tag:blogger.com,1999:blog-57779734383290151152024-03-14T13:34:26.875+01:00Wrona bez ogonaBlog o podróżach rowerowych i tych bardziej osobistychWrona bez ogonahttp://www.blogger.com/profile/07349323398972513681noreply@blogger.comBlogger136125tag:blogger.com,1999:blog-5777973438329015115.post-59056070613667862392023-07-06T18:33:00.006+02:002023-07-06T23:59:43.806+02:00Półmaraton z psem<p> </p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjg2-e5eGWo1AS7pJuRNAzsVNRLCVh7uj1krMrmDVxq3CQg9IeyMqJivoFoA8bY27chq3uEVrp1Ll9z_t_z4SAqLBT2Cii43mIOg9E4G96tc8q-mAy1SWd5OXLLNhuSJAQFxK3UOdwaUq0ffttMMT-PEkyA9vce2xTiCjT64wOZKmNX3FrqZQ-36G0K_MbP/s1373/pies.jpg" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1373" data-original-width="1113" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjg2-e5eGWo1AS7pJuRNAzsVNRLCVh7uj1krMrmDVxq3CQg9IeyMqJivoFoA8bY27chq3uEVrp1Ll9z_t_z4SAqLBT2Cii43mIOg9E4G96tc8q-mAy1SWd5OXLLNhuSJAQFxK3UOdwaUq0ffttMMT-PEkyA9vce2xTiCjT64wOZKmNX3FrqZQ-36G0K_MbP/s320/pies.jpg" width="259" /></a></div><br />Od wiosny codziennie rano biegam. Często z przyjaciółmi, zawsze z psem. <br />Montana jest kundlem w typie wilczura, łagodnym i nieco tchórzliwym. Taki pies przyjaciel, który w razie afery schowa się za właścicielem, by go obronił. Ale wygląda groźnie. <br />Na potrzeby biegania nauczyłam psa kilku komend. Dwie najważniejsze to "chodż tu" przywołujące psa do mnie natychmiastowo i wskazywanie ręką kierunku biegu, by bez słów wiedział, że może już np. przebiec przez ulicę. <p></p><p>No więc biegniemy. Dziś dzień wolny, czas na półmaraton. (do jesieni chcę przebiec pełny maraton, trzeba ćwiczyć). </p><p>Piękne widoki: pola łąki, pola łąki, pola łąki.........królik! Mimo całej swojej pokory pies nie jest w stanie powstrzymać swojej dzikiej natury i na widok dzikiego zwierza leci co tchu. Żadne "chodź tu" nie działają. Wraca zwykle po pięciu minutach dyszący, z wywalonym jęzorem (oczywiście nigdy nic nie upolował, bo chyba zdechłby ze strachu dosłownie łapiąc zwierzaka) Tym razem też wrócił. Koniec przerwy, biegniemy dalej.</p><p>Pola, łąki, pola, łąki..... upał! Za późno wstałam, za późno ruszyłam, mam za swoje. Pies cały czas dyszący, rzeczki po drodze wyschnięte, oddaję mu więc moją wodę z bidonu. Chyba niepotrzebnie, wypijając ją przestałabym przynajmniej dyszeć, pies nie..</p><p>Pola łąki, pola, łąki, zakręt...sarna z 3 małymi na środku drogi. Poleciał. Jedno małe zostało i bacznie mi się przygląda. Trzech malych z matką nie widziałam jeszcze nigdy, może oswojone?</p><p>- maleństwo - czule przemówiłam - pić ci się też chce? Chyba teraz dopiero mnie zauważyło, bo dziko podskoczyło i czmychnęło natychmiast. </p><p>Montana wrócił po 10 minutach. Z jęzorem do pasa. Tym razem nie dałam mu wody (syndrom psa ogrodnika mi się włączył - nie wypiję po psie, ale jemu też nie dam, niech ma karę za te ucieczki)</p><p>Biegniemy dalej. Cała mokra jestem. Moje cudowne wdzianko (<i>"ubierz się w obcisłe bo to warto mieć styl...")</i> też prawie całe mokre, przykleja mi się do skóry. GORĄCO! Staję, poleję się przynajmniej tą "psią" wodą. </p><p> - ech, jaki ładny widok - słyszę nagle z pola - gdyby nie ten groźny pies to bym chyba Panią skrzywdził..</p><p>Nie cierpię takiego pierdolenia. Ja się nie boję, ale niejedną kobietę mógłby takim gadaniem wystraszyć.</p><p>Patrzę na moje łagodne zwierzę - spocony, dyszący i z tym jęzorem na wierzchu wygląda naprawdę groźnie....Od człowieka dzieli nas płytki rów i może 50 metrów pola. Odwróciłam się w jego kierunku, pokazałam psu wyraźnie kierunek biegu i krzyknęłam</p><p>- BIERZ GO! (komenda psu nieznana, ale sam krzyk pobudza do działania)</p><p>Ach, co za widok! Pies zrobił może kilka susów i zorientowawszy się, że nie biegnę za nim zawrócił. Dużo dłuższy dystans pokonał za to facet!</p><p>No! I od razu mimo upału z uśmiechem mogę biec dalej!</p><p>Pięknego lata!</p><p><br /></p><p><br /></p>Wrona bez ogonahttp://www.blogger.com/profile/07349323398972513681noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-5777973438329015115.post-34190490330117725002022-12-22T15:25:00.003+01:002022-12-23T11:47:47.855+01:00Zimne morze<p></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgzhinmJb5rWnObh3Agp8x8zRuWYl10Y_FL7xUazmuU-cSV2Rniddi09JUQgSKoRpIcVDgpSOkyH_qLCY3_xkONMH9mRIDcdmYtM_eLT7EIxvW9xQbX407mFWme13hwSsZptwqXgpSNUaaFQbmAgri10FLj8PyeORcMlv8BcZAgQAJ_c8O5SXuv_Bj_3Q/s4608/20221218_103013.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="3456" data-original-width="4608" height="300" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgzhinmJb5rWnObh3Agp8x8zRuWYl10Y_FL7xUazmuU-cSV2Rniddi09JUQgSKoRpIcVDgpSOkyH_qLCY3_xkONMH9mRIDcdmYtM_eLT7EIxvW9xQbX407mFWme13hwSsZptwqXgpSNUaaFQbmAgri10FLj8PyeORcMlv8BcZAgQAJ_c8O5SXuv_Bj_3Q/w400-h300/20221218_103013.jpg" width="400" /></a></div><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><br /></div> Kiedyś podróżując zimą zabierałam ze sobą cztery pełne sakwy rzeczy. Wydawało mi się wtedy, że mój bagaż składał się z absolutnych niezbędności . Dziś nawet w srogi mróz zabieram tylko dwie sakwy, ale bagaż to bagaż - nawet ten niewielki waży i ciąży, szczególnie gdy trzeba rower nosić. Gdy więc musiałam wynieść mój dobytek z plaży po schodach przed Kołobrzegiem (rzeka Parsęta łamie ciągłość plaży i trzeba odejść od szumu fal na chwilę) klęłam jak szewc. Na szczęście o tej porze roku nad morzem absolutne pustki, moje bluzgi mógł słyszeć jedynie wiatr. Jakież więc było moje zdziwienie, gdy na szczycie schodów ujrzałam starszego człowieka z rowerem.<p>- a te torby to pełne bursztynów pewnie? - zagadał.<br /> - a jakże - odpowiedziałam nieco zmieszana faktem, że musiał przysłuchiwać się moim intymnym rozmowom z sakwami.</p><p>Stanęłam spocona i zmęczona, wyjęłam termos i spokojnie nalałam sobie herbatkę.<br />Rowerzysta stał oparty o swój rzęchowaty rower (no słowo daję, że chyba nawet gorszy od mojego) i się przyglądał.</p><p>- Pani pokaże te bursztyny - proszące spojrzenie wbiło się w moje oczy.</p><p>Uśmiechnęłam się - dziwne, że można było potraktować na serio nasz wcześniejszy dialog.</p><p> - nie mam tu żadnych bursztynów, mam inne rzeczy.</p><p> - ale co Pani tam może wieźć? Widziałam Panią z daleka jadącą przy samym morzu. Pani pokaże te bursztyny</p><p>- śpiwór mam, karimatę, ciepły sweter, skarpety, kuchenkę.....Wie Pan jadę całymi dniami wzdłuż morza po lodzie, śpię sobie na plaży w śpiworze i oglądam gwiazdy....</p><p> - w śpiworze o tej porze? Po co? Pani pokaże te bursztyny.....</p><p>Nie chce mi się z tą gorącą herbatą nigdzie iść, otworzę sakwy, niech zobaczy i się odczepi... </p><p>Nie dotykając nawet mojego roweru schylił się i zajrzał do środka</p><p> - no dobra, rzeczy. A tam pod spodem? Pani pokaże te bursztyny!</p><p>No i po herbacie. Bursztynowy Świr. Chyba większy wariat niż ja.</p><p><br /></p><p>Najlepszości na Święta i cudownego Nowego Roku!</p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjg-O0NAJEYpy-IXJogcVykX8UfOkkeithW8OwiG42ZPO_xciBG6BiiJlClTBi_iUeDHZLnXvNViBNGgth5PrnCtWP9wjPlzgMDa2RwkoiDnvDQzaFKquXVz_7fld9bsRep3PMFmn2O5kibx4XTU7Fs69b76bJjFMk1lUa69EfZf6--jrdSpE7sbLvcuw/s3833/20221217_144420~2.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="3833" data-original-width="2603" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjg-O0NAJEYpy-IXJogcVykX8UfOkkeithW8OwiG42ZPO_xciBG6BiiJlClTBi_iUeDHZLnXvNViBNGgth5PrnCtWP9wjPlzgMDa2RwkoiDnvDQzaFKquXVz_7fld9bsRep3PMFmn2O5kibx4XTU7Fs69b76bJjFMk1lUa69EfZf6--jrdSpE7sbLvcuw/s320/20221217_144420~2.jpg" width="217" /></a></div><br /><p><br /></p><p><br /></p><p><br /></p><p><br /></p><p><br /></p><p><br /></p>Wrona bez ogonahttp://www.blogger.com/profile/07349323398972513681noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-5777973438329015115.post-88155087829584500292022-07-13T13:00:00.001+02:002022-07-13T15:00:56.324+02:00Kask<p style="text-align: left;"> <br /> </p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjxeobHjAqBbFXri_y1oFp5pwICgkq4w8JHSqwfXitQsQC8NUBl9LvBD6tXfI4kMfdTNW7Wv5HOIbm34Vo141sUhqUBE_mgTaKy_eVGnUEClr7pVJaXSnyMFB5lz-sl5sWqhprPziZin0c7NZZ5rZiBt2nX-R7KlxNRxfTsbTJSr9A9Aj1b4YbkgKv3Mw/s666/jaikask.jpg" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" data-original-height="666" data-original-width="438" height="309" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjxeobHjAqBbFXri_y1oFp5pwICgkq4w8JHSqwfXitQsQC8NUBl9LvBD6tXfI4kMfdTNW7Wv5HOIbm34Vo141sUhqUBE_mgTaKy_eVGnUEClr7pVJaXSnyMFB5lz-sl5sWqhprPziZin0c7NZZ5rZiBt2nX-R7KlxNRxfTsbTJSr9A9Aj1b4YbkgKv3Mw/w203-h309/jaikask.jpg" width="203" /></a></div><br /><p></p><p style="text-align: justify;"> Jakiś czas temu popsuł mi się kask i zaczęłam jeździć bez niego. Głupie to, bo wcześniej ten twardy czepek wielokrotnie uratował moją głowę przed roztrzaskaniem: gdy wjechałam po ciemku z impetem na kupę gruzu na szosie (poprzedniego dnia jej tam nie było), gdy borsuk wyskoczył mi pod koła, gdy wywaliłam się na torach (więcej nie wymienię, bo mąż będzie się o mnie martwił) Za każdym razem spadałam na łeb, ale ubytki na zdrowiu (i urodzie) dzięki kaskowi były w zupełnie innych, mniej istotnych częściach ciała. Dlaczego więc nagle bez kasku? Trochę z ogólnej bezsilności, troszkę z wygody. Poza tym (jak na mnie) mało ostatnio na rowerze jeździłam,. Na tyle mało, że na standardowe pytania znajomych "to gdzie ostatnio byłaś" mogłam z dziką rozkoszą i prawdą w sercu odpowiedzieć: w zasadzie nigdzie (pamiętajcie: nie cierpię, gdy jedynym co we mnie widzicie i o co pytacie jest "moc pedałowania". Jeśli więc mnie spotkacie i naprawdę chcecie pogadać, zacznijmy może o pogodzie, nie o rowerze) <br /><span></span></p><a name='more'></a>Wróćmy jednak do kasku. Kupiłam. Nawet dwa, bo drugi dla syna, który po W-wie pomyka na swoim nowym rowerze (wiem jesteś dorosły i samodzielny, ale żeby Serce Matki spokojne było, kask musi być!) <br />Znów przyzwyczajam głowę do skorupy, przepoconych włosów itd. Problem z nowymi rzeczami mam jednak taki, że zanim się na dobre zadomowią, nie mają one swojego miejsca. No i tak właśnie z kaskiem się aktualnie dzieje. Jest albo przy rowerze, albo w którejś sakwie, albo w przedpokoju, albo gdzieś w ogrodzie. Gdy więc wychodzę na rower, to jest, lub złośliwie go nie ma. Ostatnio to drugie. <p></p><p style="text-align: justify;">Nie tylko ja mam problemy z kaskiem - syn swój piękny nowy kask zgubił (o czym mi nie powiedział). <span class="tojvnm2t a6sixzi8 abs2jz4q a8s20v7p t1p8iaqh k5wvi7nf q3lfd5jv pk4s997a bipmatt0 cebpdrjk qowsmv63 owwhemhu dp1hu0rb dhp61c6y iyyx5f41">Analizator
przeszłości podpowiedział mu jednak, że ma szukać w biurze
rzeczy znalezionych PKP. I tam go faktycznie znalazł. Musiał jednak zadzwonić do mnie, by ustalić markę owego kasku, bo oddać nie chcieli<span class="tojvnm2t a6sixzi8 abs2jz4q a8s20v7p t1p8iaqh k5wvi7nf q3lfd5jv pk4s997a bipmatt0 cebpdrjk qowsmv63 owwhemhu dp1hu0rb dhp61c6y iyyx5f41">. Przy okazji telefonu wydało się więc, ze zgubił nowy i piękny kask - prezent od matki. W odpowiedzi </span> Serce Matki krwawą strugą
wydaliło z siebie kilka przymiotników typu "roztrzepany" itp. Syn grzecznie wysłuchał.
