyby normalnym nie było.... Tym bardziej, że okazało się, iż cipka z racji braku dojrzewania nie stanowi dalszego obiektu zainteresowania chłopaków. No właśnie, dojrzewanie... Miałam 13 lat i nic. Wcale zresztą mnie nie interesowało posiadanie jakiś tam cycków. W kontekście "nieopierzonego" łona, od którego koledzy się odczepili pomyślałam, że to nawet lepiej nie dojrzewać nigdy. W tym czasie zakochałam się pierwszy raz w życiu.  I tu też paradoksalnie pozytywnym było nie mieć biustu, aby móc w "jego" drużynie być pełnowartościowym zawodnikiem rugby. Miłość oczywiście była głęboko skrywana i obdarowywany nią delikwent nigdy się nie dowiedział o moich uczuciach. W codziennych naszych grach na podwórku zadawał mi silne kuksańce, rzucał się na mnie z dużych odległości, a ja byłam naprawdę szczęśliwa....

Polka


1974
POLKA
Domek stał na wzgórzu nieopodal wsi. Miejsce to odkryliśmy z bratem niechcący, włócząc się z dzieciakami po okolicy. Z pewnością był zamieszkały, bo w środku zimy widać było ślady w obejściu i dym z komina. Chłopaki mówili, że  mieszka tam „przeklęta Polka”. Nam, dzieciom do niedawna „miastowym”, którym matka co wieczór czytała bajki, domek bardziej kojarzył się z „Babą Jagą”. Na początku zaczepialiśmy to miejsce z daleka - waliliśmy żołędziami w okna – nic, potem kopaliśmy w drzwi – nic. Na koniec zrobiliśmy losowanie, kto wejdzie do środka. Padło na mnie, nie miałam jednak odwagi sama spotkać się z baśniowym upiorem. Postanowiliśmy więc wejść tam wszyscy...


wtorek, 2 kwietnia 2013

Lalka


1980
LALKA
Mając starszego brata nie mogłam być typową dziewczynką. Nie bawiłam się w dom, ale w wojnę, a lalki które dostawałam szybko lądowały pod łóżkiem. Nawet te, które bardzo kochałam i tak w końcu jakoś nienaturalnie „umierały”. Zuzia zażywała kąpieli w balii przed domem kiedy przyszedł tęgi mróz - do wiosennych roztopów niewiele z niej zostało. Dorotka (obcięta wcześniej na łyso) skakała na drzewo i utknęła na zawsze w jego wyższych partiach. Ania mając od kilku dni uroczy piknik nad rzeką niepostrzeżenie spłynęła z prądem.... Kasia..... wystarczy! Byłam dla nich po prostu matką potworem!!


poniedziałek, 1 kwietnia 2013

Berecik

1973
BERECIK

Świeżo wybudowany Zalew Soliński  był jak nie z tego świata - wielka tafla wody i wystające z niej wierzchołki obrośniętych gęstym lasem gór, potężna betonowa tama.....Kilka razy pytaliśmy rodziców, czy to się na pewno nie zawali....
Pierwszy raz wyprowadziliśmy się z Warszawy. Jeszcze we czwórkę, z tatą. Jednak nawet my, małe dzieci wiedzieliśmy, że coś jest nie tak z rodzicami- często zachowywali się jakby się w ogóle nie znali...