Pięć minut później zadzwonił:</span></p><p style="text-align: justify;"><span class="tojvnm2t a6sixzi8 abs2jz4q a8s20v7p t1p8iaqh k5wvi7nf q3lfd5jv pk4s997a bipmatt0 cebpdrjk qowsmv63 owwhemhu dp1hu0rb dhp61c6y iyyx5f41">- mamo, przy okazji odebrałem tam też Twój kask, bo razem były.</span></p><p style="text-align: justify;"><span class="tojvnm2t a6sixzi8 abs2jz4q a8s20v7p t1p8iaqh k5wvi7nf q3lfd5jv pk4s997a bipmatt0 cebpdrjk qowsmv63 owwhemhu dp1hu0rb dhp61c6y iyyx5f41">NIEMOŻLIWE?!<br /></span></p>Wrona bez ogonahttp://www.blogger.com/profile/07349323398972513681noreply@blogger.com8tag:blogger.com,1999:blog-5777973438329015115.post-40808410123295340132021-07-30T16:32:00.000+02:002021-07-30T16:32:05.820+02:00Ludzkie Stelli historie<p> </p><header class="post-header" style="background-color: white; box-sizing: inherit; color: #464646; font-family: Montserrat; font-size: 14px; outline: currentcolor none 0px; text-align: center;"><h1 class="post-title" style="box-sizing: inherit; clear: both; color: #030303; font-size: 33px; letter-spacing: 0.5px; line-height: 40px; margin: 0px 0px 13px; outline: currentcolor none 0px;"><br /></h1></header><div class="post-content" style="background-color: white; box-sizing: inherit; color: #464646; font-family: Montserrat; font-size: 14px; line-height: 25px; outline: currentcolor none 0px; overflow: hidden;"><h2 style="box-sizing: inherit; clear: both; color: #030303; font-size: 21px; line-height: 2.3; margin: 0px 0px 10px; outline: currentcolor none 0px;">Stella. MOJA HISTORIA<b style="box-sizing: inherit; outline: currentcolor none 0px;"><br style="box-sizing: inherit; outline: currentcolor none 0px;" /></b></h2><p style="box-sizing: inherit; font-size: 15px; letter-spacing: 0px; line-height: 25px; margin: 0px 0px 13px; outline: currentcolor none 0px; text-align: justify;"></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhRiPMcoqmulTIBevNnhA0Eu0W6y3vm_RnYLnvu3bvw-WIsrgy3ofsqt7m8P-LGoRW45bXYGMYoBnw0bTVHvVRE8umsGlcFxg7MzsXVQPypKvVwKVF0sYvNX_hFAn0s7ucGWEZ-hQjRvIgE/s2048/IMG_20210729_202338.jpg" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1536" data-original-width="2048" height="150" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhRiPMcoqmulTIBevNnhA0Eu0W6y3vm_RnYLnvu3bvw-WIsrgy3ofsqt7m8P-LGoRW45bXYGMYoBnw0bTVHvVRE8umsGlcFxg7MzsXVQPypKvVwKVF0sYvNX_hFAn0s7ucGWEZ-hQjRvIgE/w200-h150/IMG_20210729_202338.jpg" width="200" /></a></div><br /> Była zima 2002 roku. Wraz z mężem spontanicznie rzuciliśmy dotychczasowe etaty w Warszawie i z dwójką malutkich dzieci przeprowadziliśmy się do Żyrardowa – cichego, ceglanego miasta z bogatą historią, które nas totalnie zauroczyło. A że pracować i zarabiać trzeba było, w małym pokoiku na Osiedlu Żeromskiego otworzyliśmy agencję reklamową. Piotr był siłą artystyczną, ja miałam na początek poszukać klientów. Skierowałam wiec swoje pierwsze kroki do „Stelli” – dużych zakładów żyrardowskich produkujących rajstopy i pończochy. Opakowania do tych produktów były ohydne – kolorystyka wręcz odstręczała od zakupu, a zdjęcia produktów były poniżej krytyki. Było więc tu pole do wykazania się dla nas. Dwa tygodnie umawiałam się z dyrektorem, który wiecznie był zajęty. Przez ten czas Piotr stworzył nawet przykładową grafikę do nowego pudełka.<p></p><p style="box-sizing: inherit; font-size: 15px; letter-spacing: 0px; line-height: 25px; margin: 0px 0px 13px; outline: currentcolor none 0px; text-align: justify;">Dzień spotkania. Założyłam najlepsze moje rajstopy (<i style="box-sizing: inherit; outline: currentcolor none 0px;">no na tym się z pewnością znają, trzeba dobrze wypaść</i>) i krótką garsonkę (<i style="box-sizing: inherit; outline: currentcolor none 0px;">żeby było je widać</i>). Zanim dotarłam do „dyra” przeszłam przez trzy „pokoje przesłuchań”, czyli portiera i panie sekretarki. W końcu zostałam zakwalifikowana do spotkania i dotarłam do „wrót Raju”. Siedział w pokoju z wystrojem z lat 70 – meblościanka, paprotka itp. Rozwalał się w wielkim fotelu z rękoma założonymi do tyłu, nad głową. Nóg na biurku na szczęście nie miał. Prawdziwy DYREKTOR.</p><p style="box-sizing: inherit; font-size: 15px; letter-spacing: 0px; line-height: 25px; margin: 0px 0px 13px; outline: currentcolor none 0px; text-align: justify;">Przywitał mnie „ciepło”, nie podnosząc się nawet z fotela:</p><p style="box-sizing: inherit; font-size: 15px; letter-spacing: 0px; line-height: 25px; margin: 0px 0px 13px; outline: currentcolor none 0px; text-align: justify;">– No słucham, czego Pani chce? Tylko szybko, bo się spieszę.<br style="box-sizing: inherit; outline: currentcolor none 0px;" />Przedstawiłam więc błyskawicznie firmę, projekt Piotra i zaproponowałam profesjonalną sesję zdjęciową rajstop i pończoch.<br style="box-sizing: inherit; outline: currentcolor none 0px;" />– A po co mi jakaś tam sesja?<br style="box-sizing: inherit; outline: currentcolor none 0px;" />– Żeby profesjonalnie przedstawić produkt na opakowaniu.<br style="box-sizing: inherit; outline: currentcolor none 0px;" />– No to przecież jest przedstawiony. Zresztą, Pani pokaże nogi!</p><p style="box-sizing: inherit; font-size: 15px; letter-spacing: 0px; line-height: 25px; margin: 0px 0px 13px; outline: currentcolor none 0px; text-align: justify;">Zanim się zorientowałam wyszedł zza biurka i zaczął się przyglądać moim nogom (<i style="box-sizing: inherit; outline: currentcolor none 0px;">w nietanich rajstopach</i>).</p><p style="box-sizing: inherit; font-size: 15px; letter-spacing: 0px; line-height: 25px; margin: 0px 0px 13px; outline: currentcolor none 0px; text-align: justify;">– No nie, za chude i wystające kolana.<br style="box-sizing: inherit; outline: currentcolor none 0px;" />– Ale to nie moje nogi będą…<br style="box-sizing: inherit; outline: currentcolor none 0px;" />– Co nie moje, co nie moje? Mogę ładniejsze sam na ulicy znaleźć. I to za darmo. Kobitki same się pchają do zdjęć. A takie opakowanie to mi pracownica też zrobi. Na kurs komputerowy ją wysłałem. Haaaannnniiaa! Chodź no tu! Zrobiłabyś takie?</p><p style="box-sizing: inherit; font-size: 15px; letter-spacing: 0px; line-height: 25px; margin: 0px 0px 13px; outline: currentcolor none 0px; text-align: justify;">Hania (starsza Pani przed emeryturą) uśmiechnęła się nieśmiało – może takie to nie, ale podobne… To była pierwsza i ostatnia moja wizyta u „dyra”. Daliśmy sobie radę bez Stelli. Niestety Stella, która była już wówczas na skraju upadku nie przetrwała…</p><p style="box-sizing: inherit; font-size: 15px; letter-spacing: 0px; line-height: 25px; margin: 0px 0px 13px; outline: currentcolor none 0px; text-align: justify;"> </p><h2 style="box-sizing: inherit; clear: both; color: #030303; font-size: 21px; line-height: 2.3; margin: 0px 0px 10px; outline: currentcolor none 0px;">Stella. PRAWDZIWA HISTORIA<b style="box-sizing: inherit; outline: currentcolor none 0px;"><br style="box-sizing: inherit; outline: currentcolor none 0px;" /></b></h2><p style="box-sizing: inherit; font-size: 15px; letter-spacing: 0px; line-height: 25px; margin: 0px 0px 13px; outline: currentcolor none 0px; text-align: justify;">Pończoszarnia powstała w 1870 roku i była drugą po Przędzalni fabryką Karola Teodora Hiellego i Karola Augusta Dittricha (w tym samym roku i na potrzeby tej właśnie budowy w Radziejowicach powstała cegielnia, skąd pochodzą słynne cegły H&D). Początkowo zatrudniała 500, a w chwili swojej świetności nawet 2500 osób. Swój sukces i dalszą rozbudowę zawdzięczała głównie pierwszemu dyrektorowi, Wilhelmowi Hauptowi, Saksończykowi, który na stałe osiadł w naszym mieście (jego dom to nazwana od jego imienia Willa Haupta – ważny zabytek naszego miasta). Fabryka słynęła nie tylko z doskonałych wyrobów (w owym czasie zdobywały one liczne nagrody na wystawach w całej Europie), ale i świetnych zarobków wykwalifikowanych pracowników. Tyczyło się to zwłaszcza mężczyzn, którzy zarabiając nawet do 40 rubli, często mogli pochwalić się ponad dwukrotnie wyższą wypłatą niż kobiety. Taka niewielka pensja dla kobiet była jednak i tak dużo wyższa niż w pozostałych zakładach żyrardowskich, praca tu była więc marzeniem wielu z nich (czasy się zmieniają, wiek później straszyło się już mniej ambitne dziewczyny pracą w fabrykach, w szczególności „mokrymi prządkami”, czyli przędzeniem na mokro, w oparach butwiejącego lnu).</p><p style="box-sizing: inherit; font-size: 15px; letter-spacing: 0px; line-height: 25px; margin: 0px 0px 13px; outline: currentcolor none 0px; text-align: justify;">Na przełomie wieków Pończoszarnia była jedną z największych fabryk tego typu w Europie i produkowała ponad siedem milionów pończoch rocznie. I Wojna Światowa po raz pierwszy „rozłożyła” fabrykę – Rosjanie zniszczyli część budynków, zostawiając po sobie ruiny, z których fabryka zaczęła się powoli podnosić dopiero dziesięć lat później. Jednak nigdy już nie odzyskała dawnego blasku i znaczenia.</p><p style="box-sizing: inherit; font-size: 15px; letter-spacing: 0px; line-height: 25px; margin: 0px 0px 13px; outline: currentcolor none 0px; text-align: justify;">Po II Wojnie Światowej Pończoszarnia stała się fabryką państwową, dostała nazwę Żyrardowskie Zakłady Przemysłu Pończoszniczego, w 66 roku do nazwy dorzucono wyraz „Stella”, z którym kojarzona jest do dziś. W tym czasie Zakłady zatrudniały ok. 600 osób.</p><p style="box-sizing: inherit; font-size: 15px; letter-spacing: 0px; line-height: 25px; margin: 0px 0px 13px; outline: currentcolor none 0px; text-align: justify;">Nie wiadomo co tak naprawdę było przyczyną upadku – czasy, niegospodarność, brak właściwego zarządzania czy zwyczajna nieuchronność zdarzeń? Upadłość Stelli ogłoszono w 1996 roku, późniejsze próby reaktywacji zakończyły się w 2004 roku. Mniej więcej w tym właśnie czasie budynek został wpisany do rejestru zabytków.</p><p style="box-sizing: inherit; font-size: 15px; letter-spacing: 0px; line-height: 25px; margin: 0px 0px 13px; outline: currentcolor none 0px; text-align: justify;"> </p><h2 style="box-sizing: inherit; clear: both; color: #030303; font-size: 21px; line-height: 2.3; margin: 0px 0px 10px; outline: currentcolor none 0px;">Stella. WCZORAJ<b style="box-sizing: inherit; outline: currentcolor none 0px;"><br style="box-sizing: inherit; outline: currentcolor none 0px;" /></b></h2><h2 style="box-sizing: inherit; clear: both; color: #030303; font-size: 21px; line-height: 2.3; margin: 0px 0px 10px; outline: currentcolor none 0px;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEifsSFi3oNLZcWRFGXdi_F-tppaRaIV6eSWCDe5AdW3spYiuuWGFt34mlFBwrKQZvRXLzlr_DH06emNiNObP8-Jq_D1jtrw5MKiuGGbRdZb-NOXPvqQJX7HcftxvJJgB3vlNQz-T4-LN4sP/s4608/IMG_20210724_081106.jpg" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="4608" data-original-width="3456" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEifsSFi3oNLZcWRFGXdi_F-tppaRaIV6eSWCDe5AdW3spYiuuWGFt34mlFBwrKQZvRXLzlr_DH06emNiNObP8-Jq_D1jtrw5MKiuGGbRdZb-NOXPvqQJX7HcftxvJJgB3vlNQz-T4-LN4sP/s320/IMG_20210724_081106.jpg" /></a></h2><p style="box-sizing: inherit; font-size: 15px; letter-spacing: 0px; line-height: 25px; margin: 0px 0px 13px; outline: currentcolor none 0px; text-align: justify;">I tu znów powrócę do mojej prywatnej historii, która po trosze miesza się z tą Wielką…</p><p style="box-sizing: inherit; font-size: 15px; letter-spacing: 0px; line-height: 25px; margin: 0px 0px 13px; outline: currentcolor none 0px; text-align: justify;">Pierwszy raz trafiłam do opuszczonej Stelli w 2013 roku – ciekawość, co też może być w środku była silniejsza niż fakt, że wchodzę bez pytania do cudzego obiektu. No cóż, drzwi były szeroko otwarte i nie ja jedna tu wchodziłam. Z pewnością należałam jednak do nielicznych, którzy wychodzili stąd z pustymi rękoma…</p><p style="box-sizing: inherit; font-size: 15px; letter-spacing: 0px; line-height: 25px; margin: 0px 0px 13px; outline: currentcolor none 0px; text-align: justify;">Szłam dokładnie tymi samymi korytarzami, którymi 10 lat wcześniej przemieszczałam się w moich nietanich pończochach. Teraz jednak już bym ich nie założyła – kurz, bałagan i liczne zdewastowane sprzęty stojące na mej drodze z pewnością by im nie posłużyły. Były jednak i ciekawe widoki: w portierni obok bramy głównej ciągle jeszcze wisiały pojedyncze klucze, w sali historycznej (na prawo) można było dowiedzieć się więcej o historii zakładów…</p><p style="box-sizing: inherit; font-size: 15px; letter-spacing: 0px; line-height: 25px; margin: 0px 0px 13px; outline: currentcolor none 0px; text-align: justify;">Schody, sekretariat w korytarzu, kolejny sekretariat… Pokój dyrektora zastałam prawie nienaruszony. Jedynie paprotka wyschła na wiór a liczne dokumenty razem z próbkami rajstop zamiast leżeć na półkach w meblościance walały się w kurzu po podłodze. Maszyn w halach już nie było (wszystkie zostały sprzedane przez syndyka), stare meble, rajstopy i nogi manekinów walały się tu jednak wszędzie. Największym zdziwieniem okazał się jednak pokój na piętrze wypełniony niemalże po brzegi segregatorami – były to dokumenty fabryki. Finanse, kadry, płace, plany maszyn i ciągów produkcyjnych, unowocześnienia. Od czasów powojennych aż do zamknięcia. Niemożliwe? A jednak! Szybko pobiegłam z tą informacją do Dyrektora Muzeum.</p><p style="box-sizing: inherit; font-size: 15px; letter-spacing: 0px; line-height: 25px; margin: 0px 0px 13px; outline: currentcolor none 0px; text-align: justify;">– Nic nie możemy zrobić, to nie należy do nas.</p><p style="box-sizing: inherit; font-size: 15px; letter-spacing: 0px; line-height: 25px; margin: 0px 0px 13px; outline: currentcolor none 0px; text-align: justify;">Wysyłałam więc pismo do miasta (bez odpowiedzi). Nikt nie był tym zainteresowany. Nikogo nie interesowało, kto i kiedy tu pracował, jak kiedyś funkcjonowała ta fabryka. Być może nikt oprócz mnie nie czuł się jeszcze wtedy, że to jest Nasza Historia.</p><p style="box-sizing: inherit; font-size: 15px; letter-spacing: 0px; line-height: 25px; margin: 0px 0px 13px; outline: currentcolor none 0px; text-align: justify;">Opowiadałam o dokumentach prawie każdemu, kogo spotykałam. Nigdy jednak nie trafiłam na osobę, która prawdziwie zainteresowałaby się tematem. Sama mogłam tylko siadywać na tej gnijącej powoli stercie i zanurzać się w tych drobnych ludzkich historiach… Pani X. opuszczona przez męża w 1971 dostała jednorazową zapomogę, pan Y w ramach „innowacji” niezbędnych do otrzymania premii wymyślił nowy przycisk do czajnika; dyrektor Z wyraził zgodę na przystosowanie małego pomieszczenia w jednym ze skrzydeł na kolejną szatnię. Ot, okruchy zwykłego życia sprzed lat…</p><p style="box-sizing: inherit; font-size: 15px; letter-spacing: 0px; line-height: 25px; margin: 0px 0px 13px; outline: currentcolor none 0px; text-align: justify;"> </p><h2 style="box-sizing: inherit; clear: both; color: #030303; font-size: 21px; line-height: 2.3; margin: 0px 0px 10px; outline: currentcolor none 0px;">Stella. DZIŚ</h2><p style="box-sizing: inherit; font-size: 15px; letter-spacing: 0px; line-height: 25px; margin: 0px 0px 13px; outline: currentcolor none 0px; text-align: justify;">Minęło kolejnych 8 lat. Mimo że budynek ma już kolejnego nowego właściciela, który z medialnym przytupem zabrał się za (póki co drobne) remonty, dokumenty nadal leżą w tym samym miejscu, gnijące i zapomniane przez wszystkich.</p><p style="box-sizing: inherit; font-size: 15px; letter-spacing: 0px; line-height: 25px; margin: 0px 0px 13px; outline: currentcolor none 0px; text-align: justify;"> </p><h2 style="box-sizing: inherit; clear: both; color: #030303; font-size: 21px; line-height: 2.3; margin: 0px 0px 10px; outline: currentcolor none 0px;">Stella. EPILOG</h2><p style="box-sizing: inherit; font-size: 15px; letter-spacing: 0px; line-height: 25px; margin: 0px 0px 13px; outline: currentcolor none 0px; text-align: justify;">Historię Żyrardowa nie tworzą budynki – one są tylko jej świadectwem. Historię tworzymy my – ludzie, mieszkańcy tego miasta. Dlaczego więc dajemy jej odejść? Dlaczego pozwalamy by spisana historia pracy setek a może nawet tysięcy ludzi pracujących w Stelli pokryła się pleśnią i odeszła?</p><p style="box-sizing: inherit; font-size: 15px; letter-spacing: 0px; line-height: 25px; margin: 0px 0px 13px; outline: currentcolor none 0px; text-align: justify;"> </p><br /><p style="box-sizing: inherit; font-size: 15px; letter-spacing: 0px; line-height: 25px; margin: 0px 0px 13px; outline: currentcolor none 0px; text-align: justify;"><i> Tekst ukazał się na stronie stowarzyszenia <a href="http://www.naszeimaginarium.pl" target="_blank">Nasze Imaginarium</a>, którego mam zaszczyt być członkiem.</i><br /></p><br /></div>Wrona bez ogonahttp://www.blogger.com/profile/07349323398972513681noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-5777973438329015115.post-38405800136535148162021-06-21T15:03:00.005+02:002021-06-22T14:35:33.034+02:00Lato start!<p> </p><div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiDgAMA1x1_vENRODI5xljPKU3O_HGiLDWViEVYwJCIbx9-9Yxl8rL2ZyKVyS56uBmRo8MU5THeUl79IhUTPmVTG5_YinCn14svwZmuwuRQI_vieK0QiyQXFat5-0TqWI-OU9Ud84Qsuve5/s4608/IMG_20210620_155253.jpg" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="3456" data-original-width="4608" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiDgAMA1x1_vENRODI5xljPKU3O_HGiLDWViEVYwJCIbx9-9Yxl8rL2ZyKVyS56uBmRo8MU5THeUl79IhUTPmVTG5_YinCn14svwZmuwuRQI_vieK0QiyQXFat5-0TqWI-OU9Ud84Qsuve5/s320/IMG_20210620_155253.jpg" width="320" /></a></div><br /></div><div style="text-align: left;"> W zasadzie podróże rowerowe w ekstremalnym zimnie i w upale mają ze sobą dużo
wspólnego – nie możesz stanąć, bo będzie źle. W zimie, przy –20 stopniach
zwyczajnie przemarzniesz, w lecie przy +35 ugotujesz się. Zarówno jedne i drugie
warunki zdarzają się dość rzadko, mi jednak dane chyba w tym roku doświadczać w
krótkim czasie <a href="https://wronabez.blogspot.com/2021/02/dobre-intencje-czyli-list-z-drogi.html?m=1">obydwu</a>. </div>
<div> <span><a name='more'></a></span></div>
<div>Upał, a ja jadę w odwiedziny do mamy.<br /></div>
<div>Pędzę z mozołem rowerem po małej szosie. Ciemne placki łat (których jest tu
chyba więcej niż “właściwej” szosy) jakoś dziwnie miękną pod kołami i stawiają
opór. Nie zwalniam jednak aż do najbliższego cienia. Jeszcze kilka lat temu
były przy tej drodze drzewa, dziś jednak tylko wyschnięte pnie o tym
świadczą.</div>
<div>- żeby tym chujom–drwalom klima siadła w samochodzie – gadam sama do
siebie. </div>
<div>Moja naturalna “klima” działa, ale marnie – pot nie trzyma się ciała i kapie do
oczu, już nie wyrabiam. Na szczęście widać na horyzoncie jakieś drzewa.</div>
<div>Staję szczęśliwa w cieniu – no z 10 stopni mniej! Wyciągam picie, kanapki,
leję wodę na głowę. Spoglądam na mapę - jeszcze ze 30 km i będę na miejscu. Uffff.</div>
<div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh04F4f12mVccMj1_zt3xJXokgdMIu0kykwhCUEuaw8FS279vDQNDA0VIFF20JnbDTf595P1axQg8KqRfPLJCPrBO6ru5UjjcN2U77EAnsLeG7ACIuLGs6KcZrVeG9c1yKvbmAc6iBnmHla/s4608/IMG_20210619_121538.jpg" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" data-original-height="3456" data-original-width="4608" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh04F4f12mVccMj1_zt3xJXokgdMIu0kykwhCUEuaw8FS279vDQNDA0VIFF20JnbDTf595P1axQg8KqRfPLJCPrBO6ru5UjjcN2U77EAnsLeG7ACIuLGs6KcZrVeG9c1yKvbmAc6iBnmHla/s320/IMG_20210619_121538.jpg" width="320" /></a></div>I nagle się zaczyna. Muchy. Jedne latają wokół twarzy, inne siadają na
nogach i gryzą, a jeszcze inne pchają mi się do ust razem z kanapką. Setki much różnej wielkości,
koszmar! Muszę stąd natychmiast uciekać na ten piekarnik. </div>
<div>Pieprzone lato! </div><div> </div>
<div>Na szczęście kilka kilometrów dalej jest sadzawka, na szczęście lubię się
kąpać w byle czym, byle było mokre i zimne. Nawet jeśli nie pachnie za dobrze to ważne jest jedynie, że się nie pieni i
nie ma grubego kożucha. </div>
<div> I gdy tak siedzę w chłodzie tyłkiem w wodorostach, znów na dłuższą
chwilę cieszy mnie wszystko co wokół: łąki czerwone od maków, bociany i czaple. Kocham lato!<br /></div><div><br /></div>Wrona bez ogonahttp://www.blogger.com/profile/07349323398972513681noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-5777973438329015115.post-55784238067806810462021-03-19T14:15:00.005+01:002021-05-03T17:13:18.980+02:00Kotlet<p> </p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEirLvLyde25D3J7o8L7f9l39qsWo74O1IcIX3MwDH5KgtdUhLN2Y7M4oMZ8ByavsDTuhYpxEF-ESg9QDN34GZ3TfzFB4S6-iZ1QFEzuMSOFdtj-CfIPUIYfYuea_u2pm3jJ14rdv6hZ7aiy/s650/130715-UrbeksyLodz-258.jpg" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="432" data-original-width="650" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEirLvLyde25D3J7o8L7f9l39qsWo74O1IcIX3MwDH5KgtdUhLN2Y7M4oMZ8ByavsDTuhYpxEF-ESg9QDN34GZ3TfzFB4S6-iZ1QFEzuMSOFdtj-CfIPUIYfYuea_u2pm3jJ14rdv6hZ7aiy/s320/130715-UrbeksyLodz-258.jpg" width="320" /></a></div><br /> Podrzędna przydrożna knajpa. Wystrój z lat 70-tych, stoły jednak nasiączone współczesnością, przykryte obrusami, nie ceratą.Taki-tam szybki posiłek w drodze. <span><a name='more'></a></span><div><br /><p>Kobieta siedziała przy stoliku obok naszego międląc coś od dłuzszego czasu w buzi.</p><p> - o Jezu, jakie twarde - szepnęła pod nosem i przeżuwała dalej. Gdy skończyła kęs, kroiła następny i znów słyszeliśmy westchnienia do Boga. Proces jedzenia kotleta trwał na tyle długo, że zdążyliśmy złożyć swoje zamówienie i (w towarzystwie dziwnych dzwięków dochodzących z boku) zjeść posiłek. Nasz obiad był na szczęście w miarę normalny: miekki i bezjękowy. </p><p>Kobieta skończyła, wyglądała na naprawdę sponiewieraną. Wtedy podeszła do niej kelnerka z rachunkiem. </p><p> - smokowało? - zapytała rutynowo. </p><p>Pomarszczona twarz rozpromieniała natychmiast:</p><p>- ach dziękuję, pyszne było!</p><p><br /></p><p> Przeżuwam dziś swoje bieżące życie jak ta baba w knajpie. <br />PYSZNE!</p></div>Wrona bez ogonahttp://www.blogger.com/profile/07349323398972513681noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-5777973438329015115.post-42686281963134990012021-02-07T19:05:00.019+01:002022-09-04T14:22:35.725+02:00Dobre intencje, czyli list z drogi.<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjQtlSEc7Vu6zncCfxJQGkFPXUJnmzKbRPv04WhAPKfOwPHmeslUmWD4JAENJELdG9hfA9aIowB6VFernd_GB3XURYSorS3QbdW7tGh1URfixCBd22Hw9rAtB8IICm_zv9EHzw399ilI7XW/s2048/IMG_20210206_154223.jpg" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1536" data-original-width="2048" height="240" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjQtlSEc7Vu6zncCfxJQGkFPXUJnmzKbRPv04WhAPKfOwPHmeslUmWD4JAENJELdG9hfA9aIowB6VFernd_GB3XURYSorS3QbdW7tGh1URfixCBd22Hw9rAtB8IICm_zv9EHzw399ilI7XW/w320-h240/IMG_20210206_154223.jpg" width="320" /></a></div><br /><p style="text-align: left;"> Poranek. Drewniany termometr, który dostałam wczoraj w sklepie spożywczo-przemysłowym "Eden" pokazuje minus 13 w środku (czyli w namiocie) . Nie chcę nawet myśleć o tym, co na zewnątrz! Nie chcę również myśleć o tym, że będę musiała wyjąć ze śpiwora coś więcej oprócz głowy. Serfuję więc sobie ze łbem w śpiworku po internetach (wrzuciłam wczoraj przed zaśnięciem moje zdjęcie w namiocie na FB. Chwalą że jestem dzielna. To grzeje moje ego, ale ciała nie chce), ale kiedyś i tak trzeba wynurzyć się, otworzyć namiot i wystawić na zewnątrz kuchenkę z wodą.. </p><div><span><a name='more'></a></span>No dobra, ręce na kołderkę! </div><div>Chwilę później (nie wyjmując dolnych partii ciała ze śpiwora) piję cudownie gorącą kawę i jem kanapki z serem (zabrałam chleb i dodatki do śpiwora, by dało się je rano pokroić i zjeść w formie nie zmrożonej. Trochę się zgniotły, ale jak smakują!) <div><div>W końcu wstaję. Zakładam kurtkę (to oprócz butów jedyna rzecz którą zdjęłam wieczorem przed spaniem) i wychodzę na zewnątrz.</div><div>Ręce boleśnie grabieją nim zdążę się wysikać. Rękawiczki! Gdzie jesteście!? </div><div>Wokół drzewa pękają od mrozu - dźwięk ten słyszałam kilka razy w nocy, brzmiał jak odgłosy siekiery połowiącej pieniek.</div><div>Więc to jednak nie Czarny Drwal (który pod osłoną nocy szukał odpowiednich drzew do ścięcia) a jedynie Matka Natura. Wyobraźnia przegrała..</div><div><br /></div><div>Pakuję graty w sakwy. Jeszcze tylko dłuższa droga przez zaspy do szosy (hm, nazywanie o tej porze roku tego lodowo - śnieżnego czegoś szosą to chyba nadużycie) i mogę znów pędzić rowerem w nieznane.</div><div>Droga lekko z górki, nie będzie dziś rozgrzewki. Nim dojeżdżam do wyglądającego na wymarłe miasteczka (jest niedziela, 8.30 i siarczysty mróz - na ulicach nie ma żywej duszy) jest mi znów zimno. Pusto, ale przejeżdżając przez rynek widzę kątem oka drobnego pijaczka (no naprawdę niewyrośnięty) konsumującego "płyny". To znaczy, że gdzieś tu jest czynny sklep i będzie chwila ciepła!!</div><div><br /></div><div>- ło Matko Bosko, wszelki duch Pana Boga chwali, żeby na taki mróz rowerem?! - krzyczy na mój widok sprzedawczyni, po czym podaje mi krzesło, herbatę i pączka własnej roboty. </div><div><br /></div><div>Rozmawiamy o covidzie, o padających interesach, Panu Bogu co to wszystko zesłał na coraz gorszy świat. No i na koniec o mojej podróży. </div><div>- a Pani to w jakiej intencji jedzie? Bo ja w zeszłym roku na pielgrzymkę jak poszłam.. </div><div><br /></div><div>Cholera, nie mam intencji. A pewnie należałoby mieć. Bo nie mam serca powiedzieć, że robię jej kłopot tak zwyczajnie, dla własnej przyjemności. Szukam więc w głowie rzeczy i spraw trudnych, które mnie przerastają i nie dają się rozwiązać tradycyjnymi metodami.</div><div>- w intencji dobrego przyjaciela jadę.</div><div>Kobieta za ladą popatrzyła podejrzliwie:</div><div>- pije czy chory? </div><div>- umarł. </div><div>- niech mu ziemia lekką będzie! A z taką pani pomocą to go w Raju sam św. Piotr przyjmie i oprowadzi!</div><div><br /></div><div>Nie wierzę w Raj. W Piekło też nie wierzę, choć od czasu do czasu mam wrażenie że bywa ono tu, na Ziemi. Ale skoro sprzedawczyni mówi o Raju dla Pawła, to niech się stanie! Amen. </div><div><br /></div><div>-<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg-so03mVgabcsu5q6Wzsq5OmTcVr1yl1FEBA6X2ZR2m8uCzHFPiwE9oDSRdeNdf23y8LLhyphenhyphen788GvcUczeaeeVrDsdSuWimL1XuPcarpiPdFX8zMEqAamJxoXOK68jzj8kLjZ9Iq5NRYxlT/s4608/IMG_20210206_141629.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="3456" data-original-width="4608" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg-so03mVgabcsu5q6Wzsq5OmTcVr1yl1FEBA6X2ZR2m8uCzHFPiwE9oDSRdeNdf23y8LLhyphenhyphen788GvcUczeaeeVrDsdSuWimL1XuPcarpiPdFX8zMEqAamJxoXOK68jzj8kLjZ9Iq5NRYxlT/s320/IMG_20210206_141629.jpg" width="320" /></a></div><br /></div></div></div>Wrona bez ogonahttp://www.blogger.com/profile/07349323398972513681noreply@blogger.com11tag:blogger.com,1999:blog-5777973438329015115.post-18880088998284854752020-12-01T19:35:00.025+01:002021-02-16T20:02:43.941+01:00Białka <p><i>Dawno dawno, jakieś (a może nawet dokładnie) pół wieku temu pewna kochająca się para postanowiła być i żyć razem. Byli młodzi, piękni i pełni planów na przyszłość. Aby ich nie pokrzyżować zbyt szybkim rodzicielstwem (wszystko w swoim czasie) udali się do ginekologa, Pana K, by wskazał im odpowiednią antykoncepcję. Nie wiem co sądzić o tej wizycie, ale ich syn (a mój mąż) Piotr urodził się jakiś rok po niej. Pan K. zaś świat ten dość szybko (choć niezależnie od tych narodzin) opuścił. Pozostawił na świecie swoją żonę, pogrążoną w smutku Panią K...</i></p><p><i>Tymczasem mały Piotr dorósł, ożenił się z cudowną kobietą i kupił jej wymarzony domek na skraju miasta... </i></p><p><span></span></p><a name='more'></a><i><br /></i><p></p><p></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhFp8uvTt4XHER66FA_5jyWSDqfKk42JrLD9qsDjoUQRCHfOgWfzPUpmgiqpGF2q49FMZcAaiIeEwKIf2MVwATp3c640YVytbRtPN0RbFR3D7qA6I9HK3Hr0K0KPn_NAvAzt7_KMs2eFk_E/s2060/received_672042027014431.jpeg" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="2060" data-original-width="831" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhFp8uvTt4XHER66FA_5jyWSDqfKk42JrLD9qsDjoUQRCHfOgWfzPUpmgiqpGF2q49FMZcAaiIeEwKIf2MVwATp3c640YVytbRtPN0RbFR3D7qA6I9HK3Hr0K0KPn_NAvAzt7_KMs2eFk_E/s320/received_672042027014431.jpeg" /></a></div><br /> O nasze domostwo dbamy nieco inaczej niż "wypada" - nie kosimy trawy zbyt często, nie grabimy liści natychmiast gdy spadną (hm, zdarza się, że i w ogóle), rzadko myjemy okna i nie zdobimy go flagami na święta (no chyba że tęczowymi). Ja za to (w ramach działań pro-ekologicznych) co tydzień przywożę tu z lasu pełną sakwę butelek po wódce, które (wg grafika śmieciowego) raz w miesiącu wystawiam przed posesję. Bawi mnie potem niezmiernie wykrzywiona mina sąsiadów oglądających z oburzeniem moje "pijackie śmieci" - ich wyobraźnia musi im podpowiadać całkiem niezłe scenariusze! (dobrze, że synowie są już pełnoletni- ilość flaszek można rozłożyć nie na dwie, a na 4 osoby). <div>Niektóre plotki sama rozsiewam, np. o mężu którego wyrzucę do garażu (a jaka może być odpowiedź na pytanie, po co robię tam remont?) <p></p><p>Wścibstwo sąsiadów czasami jednak bywa nie tylko śmieszne, ale i trudne. Kiedyś ktoś anonimowo zaczął wrzucać na posesję resztki chleba. Nasz pies takich rzeczy nie jadał, (nie był więc nawet zainteresowany by je podnieść) i to my musieliśmy je codziennie sprzątać. Sądziliśmy, że to jakaś bezmyślność dzieci opóźniających w drodze do domu plecaki ze zbędnych kanapek, okazało się, że to sąsiedzi litowali się nad biednym, głodnym psem zdemoralizowanej rodziny...</p><p>Oczywiście te historie są rozłożone w czasie, mieszkamy w naszym domu wiele lat. Przez ten okres udało się nam zawrzeć kilka fajnych sąsiedzkich przyjaźni. Nauczyliśmy się również, że z niektórymi sąsiadami trzeba postępować jak z dziećmi: należy stawiać granice. Jeśli w dobrej wierze przytniesz roślinki przy płocie jak sobie życzą, to w następnym ruchu każą ci je całkowicie usunąć (wniosek: nie przycinać). Jeśli masz dosyć starego chleba na posesji, to opieprzyć i pogrozić policją, a nie tłumaczyć, że pies nie chodzi głodny. </p><p>Ostatnio przyszła kolej na kolejną intrygę...</p><p>Sąsiadka z drugiej strony ulicy zabrała nam kota. W zasadzie ukradła go na raty, zostawiając mu codziennie jedzenie przed swoimi drzwiami. Koty są jak dzieci: zawsze im żarcie w gościach lepiej smakuje. Białeczka nasza kochana długo się więc nie zastanawiała, gdzie należy się stołować: u sąsiadki zdecydowanie lepsze. Poza tym z czasem i do domku wpuszczać zaczęli, na oknie w słońcu leżeć pozwolili....A ja długo śmiałam się, gdy nasza ukochana kotka co rano zamiast do miski, zaczęła pędzić do drzwi, by sprawdzić, czy u sąsiadów nic lepszego nie dają - chcą karmić, niech karmią. Gdy jednak przerodziło się to w rutynę, poszłam na rozmowę. Sąsiadka zaprosiła na herbatę. Cudna staruszka mieszka od kilku lat z cudownym staruszkiem - odnalezioną po latach pierwszą miłością. Cóż za historia! Ale ja nie w sprawie historii, ja w sprawie kota...</p><p>- proszę go nie karmić. Ten kot jest nasz i chcielibyśmy, by nasz pozostał.<br />- ojej nie wiedziałam (wiedziała oczywiście. To nie pierwsza moja wizyta, kot jest z nami 7 lat)<br />- proszę go nie wpuszczać do domu - zapewniam, że Białce u nas się krzywda nie dzieje...<br />- proszę pani, ja go nigdy nie wpuszczam!<br />- wczoraj siedział u Pani na oknie...<br />- no właśnie! Strącił mi doniczkę!</p><p>Nie wiem, czy byłam w jakimś nieodpowiednim stroju, czy też generalnie nie wzbudzam zaufania wśród starszych osób. Faktem jest, że po tej rozmowie kot przestał u nas mieszkać.</p><p>Powinnam walczyć - zgodnie z moją teorią następne po kocie mogą być przecież dzieci. Ja jednak odpuściłam... </p><p>Pamiętacie jeszcze historię którą rozpoczęłam opowieść? Moja staruszka sąsiadka ma na nazwisko K. To dzięki zaniedbaniom jej śp. męża -ginekologa mój mąż przyszedł na świat. Niech więc będzie, że ten kot to spóźnione podziękowania!</p><p><br /></p><p><br /></p><p><br /></p><p><br /></p><p><br /></p><p><br /></p></div>Wrona bez ogonahttp://www.blogger.com/profile/07349323398972513681noreply@blogger.com3tag:blogger.com,1999:blog-5777973438329015115.post-22210623840074076942020-08-10T11:29:00.000+02:002020-08-19T15:32:35.999+02:00Tęcza w Niebie<div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"><br /></span></div>
</div>
<div style="margin: 0px;">
<div style="text-align: justify;">
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt;">
<br />
Wyobraź sobie, że praca którą wykonujesz nie pozwala Ci
założyć rodziny. Ba, nie pozwala Ci nawet uprawiać seksu. Poddajesz się temu,
bo szczerze kochasz tę robotę i wierzysz w zbawienny wpływ na ludzkość tego, co
robisz. Nie jest jednak tak, że możesz pozbyć się myśli o seksie - natura
stworzyła nas wszystkich na tyle wyrafinowanie, że jest on częścią
naszego bytu. Mimo szczerych intencji, mimo zawierzenia duszy i ciała swojemu
szefostwu, często myślisz jak niewyżyty nastolatek - wszystko ci się z
dupą kojarzy: gesty, uśmiechy, słowa, przedmioty.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt;">
Tak, wyobraź sobie, że jesteś księdzem...<br />
<a name='more'></a><o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt;">
<br /></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt;">
Teraz wyobraź sobie, że jest w Twoim otoczeniu grupa ludzi,
którzy walczą nie o seks (bo oni z racji innych od Twoich życiowych wyborów
mogą go sobie uprawiać z kim chcą i kiedy chcą) ale o to, by mogli z bliską
osobą z którą ten seks robią pójść ulicą za rękę. Tak, z osobą, z którą
uprawiają SEKS i którą kochają. Jako że ty tego robić nie możesz, przy słowie
SEKS włącza Ci się czerwone światełko... nie możesz spokojnie wysłuchać o
jakiś prawach tych ludzi skoro ty ich nie masz, a (z racji niewyżycia) przed
oczami masz już tylko obraz Sodomy i Gomory, jaką ONI muszą robić w zaciszu
sypialni... Drażni Cię ten ich protest? Zapewne. Skoro Ty musisz żyć w
celibacie, to dlaczego akurat oni mają mieć aż tyle praw!? Jak muszą niech
sobie ten seks "robią", ale po co się tak obnosić? (jeśli Tobie
się seks zdarza, to się przecież z tym nie obnosisz)<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-align: start;">
<br /></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm;">
<br /></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt;">
A teraz wyimaginuj sobie, że te osoby postanawiają walczyć o
swoje prawa wieszając symbole swojego protestu w Twojej pracy - w
miejscu, gdzie o seksie się przecież (dobrze) nie mówi. Co prawda to Twój Szef
podobno stworzył człowieka, seks, również tych protestujących ludzi z ich
seksualnymi preferencjami (jest więc naturalnym, że reklamacje też do niego), ale nie mówmy o tym proszę głośno i udawajmy, że oni
się bez jego wiedzy i zgody jakoś tak na boku poczęli....<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt;">
<br /></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt;">
Nie rozpościeram tęczy w kościelnych
przestrzeniach, nie drażnię kleru - w swoim ograniczeniu "zawodowym" takiego protestu nie są w stanie tolerować. Ale wspierając osoby LGBT chciałabym namalować tęczę
wszędzie indziej w przestrzeni publicznej! Chcę wierzyć, że ciągle jesteśmy
otwartym, dojrzałym społeczeństwem.</div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt;">
<br /></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt;">
PS. A jeśli Bóg istnieje to tak samo kocha nas wszystkich!<br />
<br />
<br />
<br />
<o:p></o:p></div>
<br />
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
</div>
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<span id="goog_1739977916"></span><span id="goog_1739977917"></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<br />Wrona bez ogonahttp://www.blogger.com/profile/07349323398972513681noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-5777973438329015115.post-88282567931455335642020-08-04T11:54:00.000+02:002020-08-05T12:09:15.847+02:00Bez szczoteczki<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgsNgJsMpDkt-uHQogxtfpBNY96c4a4S4pkjvUNmEcmOCDIHNfrxBK5iztjW7VIA5w5vOw0dgpQYbren9S8_w4IWrNozpnAFcgcfPwuA-opAh7rSmSHDnVtpM3xVElXdqJ-auFzxW_bQ4K8/s1600/IMG_20200726_141605.jpg" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="240" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgsNgJsMpDkt-uHQogxtfpBNY96c4a4S4pkjvUNmEcmOCDIHNfrxBK5iztjW7VIA5w5vOw0dgpQYbren9S8_w4IWrNozpnAFcgcfPwuA-opAh7rSmSHDnVtpM3xVElXdqJ-auFzxW_bQ4K8/s320/IMG_20200726_141605.jpg" width="320" /></a> Pod względem długości trwania moje "wycieczki" mogę podzielić na dwie grupy: te, na które nie zabieram szczoteczki do zębów (doba) i te, na które ją biorę (dłuższe). Są też takie, na które szczoteczkę powinnam jednak wziąć, ale jakoś zapominam...
To będzie właśnie opowieść o podróży bezszczoteczkowej...Obrzydliwe? Może dla Was. </div>
<a name='more'></a>Dla mnie to kolejny powód do (nie do końca jasnego) uśmiechu. Nie będzie to również tradycyjna opowieść drogi - macie już ich na blogu tyle, że wystarczy. Dziś chcę napisać coś zwyczajnego - o szczęściu będzie.<br />
<div style="text-align: justify;">
Moje szczęście ma dwa źródła: </div>
<div style="text-align: justify;">
- to które dane mi jest od natury. Tu zaliczam miłość i macierzyństwo. Do tych dwóch rzeczy pchają nas instynkty, a dobrze wykorzystane dają nam szczęście nieopisane.</div>
<div style="text-align: justify;">
- to, do którego świadomie dążę. Tak naprawdę wiele lat szukałam w sobie rzeczy, które mogłyby dawać mi szczęście. Teraz mam ich tak wiele, że mogę z nich budować w sposób dowolny swoje chwile szczęśliwości, niczym domki z klocków lego. Oczywiście nie zawsze jest na to czas, pieniądze i humor. Co lubię? Lubię odkrywać świat, lubię naturę, rower i dzikość podróży. Lubię świat dzieciecych emocji. Lubię też bardzo muzykę poważną. </div>
<div style="text-align: justify;">
Jakiś czas temu śledziłam na FB </div>
<div style="text-align: justify;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj_fQJZ-_u-iGlqKNl_4jX1PBuavzA9H_KKlZQHn2Z4wFLshylzB3nzhQO3jy-Z8jlEk7nW0t5eZcvgEx2XAdSWpSFNA8gqdBKQKzXpUePv5NBCYRikhNHG-Kym8aLseJ3w5UjVznMYcilc/s1600/IMG_20200726_171847.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1200" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj_fQJZ-_u-iGlqKNl_4jX1PBuavzA9H_KKlZQHn2Z4wFLshylzB3nzhQO3jy-Z8jlEk7nW0t5eZcvgEx2XAdSWpSFNA8gqdBKQKzXpUePv5NBCYRikhNHG-Kym8aLseJ3w5UjVznMYcilc/s320/IMG_20200726_171847.jpg" width="240" /></a>Festiwal Bachowski - nie było pewne, czy się w tym roku odbędzie, więc troszkę zaniedbałam sprawę. Potem BACH - festiwal będzie, ale biletów już nie ma. No trudno, przeżyję, pojadę za rok. A potem znajomy chwali się, że właśnie jedzie do Świdnicy na koncerty...Zazdrość mnie ogarnęła - też chcę pojechać przynajmniej na jeden, najważniejszy dla mnie koncert!</div>
<div style="text-align: justify;">
Muzyka poważna - cóż ja w niej widzę? W zupełnym uproszczeniu mogłabym powiedzieć, że nuty które lubię najbardziej radują i wzruszają wyrazistym, przejmującym smutkiem. Uwielbiam poruszać w sobie tę wrażliwość, uwielbiam ten stan, gdy łzy samoistnie spływają po policzku.<br />
<br />
Wakacje, najmłodsze dziecko wyjechało, weekendową wolność można podarować sobie w każdej chwili. Postanowiłam więc, że pojadę na koncert do Świdnicy bez biletu i.... jakoś wejdę. Pojadę rowerem, bo im większy wysiłek włożę w realizację tego pomysłu, tym większą radość sprawi mi jego finał (czy zdajecie sobie sprawę z tego, że tak jest z większością naszych przyjemności? Trzeba się namęczyć, by naprawdę cieszyły). Poza tym, gdy stanę skrajnie zmęczona przed organizatorami to przecież nie odmówią. Zagubionej, Brudnej Sierotce tylko jakiś Gargamel by odmówił...<br />
<br />
Spakowałam się oszczędnie w dwie sakwy (pustawe wyszły) i gnam. Po płaskim, pagórkowatym, wśród łanów zbóż, wzgórz i zalewów. Wśród widoków zapierających dech w piersiach swoim pięknem i tych gorszych. Jem, śpię, jadę dalej. Ach, czy zdążę, ach czy wpuszczą? Liczę kilometry, liczę godziny - gdzieś za Wrocławiem wiem już, że </div>
<div style="text-align: justify;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhviEqLM3Nn-DzkUPKjDmVEtxRKI9b0EfYqmCFnwRLvu-iv6jznsEJYkJMRGRlzIVoFCfL_b5aMwIPbf_1aeclk80O6SEth93bzGISmAR438CjCgJfIn_4BtWDE5zGwzpoN-g2VeYcYQDcw/s1600/IMG_20200726_173408.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1200" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhviEqLM3Nn-DzkUPKjDmVEtxRKI9b0EfYqmCFnwRLvu-iv6jznsEJYkJMRGRlzIVoFCfL_b5aMwIPbf_1aeclk80O6SEth93bzGISmAR438CjCgJfIn_4BtWDE5zGwzpoN-g2VeYcYQDcw/s320/IMG_20200726_173408.jpg" width="240" /></a>mam sporą nadwyżkę. Mogę zacząć "zwiedzać". W moim wykonaniu oznacza to uważniejszą jazdę, wchodzenie do wiejskich sklepów, rozmowy z ludźmi. No i urbeksy, których tu na Dolnym Śląsku nie brakuje. Pałace, młyny, siedliska zapraszają i czarują moją głowę swoją historią. Potężna burza zatrzymuje na przystanku kolejowym (tak, tak śmiesznie brzmi, ale dokładnie tak wygląda) na dwie godziny, ale już wtedy wiem, że zdążę! Znajomi (tci sami którzy zrobili mi apetyt na koncert) zamawiają w knajpie obiad, gdy dojeżdżam czeka już na mnie na stole. Zmieniam ciuchy (żeby móc skupić się dobrze na koncercie, lepiej nie śmierdzieć) i udaję się pod kościół, gdzie odbywa się mój absolutnie wymarzony koncert: Capella Cracoviensis i Jakub Józef Orliński wykonają m in. Sabat Mater Vivaldiego. Nuty osłuchane, ale absolutnie przepiękne!
Oczywiście udaje mi się wejść na koncert (nie mogło być inaczej. Być może przyczynił sie do tego również mój szczery, acz z lekka pożółkły uśmiech...) Dzięki Przyjaciołom z Kórnika (pozdrawiam Was bardzo gorąco!) mam też jedną z lepszych miejscówek.
W momencie kiedy siadam opuszcza mnie zmęczenie, opuszczają mnie problemy (no nie, te chyba opuściły mnie już dawno temu, gdy tylko wsiadłam na rower). Jestem ja, przepiękny Kościół Pokoju w Świdnicy, jest i Muzyka... </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjxsiDeSK7b1rZdswN2MKFpK35YMR2a8Jhravyk_Ghb9VKubV-vdlGaiKXVHXQsI6reNOv2DN8kq5OaROTalYF7Yav-Vg5Jo5KrJVMya2L5h92w4GwLzs4093hoeZwbbxtEsKacXBud-Vwd/s1600/IMG_20200726_143207.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="240" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjxsiDeSK7b1rZdswN2MKFpK35YMR2a8Jhravyk_Ghb9VKubV-vdlGaiKXVHXQsI6reNOv2DN8kq5OaROTalYF7Yav-Vg5Jo5KrJVMya2L5h92w4GwLzs4093hoeZwbbxtEsKacXBud-Vwd/s320/IMG_20200726_143207.jpg" width="320" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
Oczywiście słucham ze łzami na policzku - wysiłek jaki włożyłam w to, by się tu znaleźć potęguje wszystkie doznania!<br />
A potem cicha, kontemplacyjna noc w namiocie tylko z gwiazdami...No dobra, była tez łąka pełna pokrzyw (w nocy nie było ich widać) i właścicielka łąki, która mnie rano chciała kijem przepędzić (skończyło się na wspólnej herbatce) Było błądzenie po górskim szlaku (Garnierze- mój! Mówiłam Ci, że na tą górę z krzyżem się nie wybieram! Dlaczego mi to zrobiłeś?! No dobra, fajnie było....), były wiśniowe motyle i turkusowe zimorodki nad wodą...<br />
Mam za sobą trzy dni szczęścia, trzy dni wielkiego spełnienia. </div>
<div style="text-align: justify;">
Dziękuję Ci życie! </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
PS. Nie bójcie się mnie - zęby już umyłam ;) </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<br />
<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
Wrona bez ogonahttp://www.blogger.com/profile/07349323398972513681noreply@blogger.com5tag:blogger.com,1999:blog-5777973438329015115.post-12738320986133978012020-07-09T13:05:00.005+02:002020-07-09T13:56:21.456+02:00Nieszkodliwe dziwactwa<div> <div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><br /></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi18yCqus1CvEzG3AaBvVC0wGokdZ68vD-wjpovP17qaVbhf3L6wAwFJrvQQp8vFfKtTdgIeiFl_gX8umSL0H5zYJbjD3dmOPa9jGWGJuVo0dlzkeNPEn3cOwZxPFBKpj-VlMO9FtRkeh3g/s4608/IMG_20200704_142611.jpg" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="4608" data-original-width="3456" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi18yCqus1CvEzG3AaBvVC0wGokdZ68vD-wjpovP17qaVbhf3L6wAwFJrvQQp8vFfKtTdgIeiFl_gX8umSL0H5zYJbjD3dmOPa9jGWGJuVo0dlzkeNPEn3cOwZxPFBKpj-VlMO9FtRkeh3g/s320/IMG_20200704_142611.jpg" /></a></div><br /> Uwielbiam żyć po swojemu. Oczywiście tam gdzie trzeba muszę wpisywać się w z góry określone szablony: mieszkam w domu (a nie w wymarzonej jurcie) chodzę do pracy (tu nie muszę chyba komentować: mam milion innych pomysłów na ciekawe spędzenie przynajmniej części tego czasu) i robię zakupy w sklepie (choć już dawno powinnam zacząć uprawiać freeganizm). Takich rzeczy wymaga ode mnie szeroko pojęty "system", do ominięcia którego ciągle jeszcze nie dorosłam. Mam jednak milion swoich drobnych przyjemności, w których nie muszę się poddawać żadnym schematom: uwielbiam przesiadywać na mokradłach, podróżować starym Rzęchem donikąd, napawać się nocnym lasem, chlapać w blocie, czy chodzić boso. To takie przykłady, które akurat w tej chwili przyszły mi do głowy, jest ich w mojej codzienności dużo wiecej. Większość tych przejawów mojej osobistej wolności może być uznana za nieszkodliwe dziwactwa. Nie wiem dlaczego z ich powodu od czasu do czasu ludzie nie traktują mnie poważnie. To jednak naprawdę niska cena za (choć chwilowe) poczucie wolności...<br /></div><div><br /></div><div>Dziś "dzień wolności" spędzam siostrą. Co by tu zrobić? Hm...no coś ekscytującego! A że geny mamy podobne, to i wyszło pysznie....</div><div><br /></div><div style="text-align: center;"><span><a name='more'></a></span><span></span><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEipmpbZieKCCFvQLsjJ8EvTLxNMelIvR80nYjMzBusdye1qE1K_syCeKtBnOeEfs9-BJwMX4TbhxDbX0iANK6zoY3KW6ea2G5h4jTcWzqiOgbyctPsRdbMAzQXAF12Auxkb5WzrOss0az7B/s4032/IMG_6826.jpg" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="4032" data-original-width="3024" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEipmpbZieKCCFvQLsjJ8EvTLxNMelIvR80nYjMzBusdye1qE1K_syCeKtBnOeEfs9-BJwMX4TbhxDbX0iANK6zoY3KW6ea2G5h4jTcWzqiOgbyctPsRdbMAzQXAF12Auxkb5WzrOss0az7B/s320/IMG_6826.jpg" /></a></div><br /><br /><font size="5"><b><i>Spływ Pisią Gągoliną na zwierzętach</i></b></font></div><div style="text-align: center;"><br /></div><div><br /></div><div> Pisia Gągolina to mała rzeczka przepływająca przez Żyrardów. W mieście moim jest najczęściej nieciekawą strugą z zatopionymi flaszkami i puszkami (no dobrze, uprościłam nieco temat - są i fajne miejsca) Gdy jednak pójdziemy nieco w górę napotkamy dzikie leśne meandry i trzy ciekawe zalewy. Normalnie jest małą i niespławną wodą, jednak teraz (gdy deszcz z nieba leje się strumieniami), chyba można by spróbować spłynąć? Zrobimy to więc! <br /></div><div>Jako że obydwie jesteśmy troskliwymi matkami, posiadamy w domach odpowiedni sprzęt pływający -Jagoda ma dmuchanego łabądka, a ja orkę.</div><div><br /></div><div><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEigr445zFIRXmHg73qrXiFoazP9CFstpL2nWxtUQLKIXDw0hkVvtFDWnjQ7IrYSP_yJxKriaLBMPi1Hoo8Te34-0PxEzPq_0Jb10OXwvQ3nN7-BX1k_QcXWM1N7jBMywZvhHhFI7OgUprVz/s4608/IMG_20200704_180347.jpg" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" data-original-height="3456" data-original-width="4608" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEigr445zFIRXmHg73qrXiFoazP9CFstpL2nWxtUQLKIXDw0hkVvtFDWnjQ7IrYSP_yJxKriaLBMPi1Hoo8Te34-0PxEzPq_0Jb10OXwvQ3nN7-BX1k_QcXWM1N7jBMywZvhHhFI7OgUprVz/s320/IMG_20200704_180347.jpg" width="320" /></a></div>Podróż zaczynamy przy Pałacu w Radziejowicach. Tu jednak nie wchodzimy do wody - kreatywne małolaty mogłyby próbować powtórzyć nasz wyczyn, a to nie byłoby w tym miejscu wskazane. Po przemiłych ustaleniach z dyrekcją pałacową (pozdrawiamy!) postanawiamy zacząć naszą podróż nieopodal cudownej Arki - stworzonej przez uwielbianego przeze mnie artystę - Józefa Wilkonia (równie gorąco pozdrawiam!)<div>Pisa wita nas przyjemnie ciepłą wodą, przybrzeżnymi pokrzywami i ...pięknymi ważkami. Od razu adoptujemy się do jej niepospiesznego nurtu - wszak nigdzie się nie spieszymy!</div><div><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEigr445zFIRXmHg73qrXiFoazP9CFstpL2nWxtUQLKIXDw0hkVvtFDWnjQ7IrYSP_yJxKriaLBMPi1Hoo8Te34-0PxEzPq_0Jb10OXwvQ3nN7-BX1k_QcXWM1N7jBMywZvhHhFI7OgUprVz/s4608/IMG_20200704_180347.jpg" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><br /></a></div><div>Już po 200 m (których przepłyniecie zajmuje nam pewnie z pół godzinki) pierwsze pozowanie do zdjęć- to zaskoczony mieszkaniec posesji graniczącej z wodą - jak żyje czegoś takiego nie widział. Hm, zwierząt pompowanych, czy że dwóch wariatek? </div><div>Przygoda? Ta towarzyszy nam nieustannie - wywracamy się, podskakujemy na wodospadach, z niepewnością kroczymy po walących się pomostach.<br /></div><div><br /></div><div><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhAvgnoUwYZt_JqiNDrwCChSJ-WfcjcgMdNY44IgB_f-Nu6or27DhQLsQKjydkgwHnbKGsXmMmnSf6erHatRFZqjGNCCQDBwSFvQfoUXt4xpxGqQNfUG5ObHVDv7KVDNqoRqL8HAbmP5sSy/s4608/IMG_20200704_162335.jpg" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="4608" data-original-width="3456" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhAvgnoUwYZt_JqiNDrwCChSJ-WfcjcgMdNY44IgB_f-Nu6or27DhQLsQKjydkgwHnbKGsXmMmnSf6erHatRFZqjGNCCQDBwSFvQfoUXt4xpxGqQNfUG5ObHVDv7KVDNqoRqL8HAbmP5sSy/s320/IMG_20200704_162335.jpg" /></a>Strach? Jest i strach - ropucha wskakująca na pokład, wystający patyk przypominający krwiożerczego rekina, muł wciągający po udo...to jest ekscytujące!</div><div>Są i miejsca nieodkryte: zatopiony w trawach maleńki Iron Bridge (tak, tak, taką nazwę ma wyrzeźbioną na poręczy), bezludna wyspa (no dobra, wiedziałam że jest, ale nigdy do tej pory na niej nie byłam!), opuszczone kąpielisko, zapomniany jazz....jest też i interesujący urbeks, który objawia się niespodziewanie akurat podczas przenosin przez szosę...</div><div>Cały dzień pływania...no może nie cały, bo jest przerwa na jagodziankę (hm, dlaczego mój worek żeglarski wypełnił się wodą i jagodzianki zamieniły się w nawodnioną Pisią brejkę?), jest nabieranie ciepła na słonecznym pomoście.</div><div>No dobra, żeby oddać klimat naszej wycieczki powiem to: trzeba było też czasami zwyczajnie brodzić w bagnistej zupie, czasami omijać skomplikowane bobrze tamy (nie do ominięcia) Ale jakie to ma znaczenie?<br /></div><div><br /></div><div><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhMTqCvvDunhGAmyF55d4p2KYeWScJzoRtMmG7dehGRrcmZUk85_E_PDNMF5qbgZ2399kGe2417QuPt-YzBuxIt7R1ZZfG5Yw9qP_kV7cHcGH57FaOkd3W2aX5TvJestucXj35vQnQPNy28/s4032/IMG_6852.jpg" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" data-original-height="4032" data-original-width="3024" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhMTqCvvDunhGAmyF55d4p2KYeWScJzoRtMmG7dehGRrcmZUk85_E_PDNMF5qbgZ2399kGe2417QuPt-YzBuxIt7R1ZZfG5Yw9qP_kV7cHcGH57FaOkd3W2aX5TvJestucXj35vQnQPNy28/s320/IMG_6852.jpg" /></a><br /></div><div>Orka padła znokautowana jakimś wystającym patykiem, zastąpiłam ją zwyczajnym kółkiem kąpielowym (łabądż sie obraził) Gdy i ono padło, wyprawę uznałyśmy za zakończoną - naturalne końce są zawsze najlepsze.</div><div><br /></div><div>Jagoda, siostro moja! Uwielbiam przygody z Tobą!</div><div><br /></div><div><br /></div><div><br /></div>PS. chcesz zobaczyć, jak straciłam okulary? Zobacz <a href="https://www.youtube.com/watch?v=sYlXNVuYnww" target="_blank">TU</a><br /><div><br /></div><div><br /></div><div><br /></div><div><br /></div><div><br /></div><div><br /></div>Wrona bez ogonahttp://www.blogger.com/profile/07349323398972513681noreply@blogger.com3tag:blogger.com,1999:blog-5777973438329015115.post-35208847821193675162020-05-28T17:52:00.004+02:002021-02-08T11:19:52.404+01:00Koń<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiploRXVFkxUd_tZt-SdHmKaHNRjuKkjpG9KZe7VaGJuUKMbcMPvWzZvRlKiFXH753e2uBpoELFLAl0NaFJN80R6QK8sHkSvCYpoFOZi8GZxVd2ruBy4yf4BrEhUg2RVQbX03-wZu-L1t_a/s1600/received_581194262830878.jpeg" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1200" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiploRXVFkxUd_tZt-SdHmKaHNRjuKkjpG9KZe7VaGJuUKMbcMPvWzZvRlKiFXH753e2uBpoELFLAl0NaFJN80R6QK8sHkSvCYpoFOZi8GZxVd2ruBy4yf4BrEhUg2RVQbX03-wZu-L1t_a/s320/received_581194262830878.jpeg" width="240" /></a></div>
<i> </i> Miałam sześć lat gdy pierwszy raz wsiadłam na konia. Był wielki (sięgałam mu do pachwin), silny (był koniem pociągowym) i miał piękną długą grzywę...<br />
<br />
<i>Tak mogłaby się zaczynać piękna opowieść o miłości do koni, ale to nie będzie ta opowieść..</i><br />
<br />
Bałam się strasznie, byłam sparaliżowana wręcz tym, co mnie czeka. Ale Kazik (15 letni uczeń mamy) zdawał się tym wcale nie przejmować - rozbawiony wsadził mnie na klacz. Stojąca obok mama oczywiście opowiadała coś tam o tym, ze jestem super dzielna i dam radę. Nie mogłam więc protestować i krzyczeć, bo nie wypadało (żadne dziecko nie chce zawieść swoich rodziców)<br />
Koń był mokry, spocony od pracy, nie pachniał ładnie. Niepewnie siedziałam na jego śliskim grzbiecie, gdy nagle usłyszałam to, czego usłyszeć absolutnie nie chciałam..<br />
- WIO...<br />
Ruszył, a ja po dwóch jego krokach wylądowałam wprost pod jego kopytami.<br />
Teraz już nie musiałam powstrzymywać emocji: płakałam długo i głośno, bardziej niż wskazywałoby na to moje aktualne położenie i obrażenia. Takie zachowanie zapewniało mi bowiem, że mnie znów nie posadzą na tym POTWORZE.<br />
Odpuścili. Uff....Mama chcąc ratować sytuację o mnie jakoś oswoić z tym wielkim zwierzakiem kazała mi go głaskać po wielkim pysku...OKROPNE!<span><a name='more'></a></span><div><br />
<br />
Od tamtej pory wiedziałam jedno: mogę i chętnie doświadczam wielu nowych niebezpiecznych rzeczy, ale jazda konna nigdy do nich należeć nie będzie - konie mają zbyt wielkie zęby!<br />
<br />
----------------------------<br />
Dorastający synowie brali lekcje jazdy konnej, doceniałam ich pasję, ale biernie patrzyłam na ich poczyniania. Teraz poprosiła mnie o to córka - nie ma sprawy...Wybrałyśmy jej stadninę (z perspektywy czasu wiem, ze tak naprawdę to ta stadnina w jakiś magiczny sposób wybrała sobie nas, a nie na odwrót). Od prawie roku co weekend jeździmy przez las na jej lekcje.<br />
Estera idzie do stajni, a ja udaję się do lasu zbierać śmieci. Coraz częściej jednak zostaję, bądź wracam szybciej, by poznać zarówno tworzących to miejsce ludzi, jak i zwierzęta...<br />
To magicznie połozone na końcu lasu miejsce jest absolutnie rewelacyjne, właściciele cudownie otwarci. A konie? No cóż, nawet one z czasem mają jakby mniejsze zęby...<br />
<br />
No i przyszedł i ten dzień, kiedy córka podarowała mi na imieniny jazdę konną na Bibku.<br />
Znacie mnie, wiecie, ze nie boję sie prawie niczego. Tym razem jednak było inaczej...<br />
<br />
Miałam ponad pięćdziesiąt lat gdy drugi raz w życiu wsiadłam na konia. Był wielki, silny (w końcu musiał mnie udźwignąć!) i miał piękną
długą grzywę...<br />
<br />
Bałam
się strasznie, byłam sparaliżowana wręcz tym, co mnie czeka. Stojąca obok córka opowiadała coś tam o
tym, ze jestem super dzielna i dam radę. Nie mogłam więc protestować i
krzyczeć, bo nie wypadało (żaden rodzic nie chce zawieść swoich dzieci)<br />
<br />
Gdy znalazłam się na grzbiecie Bibka strach minął całkowicie - poczułam pod sobą ciepłego przyjaciela, nie wroga... <br />
<a href="http://www.stajniaantoniew.pl/">Stajnio Antoniew </a>- Iwono, Ewo, Piotrku, Krzysiu - dziękuję i obiecuję, że powtórzę ten wyczyn jeszcze nie raz..<br />
<br />
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgKwCJ85SdsLwQ-_qVXKTBujo77Tq2jIeYLIv2pMT2Wl1glR4Ry-gDUUMnZDAQD_Q03FWHT0sQlZaq4Av05aBg7YITkPvQ5T6twYVRCCk2R0a_xYKcym3f66CYo8Qt6trLvCOdoew1zZVq-/s1600/DSC00225.jpg" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1600" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgKwCJ85SdsLwQ-_qVXKTBujo77Tq2jIeYLIv2pMT2Wl1glR4Ry-gDUUMnZDAQD_Q03FWHT0sQlZaq4Av05aBg7YITkPvQ5T6twYVRCCk2R0a_xYKcym3f66CYo8Qt6trLvCOdoew1zZVq-/s320/DSC00225.jpg" width="320" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Foto: Daniel Zieliński </td></tr>
</tbody></table>
<br />
<br />
<br /></div>Wrona bez ogonahttp://www.blogger.com/profile/07349323398972513681noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-5777973438329015115.post-6282793774036981952020-03-30T11:09:00.000+02:002020-03-30T17:54:35.388+02:00Izolacja<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhu3zJXHdLQ17z1UfRNbTbuSKAyAaKttRNjv1HefdRex9D9ann50xip4RABJ3-Hao_KpsrJ1BFqn7kV-PKakVI4vbHUrg7ldOkRjo0-ec2aT1CQgWozDss7J4jVv2ggI6ZdW2xvXotpL3d1/s1600/foto1.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="960" data-original-width="540" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhu3zJXHdLQ17z1UfRNbTbuSKAyAaKttRNjv1HefdRex9D9ann50xip4RABJ3-Hao_KpsrJ1BFqn7kV-PKakVI4vbHUrg7ldOkRjo0-ec2aT1CQgWozDss7J4jVv2ggI6ZdW2xvXotpL3d1/s320/foto1.jpg" width="180" /></a></div>
Każdy ma swój sposób na przetrwanie trudnych chwil. Na mnie absolutnie leczniczo działa dziecko, które w sobie w takich chwilach staram obudzić. Tak więc w obliczu braku dochodów, izolacji i znikającego żarcia z lodówki (to nie ja - to ONI!), postanowiłam dziś trochę się pobawić infantylnie- odpuszczę pierwszą teoretycznie niezbędną rzecz, jaką przyjdzie mi wykonać od rana. Oczywiście chodzi mi o rzecz upierdliwą, a nie tę przyjemną.<br />
Wstałam, wypiłam kawę (niezbędna przyjemność) i...rzecz sama przyszła. Phi - to proste! A jakie przyjemne!<br />
<br />
Wszystko było jednak proste (nawet nikt z domowników nie zauważył) do momentu, kiedy po południu zadzwoniła moja siostra - musimy wymienić się jakimiś-tam rzeczami dość pilnie. Podjadę więc do niej i zostawię w ogródku paczkę, odbiorę też swoją.<br />
Hm...trochę...no dziwnie będzie.<br />
Założyliśmy z Piotrem na twarze kolorowe maseczki, do tego róże śmieszne rzeczy na głowę (niech siostrzeńcy mają w tej swojej izolacji choć trochę beki z wujków) i ruszyliśmy.<br />
<br />
W drodze do siostry ochrona osiedla wyszła aż ze swojej budki by nas podziwiać..<br />
- na co oni się tak gapią? Turbana nie widzieli?<br />
- turban to nic- odparł mój mąż - gumkę masz za luźną i cały boczek ci z piżamy wyszedł.<br />
Ojej - żrę i nie tyję? Dobre!<br />
<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjwU9LR_zCu4VO0eN-aTBuR90Jqww73J6DEQM2HGAQCYpND-OW58y9d2xb857dKo6EhYx96CkvFnIX0oYPbD8Zs8dQmDEQAwUI-9n2PG7ndk5Zv6oy79eIi5YNZaS-a_GE_4gQejjB6T9kj/s1600/foto2.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="960" data-original-width="720" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjwU9LR_zCu4VO0eN-aTBuR90Jqww73J6DEQM2HGAQCYpND-OW58y9d2xb857dKo6EhYx96CkvFnIX0oYPbD8Zs8dQmDEQAwUI-9n2PG7ndk5Zv6oy79eIi5YNZaS-a_GE_4gQejjB6T9kj/s1600/foto2.jpg" /></a></div>
<br />Wrona bez ogonahttp://www.blogger.com/profile/07349323398972513681noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-5777973438329015115.post-16753359025370212082020-03-17T14:06:00.000+01:002020-03-17T14:07:57.029+01:00Śmieci<br />
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhM4aToT-sQMetMgNshJrER47iYNngMkd-IJLiWBvJSBu6DlegeT5h1w_uvfc9eXJwfOE19hyphenhyphenuJigWzS8baHNcr6eegdIsOgI4I7NI8xnddrGK6WcdvVqmotcY6A4kh4jxKjBQL520tiaFv/s1600/IMG_20191111_100833.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="240" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhM4aToT-sQMetMgNshJrER47iYNngMkd-IJLiWBvJSBu6DlegeT5h1w_uvfc9eXJwfOE19hyphenhyphenuJigWzS8baHNcr6eegdIsOgI4I7NI8xnddrGK6WcdvVqmotcY6A4kh4jxKjBQL520tiaFv/s320/IMG_20191111_100833.jpg" width="320" /></a><br />
<div style="text-align: justify;">
Od jakiegoś czasu sprzątam otaczający mnie Świat. Nie potrzebuję do tego zorganizowanych akcji i dopingu - postanowiłam sobie, że w każdym tygodniu mojego życia wywiozę z lasu co najmniej jeden worek śmieci. Wrzucam je potem wszystkie do pojemnika przed moim domem i raz na dwa tygodnie wystawiam do zabrania wraz z domowymi śmieciami. Zwykle te "leśne skarby" wcześniej segreguję (głównie to szkło i troszkę plastików), ostatnio jednak zapomniałam, i żółty worek z dużą zawartością butelek wylądował gotowy do wywiezienia jako plastik...Na szczęście nie trafił z innymi plastikami do "śmieciary" - panowie wyjęli z niego szklaną zawartość i ustawili przy mojej bramie. Gdy więc wróciłam do domu z pracy, zastałam kilkadziesiąt (głównie małych) flaszek ustawionych w rządku przed furtką....</div>
<br />
<div style="text-align: justify;">
Stanęłam bezradnie rozkładając ręce - no sklerotyczką jestem, a któryś z domowników bezmyślny (nie czuł wystawiając, że jakoś ciężki ten worek?) </div>
<div style="text-align: justify;">
Właściwie nie wiem skąd i kiedy do mojej zadumy nad sobą dołączyła sąsiadka:</div>
<div style="text-align: justify;">
- no niezła kolekcja! - powiedziała spoglądając w moim kierunku wymownie.</div>
<div style="text-align: justify;">
- ale....to nie moje! - szybko odpowiedziałam, ale ona już chyba nie słyszała. Odeszła.</div>
<div style="text-align: justify;">
I może i lepiej że odeszła. Trzeba samemu wypijać piwo, które się naważyło, a nie zwalać na rodzinę!</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<br />
<br />Wrona bez ogonahttp://www.blogger.com/profile/07349323398972513681noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-5777973438329015115.post-11443842249041387192020-03-08T11:13:00.001+01:002020-03-08T12:43:01.181+01:00Plaża jest moim domem<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEid86yh2zUr8bn0ggAPq5erQXTY1PGiUbUWF50C2oHRTqD8hkVulEqGg3ZT1N9UKU9nrVPDg3IoaWrYFRG_v9GR593oio6dPwbhE6762e6HMap6L7OC6y_fs2QvgEQVW2AOKiEJLhVdMhhS/s1600/IMG_20200305_121553.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="300" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEid86yh2zUr8bn0ggAPq5erQXTY1PGiUbUWF50C2oHRTqD8hkVulEqGg3ZT1N9UKU9nrVPDg3IoaWrYFRG_v9GR593oio6dPwbhE6762e6HMap6L7OC6y_fs2QvgEQVW2AOKiEJLhVdMhhS/s400/IMG_20200305_121553.jpg" width="400" /></a><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjNf-sDZAiTs30cmVeUukunM0h8jHSRY_AoTSMogQmm578szXndghiC6XiAKB_zbbv3pP19i13Qv5VhTkZhsdTjEyg9ZiRF8NKfoWhnXC7MK0KGPv5179fBSyYeq-yCo6uIBna8mmiAbHIW/s1600/IMG_20200304_163334.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; display: inline !important; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"></a></div>
<div style="text-align: justify;">
Cała zimę czekam na mróz. Obiecałam sobie przecież, że jak ten przyjdzie, to dokończę zaczętą w grudniu <a href="https://wronabez.blogspot.com/2019/12/grudzien.html">nadmorską mękę plażową.</a> Zależało mi na zimnie, bo chciałam zobaczyć coś, czego nigdy jeszcze nie widziałam - zamarznięte morze. Tymczasem luty dobiegał końca a zima nie nadchodziła. Przyszła za to do mnie natychmiastowa potrzeba wyjazdu (czytaj: przerobienia stresu na napęd do roweru). Tak więc jeszcze w kalendarzową zimę znów znalazłam się nad morzem...</div>
<br />
<div>
<br />
<a name='more'></a><div style="text-align: justify;">
<br /></div>
</div>
<div>
<div style="text-align: justify;">
W noc przed wyjazdem miałam sen. Śniło mi się że szykowałam się do snu na plaży. Deszcz, wiatr, warunki tragiczne, a ja nie mogłam znaleźć w bagażu namiotu. Morze zalewało mnie falami a ja marzyłam o tym, by w końcu znaleźć się w moim małym czerwonym domku. Bałam się.</div>
</div>
<div>
<div style="text-align: justify;">
Obudziłam się chwilę później i już wiedziałam co mam robić - pojadę bez namiotu. Wbrew temu co pokazywał mój sen wydaje mi się, że spokojnie można bez niego nie tylko przeżyć, ale i bawić się dobrze. Miałam wizję folii malarskiej, którą sobie rozwieszę, ostatecznie gdy zobaczyłam, że padać nie będzie zrezygnowałam i z tego.</div>
</div>
<div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
</div>
<div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
</div>
<div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
</div>
<div>
<div style="text-align: justify;">
Pociąg dowiózł mnie do Słupska - stąd mam ok 40 km do Jarosławca, gdzie skończyłam jazdę ostatnim razem. Pewnie mogłabym podjechać gdzieś bliżej, ale ja lubię wysilić się i dostać morze i fale jako nagrodę za podjęty wysiłek. Dodatkowo ustawiłam mojego GPS-a na podróż pieszą, więc po niedługim czasie wylądowałam na tak błotnistej drodze, że nawet przejście po niej z rowerem było prawie niemożliwie. Krok po kroku brnę więc w brei skupiona na tym co pod nogami gdy nagle słyszę znajome dźwięki - żurawie. A więc przyleciały. WIOSNA!</div>
</div>
<div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
</div>
<div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg5_NzE7D8J1SpyAA2zUuHgl1-EDmddsELUNTV2_RKBb4UjekLWnHRJi3i-7JKVm5TW8LeTb0tRTjpcB1Sifk_d4J3w8SI3YPAj8pDLmINhmznIJ_mKi5ozShNEXsz9HQrifSoac4gGALYt/s1600/IMG_20200304_134056.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em; text-align: justify;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1200" height="400" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg5_NzE7D8J1SpyAA2zUuHgl1-EDmddsELUNTV2_RKBb4UjekLWnHRJi3i-7JKVm5TW8LeTb0tRTjpcB1Sifk_d4J3w8SI3YPAj8pDLmINhmznIJ_mKi5ozShNEXsz9HQrifSoac4gGALYt/s400/IMG_20200304_134056.jpg" width="300" /></a></div>
<br />
<div style="text-align: justify;">
Jak zapewne wiecie w tej dwuetapowej podróży zamierzam przejechać od Świnoujścia do Helu cały czas plażą. Dlaczego tak? Jechałam na krótkich odcinkach plażą już wiele razy, sprawia mi to szaloną przyjemność. Tej zimy chciałabym przejechać całość wybrzeża - takie podsumowanie., a może "wyprawa wypraw". Pierwszy etap zaliczyłam w grudniu, W tym drugim jednego nie przewidziałam - niedawno był tu sztorm, którego efekty mogą pokrzyżować moje plany...</div>
</div>
<div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
</div>
<div>
<div style="text-align: justify;">
Plaże kompletnie puste, nie ma tu żywej duszy. Wyglądają jednak kompletnie inaczej niż te, które znam - wąskie, pozawalane drzewami, konarami i kamieniami. Ciężko, wolno, ale brnę przez gałęzie, często przenosząc oddzielnie rower, oddzielnie sakwy. Prawdziwą atrakcję napotykam jednak dopiero za Ustką. </div>
</div>
<div>
<div style="text-align: justify;">
- Pani tam nie jedzie, nie ma po co. Nie przejedzie Pani - mówi mi starszy człowiek (he he he, pewnie w moim wieku) w białej kurtce (to jedna z dwóch osób jakie dziś w ciągu całego dnia spotkam) </div>
</div>
<div>
<div style="text-align: justify;">
Ja nie przejdę?! On chyba nie wie, co ja potrafię!</div>
</div>
<div>
<div style="text-align: justify;">
Tymczasem plaża nagle znikła, a kłęby wody rozbryzgiwały się o pionowy skalisty brzeg. </div>
</div>
<div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgA2jsGKsc6c4KABw-JF3Z3kaRkEB69k-qWDc0FtsCzqKcjokwr9LaUqbOtjhWA0IkT_YkCxT3rW36VfOI8eQzzC7AsgJFL3FrYGsxDKF40OBu0OrqD8llAVZJgMeYvSGYVK5mRoDFD4wsl/s1600/IMG_20200304_160041.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em; text-align: justify;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1200" height="400" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgA2jsGKsc6c4KABw-JF3Z3kaRkEB69k-qWDc0FtsCzqKcjokwr9LaUqbOtjhWA0IkT_YkCxT3rW36VfOI8eQzzC7AsgJFL3FrYGsxDKF40OBu0OrqD8llAVZJgMeYvSGYVK5mRoDFD4wsl/s400/IMG_20200304_160041.jpg" width="300" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
I co teraz? Szybko modyfikuję moje założenia wycieczkowe: jak nie ma plaży to...można górą.</div>
</div>
<div>
<div style="text-align: justify;">
Cofam się kilkaset metrów, zdejmuję bagaże i przez pół godziny wciągam po kawałku mój dobytek na naprawdę wysokie wydmy. Po drodze zjawia się pan w białej kurtce, który usiłuje mi pomóc (biedna bezradna kobieta). Szybko okazuje się jednak, że to ja jestem silniejsza..</div>
<div style="text-align: justify;">
Staję na wydmach i z góry oceniam sytuację: ta woda nie jest taka straszna, chyba za łatwo się poddałam. Włożę reklamówki na nogi i jakoś spróbuję się przedrzeć. </div>
</div>
<div>
<div style="text-align: justify;">
Rower w dół, bagaże w dół!</div>
<div style="text-align: justify;">
Ten pierwszy na trasie trudny odcinek miał może ze 200 m, lodowata woda wleciała górą do moich reklamówek już po 10. Jednak mimo zimna i niepewności jutra (no nie mam butów na zmianę, jest +3 stopnie i nieco zimno w nogi) po pół godzinie pokonałam bestię i byłam z siebie naprawdę dumna!</div>
</div>
<div>
<div style="text-align: justify;">
Tego dnia pokonałam jeszcze kilka niemożliwych do pokonania przeszkód. Było już jednak znacznie prościej - skoro mam już mokre nogi, to nie muszę uważać.</div>
</div>
<div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
</div>
<div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhf-6fMvsB6Yzx9XXElNxIKzH6SQcBU1AjXTtI1VjvpC2F00a5dhJ6S44mqaC5WJoqWidjwHMa8sRbtle36nu1uegzbLf431-QfbFrp8PQyDwEKVaQDjsNEYQdUCAJpRXglKa1SCMq7ufL5/s1600/IMG_20200304_154616.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em; text-align: justify;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1200" height="400" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhf-6fMvsB6Yzx9XXElNxIKzH6SQcBU1AjXTtI1VjvpC2F00a5dhJ6S44mqaC5WJoqWidjwHMa8sRbtle36nu1uegzbLf431-QfbFrp8PQyDwEKVaQDjsNEYQdUCAJpRXglKa1SCMq7ufL5/s400/IMG_20200304_154616.jpg" width="300" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
Wieczór, pora spać Nie mam namiotu. Znajduję leżące drzewo, które próbuję "ubrać" w dwie folie ratunkowe. Karimatę i śpiwór kładę między te folie.</div>
</div>
<div>
<div style="text-align: justify;">
Teraz małe ognisko (nie można palić ognia na plaży, robię to, bo moje mokre lodowate nogi absolutnie tego potrzebują). Nie jestem typem doświadczonego trapera , który rozpala ogień od pierwszej zapałki, ale zwykle jakoś rozpalam. Tym razem jednak drewno jest mokre (padało tu niedawno), nic nie chce się palić. Zużywam wszystkie papierki jakie mam w bagażu, pół smaru rowerowego i nic. Dopiero zużycie paczki podpasek na podpałkę (wiem wiem, jakiś plastik, syf. A tak w ogóle nie pisze się o podpaskach. Ale moje zmarznięte nogi....) daje rezultat. Moje małe sanitarne ciepełko! Jestem taka zadowolona!</div>
</div>
<div>
<div style="text-align: justify;">
Wchodzę do mojego "domku". Od pierwszej chwili czuję, że mam za mało warstw od spodu i będzie mi zimno (tylko karimata) a cholerne szeleszczące na wietrze folie nie dadzą mi nawet zasnąć. Przemeblowanie: folia ratunkowa pod karimatę i koniec z atawistycznym chowaniem się do norki - dziś cała plaża będzie moim domem! I gdy uświadamiam sobie, że ten szum fal, księżyc i Wielki Wóz są teraz częścią mojego tymczasowego domu, doznaję nieopisanej rozkoszy!</div>
</div>
<div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
</div>
<div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjlEpPFpauLF4mdgca8rnBaucopmansrCDCtCndO8mQmX4prgiIFHmZ7SK-D7ehV3QnRGs1NMQPQU0NPQKCYPwKj35Z3BUbavKFGvFWxB5r5B6Nu0V8dgOOD3tbRQnC7rv_6wDMJc-wdJ_B/s1600/IMG_20200305_074300.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em; text-align: justify;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="150" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjlEpPFpauLF4mdgca8rnBaucopmansrCDCtCndO8mQmX4prgiIFHmZ7SK-D7ehV3QnRGs1NMQPQU0NPQKCYPwKj35Z3BUbavKFGvFWxB5r5B6Nu0V8dgOOD3tbRQnC7rv_6wDMJc-wdJ_B/s200/IMG_20200305_074300.jpg" width="200" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
Noc przebiega normalnie - szczelnie zawinięta w śpiwór nie zauważam, kiedy nastaje dzień. Tak bardzo nie chce mi się jednak opuszczać mojego ciepłego gniazdka!</div>
</div>
<div>
<div style="text-align: justify;">
Obiektywnie muszę powiedzieć, że brak namiotu ma swoje dobre i złe strony. Dobre to fakt, że nie dźwigasz go i że rano możesz zrobić sobie kawę nie wychodząc ze śpiwora. Złe to takie, że po wietrznej nocy budzisz się z piachem w ustach i mokrym śpiworem. To jednak niska cena za gwiazdy nad głową....</div>
</div>
<div>
<div style="text-align: justify;">
Długo zbieram się do dalszej podróży. Głownie dlatego, że muszę włożyć mokre buty. W końcu jednak udaje mi się jakoś tego dokonać. A gdy się już zbierałam postanowiłam jeszcze dopompować koła. Pompka się jednak popsuła, powietrze z koła zeszło do połowy. Cóż robić - wrzuciłam do koła piankę awaryjną i w drogę. Może wytrzyma. A jak nie to poprowadzę.</div>
</div>
<div>
<div style="text-align: justify;">
Chwilę po wyruszeniu moje nogi ponownie zostają zalane lodowatą wodą, pewnie byłoby mi całkiem ciepło...Obiecuję więc sobie nagrodę - wieczorem zjadę z plaży w jakiejś miejscowości i kupię sobie cieple kapcie i włożę je do spania. Będzie bosko!</div>
</div>
<div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
</div>
<div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgsFrkjtvEkGi7J9L82-mLgzZ5X7w1dYAnOWbc7Ba3k0_0HttUDhmGYUBhyphenhyphenZbWJwH2iI7jEWmXRHN33i_qkJ80HaRjp6LH_m2jbGsf0UjT0eyRRKe2mBAzKsC2CRXpcw47J8tV4ta4tXtlx/s1600/IMG_20200304_163334.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgsFrkjtvEkGi7J9L82-mLgzZ5X7w1dYAnOWbc7Ba3k0_0HttUDhmGYUBhyphenhyphenZbWJwH2iI7jEWmXRHN33i_qkJ80HaRjp6LH_m2jbGsf0UjT0eyRRKe2mBAzKsC2CRXpcw47J8tV4ta4tXtlx/s640/IMG_20200304_163334.jpg" width="640" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
</div>
<div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgzFMD1Zt-Jyhr4ghTwNebfLFDajDqV-1ujKcnQ3p1y52nKhyphenhyphenKW8g70T-dgLHjlZq6TnfmSsBMGNE22zxwXsEtim_wXfBJmjAuRLoPdDZp7l3VLADphAymil9lQbzhB_Ujq6PIbQeTBDQ-t/s1600/IMG_20200304_155433.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em; text-align: justify;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="300" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgzFMD1Zt-Jyhr4ghTwNebfLFDajDqV-1ujKcnQ3p1y52nKhyphenhyphenKW8g70T-dgLHjlZq6TnfmSsBMGNE22zxwXsEtim_wXfBJmjAuRLoPdDZp7l3VLADphAymil9lQbzhB_Ujq6PIbQeTBDQ-t/s400/IMG_20200304_155433.jpg" width="400" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
Morze o tej porze roku jest niesamowite. Nisko ustawione słońce wyostrza wszystkie kolory. Każdy kamień wydaje się być magiczny. Brakuje mi tu jednak czegoś - nie ma ptaków, Całe towarzystwo odleciało do ciepłych krajów i jeszcze nie wróciło. No może nie całe, bo miejskie egzemplarze okazały się być bardziej leniwe i zostały, ale z dala od miast nie ma ani jednej sztuki. Nie miałam pojęcia, że mewy odlatują, myślałam, że są stały elementem krajobrazu!</div>
</div>
<div>
<div style="text-align: justify;">
Może ma dwie twarze - tę czystą i spokojną, serwowaną co roku milionom turystów i tę dziką którą ja uwielbiam. W tej podróży oglądam jednak nie dzikość, a bestię, która zabawia się z lądem grą w bierki, układając na plaży setki drzew. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhEfcmcF3LVG_OnxzWwInh7yK16uq6_FOgmB5ysBSbruYvytcX6p6OMI7bhDReYNph6nMZxKjXUl7tKrmNC3xniE7ZO6H2AG56QsBCscf3bnuyjqun0lxzMwe3hllrTqXdh-Oaw2GUkPnTd/s1600/IMG_20200306_111941.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em; text-align: justify;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1200" height="400" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhEfcmcF3LVG_OnxzWwInh7yK16uq6_FOgmB5ysBSbruYvytcX6p6OMI7bhDReYNph6nMZxKjXUl7tKrmNC3xniE7ZO6H2AG56QsBCscf3bnuyjqun0lxzMwe3hllrTqXdh-Oaw2GUkPnTd/s400/IMG_20200306_111941.jpg" width="300" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
Trochę więc jadę, trochę prowadzę, trochę niosę. Gdy nie mam już siły drę się na morze. Ono w odpowiedzi porywa mi kurtkę przeciwdeszczową i wciąga w mroczną otchłań. Nie do odzyskania! Dowcip średni - jutro ma padać.</div>
</div>
<div>
<div style="text-align: justify;">
Do Łeby docieram kompletnie wymordowana. Chciałabym już pójść gdzieś spać (robi się ciemno), ale muszę tu kupić dwie rzeczy - cieple kapcie i nową pelerynę. O ile z tym pierwszym nie mam problemu (są tanie i bosko różowe) o tyle z kurtką jest kłopot. Wchodzę więc do Biedry w poszukiwaniu alternatywnych rozwiązań. </div>
</div>
<div>
<div style="text-align: justify;">
Trzeba wam wiedzieć, że nawet już po dwóch dniach podróży nie wygląda się dobrze. Ja jestem cała w błocie i piachu (błoto ze skał przybrzeżnych), mam na sobie dwie czapki (mokre nogi sprawiają, że muszę się ubierać naprawdę ciepło by nie marznąć). Obraz rozpaczy. Gdy więc wchodzę do sklepu, ochronę mam zawsze przy sobie. Teraz kątem oka widzę, jak dyskretnie podąża za mną ekspedientka. </div>
</div>
<div>
<div style="text-align: justify;">
Łażę i szukam co by tu się nadało na pelerynę. Worki na śmieci? Oglądam zwinięte rulony - 30 litrów, 60, 120...hm, który będzie na mnie dobry?</div>
</div>
<div>
<div style="text-align: justify;">
-</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjz2nzR8hJ3RzMwF7QqGIEJUCtkVqVshj3Pgs1YXFCszPP1yewL0cXG_GvTut3RdZppAFQb31fniYRlHtoT7sj15X4z5Gat7qzxZyrD4EGYtEWwWc8Q4XFCfoAKjt05fdgA4V3li0vqG3UV/s1600/IMG_20200306_081537.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1200" height="200" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjz2nzR8hJ3RzMwF7QqGIEJUCtkVqVshj3Pgs1YXFCszPP1yewL0cXG_GvTut3RdZppAFQb31fniYRlHtoT7sj15X4z5Gat7qzxZyrD4EGYtEWwWc8Q4XFCfoAKjt05fdgA4V3li0vqG3UV/s200/IMG_20200306_081537.jpg" width="150" /></a></div>
w czymś pomóc? - zniecierpliwiona ekspedientka postanowiła skrócić moją śmieciową kontemplację.</div>
<div>
<div style="text-align: justify;">
- hm, a taki worek 60 l to jaką ma szerokość?</div>
</div>
<div>
<div style="text-align: justify;">
- worek jak worek, na kubeł. 60 litrowy</div>
</div>
<div>
<div style="text-align: justify;">
- ale mi o szerokość worka chodzi..wjedzie mi przez ramiona?</div>
</div>
<div>
<div style="text-align: justify;">
Na chwilę zamarła, po czym odwróciła się na pięcie i bez słowa odeszła.</div>
</div>
<div>
<div style="text-align: justify;">
Worek 120 litrów okazał się być nawet lekko za duży.</div>
</div>
<div>
<div style="text-align: justify;">
Trochę błądzę po Łebie szukając ostatniego wyjazdu na plażę. Ulice puste, nie ma kogo zapytać, GPS-a nie chce mi się odpalać. W końcu jakiś typ spod ciemnej gwiazdy w wskazuje mi drogę (gdzie Pani jedzie w tę noc, ja mam miejsce u siebie)</div>
</div>
<div>
<div style="text-align: justify;">
Nocą, tylko przy świetle księżyca sprawnie odjeżdżam od Łeby kilka kilometrów. Wkładam suche skarpety, kapciuszki i do śpiwora. Szum morza tak cudownie usypia.....</div>
</div>
<div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
</div>
<div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg62UJebna2gnb5xfKvWxiSXp8TZmGCwy6mclp2_WNkywSpUIUGW_dalIC3nxKTqafJjFU_3wpxj_JHD3BQQUHqjbGOBnD0jvjVY36yVfhGWx6TFn8R6l8FFKehMMfHZ8rpasfdwGO03rAI/s1600/IMG_20200305_121313.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em; text-align: justify;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="300" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg62UJebna2gnb5xfKvWxiSXp8TZmGCwy6mclp2_WNkywSpUIUGW_dalIC3nxKTqafJjFU_3wpxj_JHD3BQQUHqjbGOBnD0jvjVY36yVfhGWx6TFn8R6l8FFKehMMfHZ8rpasfdwGO03rAI/s400/IMG_20200305_121313.jpg" width="400" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
Budzę się cała w szronie. Mróz? Niespecjalnie odczułam. Rozstawiam kuchenkę, szukam zapałek. Trzymam je w kieszeni kurtki.....Cholera! Dałam je wczoraj temu menelowi, którego zapytałam o drogę. Podpalał papierosa, zaproponował nocleg, więc spłoszona czym prędzej uciekłam. On za to został szczęśliwy z moimi zapałkami!!! </div>
</div>
<div>
<div style="text-align: justify;">
Dno! Zimno, pieprzony szron, ręce grabieją, a ja nawet kawy sobie nie zrobię. Wstaję, wkurwiona na siebie na maksa zdejmuję ciepłe kapcioszki i wkładam mokre buty (to kara za debilozę) Zjadam kanapkę, popijam na wpół zamarzniętym sokiem (fuj). i czekam, aż śpiwór lekko przeschnie. Gdy go chwilę później trzepię, z jego wnętrza wypadają zapałki - ach tak, miałam przecież w kieszeniach dwie pary! Wskakuję znów do śpiwora (tak, tak, w butach, to nic strasznego) i zaczynam ten dzień od nowa. A więc kawa....</div>
</div>
<div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEibqFpzj682VzGYgq7PI9qnrnpAP2AKoDs7HQCFHitOy5j78LFusXBEEY7ufy8UCGoYEfzCZcamJghl6fs1fXi3jM3OJ7YMkQATd93hOI9jNdj4j9I3rbZnBfww1sGdra4rWSPm-USveUhv/s1600/IMG_20200304_154650.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em; text-align: justify;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="240" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEibqFpzj682VzGYgq7PI9qnrnpAP2AKoDs7HQCFHitOy5j78LFusXBEEY7ufy8UCGoYEfzCZcamJghl6fs1fXi3jM3OJ7YMkQATd93hOI9jNdj4j9I3rbZnBfww1sGdra4rWSPm-USveUhv/s320/IMG_20200304_154650.jpg" width="320" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
Dziś spotykam ludzi. Może Was to dziwić, ale tu naprawdę nie ma żywej duszy. Ja spotykam pracowników Urzędu Morskiego, którzy piłują zwalone na plażę pnie - tak tak, do lata zdążą zrobić z tym porządek. Jako że oni znają Bałtyk lepiej niż ja opowiadają mi kilka nieznanych opowieści. Dowiaduję się o buczku mgłowym. To urządzenie wydające regularne dźwięki niosące się na 10-20 km podczas mgły. Dziś już są rzadkością (od 1991 nie są obowiązkowe) . Jeden taki nieczynny jednak po drodze obejrzałam (tak na marginesie: znacie film "The Lightguouse"? Tam właśnie nastój grozy budowany jest przez taki buczek. Myślałam że to fikcyjne dźwięki...)</div>
<div style="text-align: justify;">
Dowiaduję się też jednej ważnej rzeczy: żurawie od dwóch lat nie odlatują. Nie są więc symbolem wiosny (tak jak myślałam na początku wycieczki) a ocieplenia klimatu...</div>
</div>
<div>
<div style="text-align: justify;">
Dziś wiatr w gębę. Kto nie przeżył, to nie jest w stanie zrozumieć. Bolą nogi (jazda po plaży to i bez wiatru jest jak jazda pod górę) bolą oczy. Za każdym razem gdy muszę zejść z plaży by ominąć jakąś rzeczkę (mostek potrzebny) myślę sobie, że nie wracam już do piachu . Jednak natychmiast po zejściu z plaży brakuje mi szumu fal i jak bumerang wracam. Gdy jednak gdzieś za Dębkami ostatecznie poddaję się i uciekam, na mojej drodze staje lis. Staję więc i ja. Rozmawiam z nim jak z kolegą. Żeby zszedł, że mam dosyć plaży. A on się gapi na mnie jak na debila...</div>
</div>
<div>
<div style="text-align: justify;">
Wróciłam więc, dojechałam plażą do Władysławowa. Wygrałam . W czym i z czym dokładnie nie wiem (miało być do Helu) ale mimo to czuję się zwycięzcą.</div>
</div>
<div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
</div>
<div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
</div>
<div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
</div>
<div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhlyzs4cjqsDezj-i4usWGGKmfEnLdJgwLbCUYJyYMwFUlY9KS3FVhhCtQXgxjHxrKtf6UCgcN8Gok_9vAtsenB6j7QP_aRr9Gvw1sOjPyVp8FxqOBLDOXnw04jdtMoH7L4lbmP6N3CE0XJ/s1600/IMG_20200304_161534.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1200" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhlyzs4cjqsDezj-i4usWGGKmfEnLdJgwLbCUYJyYMwFUlY9KS3FVhhCtQXgxjHxrKtf6UCgcN8Gok_9vAtsenB6j7QP_aRr9Gvw1sOjPyVp8FxqOBLDOXnw04jdtMoH7L4lbmP6N3CE0XJ/s640/IMG_20200304_161534.jpg" width="480" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
</div>
<div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
</div>
<div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
</div>
<div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
</div>
<div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
</div>
Wrona bez ogonahttp://www.blogger.com/profile/07349323398972513681noreply@blogger.com4tag:blogger.com,1999:blog-5777973438329015115.post-8193873988958388492019-12-28T14:05:00.000+01:002020-01-12T22:10:58.575+01:00Mój jest ten kawałek planety<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjBWNXk0MNBvwNNHln0LTImYLz6TRerzUJlLsBnUBrTaCi9vAXUas2Nw6GTBeGdd3Z0h3hZ4KI51-RTlyArZv9zyhhreUOa9nEhtPu2eWe5vmIufNxWCVbr1YmeWmydjoPGtkMIv_2fNHAJ/s1600/IMG_20191228_101835.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="240" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjBWNXk0MNBvwNNHln0LTImYLz6TRerzUJlLsBnUBrTaCi9vAXUas2Nw6GTBeGdd3Z0h3hZ4KI51-RTlyArZv9zyhhreUOa9nEhtPu2eWe5vmIufNxWCVbr1YmeWmydjoPGtkMIv_2fNHAJ/s320/IMG_20191228_101835.jpg" width="320" /></a></div>
Mój kawałek Ziemi. Jest mój mimo że formalnie nie należy do mnie (chyba do Lasów Państwowych) ani nawet tu nie przebywam za często . Jest mój, bo tu czuję się dobrze. <br />
W tym roku moje bagno wyschło jeszcze latem. Kępy omszonych drzew tworzące kiedyś oddzielne wyspy otoczone wodą wyglądają teraz jak samotne planety Małego Księcia - małe dziwaczne twory, każde ze swoją paprocią zamiast róży. Wysepki te jesienią obdarowywały mnie grzybami, teraz (lekko przyprószone śniegiem) swoją urodą. Kiedyś myślałam, że miejsce to jest tak piękne, ze wzruszy każdego, kogo tu przyprowadzę. Dziś już wiem, że wzrusza tylko mnie. No i może jeszcze borsuka, który ostatnio zamieszkał tu na stałe.<br />
<br />
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi0psxsLUA6PTwZhOQO41p6dDm4_Z2TrXBOSXTpcEN4-CF0gTa2-hnHe03iIC1_50LTRxvNZ6RakOn9K-A7CYG16fjLSWL0AaIrhn0oXsBZjUu6FhT0kCutnbi9R8omR49QekiLEeuUtYGo/s1600/IMG_20191228_103719.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em; text-align: center;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1200" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi0psxsLUA6PTwZhOQO41p6dDm4_Z2TrXBOSXTpcEN4-CF0gTa2-hnHe03iIC1_50LTRxvNZ6RakOn9K-A7CYG16fjLSWL0AaIrhn0oXsBZjUu6FhT0kCutnbi9R8omR49QekiLEeuUtYGo/s320/IMG_20191228_103719.jpg" width="240" /></a>Sobotni poranek. Przy głównej drodze koło bagna znów wita mnie sterta śmieci. Dokładnie takich samych jak ostatnim razem - puszki i flaszki. Trzeba posprzątać. Ile to już razy?<br />
Pierwsze sprzątanie tego syfu było nawet przyjemne- oto sprzątam miejsce, które lubię, teraz będzie tu czyściutko. Drugie (dwa tygodnie później) było bardzo wkurzające- ktoś nie uszanował mojej pracy. Trzecie (po kolejnym miesiącu) było walką ze sobą- przecież to syzyfowa praca, której nie ma sensu robić! Zamiast sprzątać powinnam zainstalować tu fotopułapkę, złapać pijusów i mordy w tych śmieciach zanurzyć.<br />
Trzeba Wam wiedzieć, że miejsce to nie jest blisko domów, nie nadaje się też na imprezę - nie ma tu nawet pieńka żeby usiąść, panuje ogólny mrok, a zapach bagna zwykle nie jest tym, co chciałby wąchać przeciętny pijaczyna, a nawet i normalny człowiek. Dlaczego więc właśnie tu piją? Dlaczego muszą się sponiewierać właśnie przy tej drodze, zawsze dokładnie w tym miejscu? Może tak jak i mnie, coś ich tu ciągnie....<br />
<br />
Trzecią partię śmieci sprzątnęłam dopiero wtedy gdy zrozumiałam, że to miejsce jest jak dziecko - bezradne, wielokrotnie gwałcone przez bandę debili. Nie mogę się tylko irytować i patrzeć, jak zarasta syfem. Muszę sprzątać, by nie cierpiało.<br />
<br />
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgaNFo678IesI7Q9OE-3zvwZB45ucMweTm-cbAE2MDhxif9Qbc-kHN8pH37W3SCzEPqd5f12hvzWw8Ip2EPWli1iPcIJs4u6sAC6wL2rWVlXxixdhsVXWAJEyg9rRx3YIGq3q-6vTQHT8nF/s1600/IMG_20191228_103213.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em; text-align: center;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1200" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgaNFo678IesI7Q9OE-3zvwZB45ucMweTm-cbAE2MDhxif9Qbc-kHN8pH37W3SCzEPqd5f12hvzWw8Ip2EPWli1iPcIJs4u6sAC6wL2rWVlXxixdhsVXWAJEyg9rRx3YIGq3q-6vTQHT8nF/s320/IMG_20191228_103213.jpg" width="240" /></a>Dziś sprzątnęłam kolejne dwa wielkie wory śmieci. Piąty raz. Bez irytacji, raczej ze współczuciem dla mojego miejsca i biednego borsuka, który ten syf (i zapewne hałas) musi znosić.<br />
<br />
Ten kawałek Ziemi jest mój, bo dbam o niego. Czasami tylko ktoś nie szanuje mojej własności - trudno, ważne że bywam tu i wspieram to miejsce.<br />
<br />
<br />
<br />
<img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEigcLEaO7qOO7_cuPCuZn-5D-kYCg4eWJhV9SjwIvdZGQqI7ODhXA3Y4JoqcIeQj56l4iMlWaQiMcKkBxCwU22lVuxKKTt0iaLGTZC043XQqQqV-LNVTVBwGAQtJy0WJLGb8pTQC5_PyDk5/s640/IMG_20200112_102804.jpg" /><br />
<br />
<br />
PS. Nie czekając na "odgórne" rozwiązania ustawię tu w najbliższym czasie śmietnik.<br />
<br />
<br />Wrona bez ogonahttp://www.blogger.com/profile/07349323398972513681noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-5777973438329015115.post-13389047696643117222019-12-16T14:31:00.000+01:002019-12-16T14:46:57.497+01:00Grudzień<!--[if gte mso 9]><xml>
<o:OfficeDocumentSettings>
<o:AllowPNG/>
</o:OfficeDocumentSettings>
</xml><![endif]--><!--[if gte mso 9]><xml>
<w:WordDocument>
<w:View>Normal</w:View>
<w:Zoom>0</w:Zoom>
<w:TrackMoves/>
<w:TrackFormatting/>
<w:HyphenationZone>21</w:HyphenationZone>
<w:PunctuationKerning/>
<w:ValidateAgainstSchemas/>
<w:SaveIfXMLInvalid>false</w:SaveIfXMLInvalid>
<w:IgnoreMixedContent>false</w:IgnoreMixedContent>
<w:AlwaysShowPlaceholderText>false</w:AlwaysShowPlaceholderText>
<w:DoNotPromoteQF/>
<w:LidThemeOther>PL</w:LidThemeOther>
<w:LidThemeAsian>X-NONE</w:LidThemeAsian>
<w:LidThemeComplexScript>X-NONE</w:LidThemeComplexScript>
<w:Compatibility>
<w:BreakWrappedTables/>
<w:SnapToGridInCell/>
<w:WrapTextWithPunct/>
<w:UseAsianBreakRules/>
<w:DontGrowAutofit/>
<w:SplitPgBreakAndParaMark/>
<w:EnableOpenTypeKerning/>
<w:DontFlipMirrorIndents/>
<w:OverrideTableStyleHps/>
</w:Compatibility>
<m:mathPr>
<m:mathFont m:val="Cambria Math"/>
<m:brkBin m:val="before"/>
<m:brkBinSub m:val="--"/>
<m:smallFrac m:val="off"/>
<m:dispDef/>
<m:lMargin m:val="0"/>
<m:rMargin m:val="0"/>
<m:defJc m:val="centerGroup"/>
<m:wrapIndent m:val="1440"/>
<m:intLim m:val="subSup"/>
<m:naryLim m:val="undOvr"/>
</m:mathPr></w:WordDocument>
</xml><![endif]--><!--[if gte mso 9]><xml>
<w:LatentStyles DefLockedState="false" DefUnhideWhenUsed="true"
DefSemiHidden="true" DefQFormat="false" DefPriority="99"
LatentStyleCount="267">
<w:LsdException Locked="false" Priority="0" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Normal"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="9" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="heading 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="9" QFormat="true" Name="heading 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="9" QFormat="true" Name="heading 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="9" QFormat="true" Name="heading 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="9" QFormat="true" Name="heading 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="9" QFormat="true" Name="heading 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="9" QFormat="true" Name="heading 7"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="9" QFormat="true" Name="heading 8"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="9" QFormat="true" Name="heading 9"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" Name="toc 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" Name="toc 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" Name="toc 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" Name="toc 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" Name="toc 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" Name="toc 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" Name="toc 7"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" Name="toc 8"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" Name="toc 9"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="35" QFormat="true" Name="caption"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="10" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Title"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="1" Name="Default Paragraph Font"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="11" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Subtitle"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="22" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Strong"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="20" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Emphasis"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="59" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Table Grid"/>
<w:LsdException Locked="false" UnhideWhenUsed="false" Name="Placeholder Text"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="1" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="No Spacing"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="60" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Shading"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="61" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light List"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="62" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Grid"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="63" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="64" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="65" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="66" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="67" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="68" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="69" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="70" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Dark List"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="71" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Shading"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="72" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful List"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="73" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Grid"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="60" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Shading Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="61" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light List Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="62" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Grid Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="63" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 1 Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="64" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 2 Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="65" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 1 Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" UnhideWhenUsed="false" Name="Revision"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="34" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="List Paragraph"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="29" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Quote"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="30" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Intense Quote"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="66" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 2 Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="67" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 1 Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="68" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 2 Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="69" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 3 Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="70" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Dark List Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="71" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Shading Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="72" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful List Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="73" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Grid Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="60" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Shading Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="61" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light List Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="62" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Grid Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="63" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 1 Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="64" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 2 Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="65" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 1 Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="66" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 2 Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="67" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 1 Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="68" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 2 Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="69" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 3 Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="70" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Dark List Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="71" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Shading Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="72" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful List Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="73" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Grid Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="60" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Shading Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="61" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light List Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="62" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Grid Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="63" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 1 Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="64" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 2 Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="65" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 1 Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="66" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 2 Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="67" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 1 Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="68" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 2 Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="69" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 3 Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="70" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Dark List Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="71" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Shading Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="72" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful List Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="73" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Grid Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="60" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Shading Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="61" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light List Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="62" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Grid Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="63" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 1 Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="64" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 2 Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="65" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 1 Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="66" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 2 Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="67" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 1 Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="68" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 2 Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="69" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 3 Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="70" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Dark List Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="71" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Shading Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="72" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful List Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="73" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Grid Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="60" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Shading Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="61" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light List Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="62" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Grid Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="63" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 1 Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="64" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 2 Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="65" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 1 Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="66" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 2 Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="67" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 1 Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="68" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 2 Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="69" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 3 Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="70" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Dark List Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="71" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Shading Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="72" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful List Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="73" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Grid Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="60" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Shading Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="61" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light List Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="62" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Grid Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="63" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 1 Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="64" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 2 Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="65" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 1 Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="66" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 2 Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="67" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 1 Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="68" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 2 Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="69" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 3 Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="70" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Dark List Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="71" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Shading Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="72" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful List Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="73" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Grid Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="19" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Subtle Emphasis"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="21" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Intense Emphasis"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="31" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Subtle Reference"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="32" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Intense Reference"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="33" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Book Title"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="37" Name="Bibliography"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" QFormat="true" Name="TOC Heading"/>
</w:LatentStyles>
</xml><![endif]--><!--[if gte mso 10]>
<style>
/* Style Definitions */
table.MsoNormalTable
{mso-style-name:Standardowy;
mso-tstyle-rowband-size:0;
mso-tstyle-colband-size:0;
mso-style-noshow:yes;
mso-style-priority:99;
mso-style-parent:"";
mso-padding-alt:0cm 5.4pt 0cm 5.4pt;
mso-para-margin-top:0cm;
mso-para-margin-right:0cm;
mso-para-margin-bottom:10.0pt;
mso-para-margin-left:0cm;
line-height:115%;
mso-pagination:widow-orphan;
font-size:11.0pt;
font-family:"Calibri","sans-serif";
mso-ascii-font-family:Calibri;
mso-ascii-theme-font:minor-latin;
mso-hansi-font-family:Calibri;
mso-hansi-theme-font:minor-latin;
mso-bidi-font-family:"Times New Roman";
mso-bidi-theme-font:minor-bidi;
mso-fareast-language:EN-US;}
</style>
<![endif]-->
<br />
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<!--[if gte mso 9]><xml>
<o:OfficeDocumentSettings>
<o:AllowPNG/>
</o:OfficeDocumentSettings>
</xml><![endif]--><!--[if gte mso 9]><xml>
<w:WordDocument>
<w:View>Normal</w:View>
<w:Zoom>0</w:Zoom>
<w:TrackMoves/>
<w:TrackFormatting/>
<w:HyphenationZone>21</w:HyphenationZone>
<w:PunctuationKerning/>
<w:ValidateAgainstSchemas/>
<w:SaveIfXMLInvalid>false</w:SaveIfXMLInvalid>
<w:IgnoreMixedContent>false</w:IgnoreMixedContent>
<w:AlwaysShowPlaceholderText>false</w:AlwaysShowPlaceholderText>
<w:DoNotPromoteQF/>
<w:LidThemeOther>PL</w:LidThemeOther>
<w:LidThemeAsian>X-NONE</w:LidThemeAsian>
<w:LidThemeComplexScript>X-NONE</w:LidThemeComplexScript>
<w:Compatibility>
<w:BreakWrappedTables/>
<w:SnapToGridInCell/>
<w:WrapTextWithPunct/>
<w:UseAsianBreakRules/>
<w:DontGrowAutofit/>
<w:SplitPgBreakAndParaMark/>
<w:EnableOpenTypeKerning/>
<w:DontFlipMirrorIndents/>
<w:OverrideTableStyleHps/>
</w:Compatibility>
<m:mathPr>
<m:mathFont m:val="Cambria Math"/>
<m:brkBin m:val="before"/>
<m:brkBinSub m:val="--"/>
<m:smallFrac m:val="off"/>
<m:dispDef/>
<m:lMargin m:val="0"/>
<m:rMargin m:val="0"/>
<m:defJc m:val="centerGroup"/>
<m:wrapIndent m:val="1440"/>
<m:intLim m:val="subSup"/>
<m:naryLim m:val="undOvr"/>
</m:mathPr></w:WordDocument>
</xml><![endif]--><!--[if gte mso 9]><xml>
<w:LatentStyles DefLockedState="false" DefUnhideWhenUsed="true"
DefSemiHidden="true" DefQFormat="false" DefPriority="99"
LatentStyleCount="267">
<w:LsdException Locked="false" Priority="0" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Normal"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="9" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="heading 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="9" QFormat="true" Name="heading 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="9" QFormat="true" Name="heading 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="9" QFormat="true" Name="heading 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="9" QFormat="true" Name="heading 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="9" QFormat="true" Name="heading 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="9" QFormat="true" Name="heading 7"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="9" QFormat="true" Name="heading 8"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="9" QFormat="true" Name="heading 9"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" Name="toc 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" Name="toc 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" Name="toc 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" Name="toc 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" Name="toc 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" Name="toc 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" Name="toc 7"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" Name="toc 8"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" Name="toc 9"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="35" QFormat="true" Name="caption"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="10" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Title"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="1" Name="Default Paragraph Font"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="11" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Subtitle"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="22" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Strong"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="20" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Emphasis"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="59" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Table Grid"/>
<w:LsdException Locked="false" UnhideWhenUsed="false" Name="Placeholder Text"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="1" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="No Spacing"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="60" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Shading"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="61" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light List"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="62" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Grid"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="63" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="64" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="65" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="66" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="67" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="68" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="69" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="70" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Dark List"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="71" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Shading"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="72" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful List"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="73" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Grid"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="60" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Shading Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="61" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light List Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="62" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Grid Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="63" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 1 Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="64" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 2 Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="65" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 1 Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" UnhideWhenUsed="false" Name="Revision"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="34" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="List Paragraph"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="29" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Quote"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="30" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Intense Quote"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="66" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 2 Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="67" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 1 Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="68" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 2 Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="69" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 3 Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="70" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Dark List Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="71" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Shading Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="72" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful List Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="73" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Grid Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="60" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Shading Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="61" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light List Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="62" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Grid Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="63" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 1 Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="64" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 2 Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="65" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 1 Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="66" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 2 Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="67" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 1 Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="68" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 2 Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="69" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 3 Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="70" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Dark List Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="71" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Shading Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="72" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful List Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="73" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Grid Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="60" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Shading Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="61" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light List Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="62" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Grid Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="63" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 1 Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="64" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 2 Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="65" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 1 Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="66" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 2 Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="67" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 1 Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="68" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 2 Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="69" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 3 Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="70" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Dark List Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="71" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Shading Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="72" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful List Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="73" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Grid Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="60" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Shading Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="61" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light List Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="62" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Grid Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="63" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 1 Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="64" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 2 Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="65" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 1 Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="66" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 2 Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="67" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 1 Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="68" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 2 Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="69" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 3 Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="70" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Dark List Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="71" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Shading Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="72" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful List Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="73" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Grid Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="60" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Shading Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="61" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light List Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="62" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Grid Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="63" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 1 Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="64" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 2 Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="65" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 1 Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="66" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 2 Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="67" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 1 Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="68" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 2 Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="69" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 3 Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="70" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Dark List Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="71" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Shading Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="72" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful List Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="73" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Grid Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="60" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Shading Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="61" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light List Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="62" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Grid Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="63" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 1 Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="64" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 2 Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="65" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 1 Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="66" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 2 Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="67" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 1 Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="68" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 2 Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="69" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 3 Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="70" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Dark List Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="71" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Shading Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="72" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful List Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="73" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Grid Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="19" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Subtle Emphasis"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="21" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Intense Emphasis"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="31" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Subtle Reference"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="32" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Intense Reference"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="33" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Book Title"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="37" Name="Bibliography"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" QFormat="true" Name="TOC Heading"/>
</w:LatentStyles>
</xml><![endif]--><!--[if gte mso 10]>
<style>
/* Style Definitions */
table.MsoNormalTable
{mso-style-name:Standardowy;
mso-tstyle-rowband-size:0;
mso-tstyle-colband-size:0;
mso-style-noshow:yes;
mso-style-priority:99;
mso-style-parent:"";
mso-padding-alt:0cm 5.4pt 0cm 5.4pt;
mso-para-margin-top:0cm;
mso-para-margin-right:0cm;
mso-para-margin-bottom:10.0pt;
mso-para-margin-left:0cm;
line-height:115%;
mso-pagination:widow-orphan;
font-size:11.0pt;
font-family:"Calibri","sans-serif";
mso-ascii-font-family:Calibri;
mso-ascii-theme-font:minor-latin;
mso-hansi-font-family:Calibri;
mso-hansi-theme-font:minor-latin;
mso-bidi-font-family:"Times New Roman";
mso-bidi-theme-font:minor-bidi;
mso-fareast-language:EN-US;}
</style>
<![endif]-->
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgF8HuVHJlImUrsX_HSlLw0sIlOmtvxy2d5JC_AVgoS79lQPW6VohhGk-743mmJIv5J6fqFWH8CAMo76yK-UKoBWb7C7O8OR4Gj0e5jLQuLKfec4z49qpgQ1QUBjc7Fs81B6HmUQG_dxZEt/s1600/k7.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="764" data-original-width="1019" height="238" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgF8HuVHJlImUrsX_HSlLw0sIlOmtvxy2d5JC_AVgoS79lQPW6VohhGk-743mmJIv5J6fqFWH8CAMo76yK-UKoBWb7C7O8OR4Gj0e5jLQuLKfec4z49qpgQ1QUBjc7Fs81B6HmUQG_dxZEt/s320/k7.jpg" width="320" /></a></div>
<div class="MsoNormal">
Chyba ze dwa lata nie pisałam o moich podróżach. To celowe- nie
chciałam, by wszyscy ludzie wokół widzieli we mnie jedynie szaloną maszynę do jeżdżenia.
Nie tylko tym chciałam się dzielić ze światem, świat jednak tylko taką zaczął
mnie dostrzegać. Czy gdy ktoś dzierga z pasją na szydełku to rozmawia się z nim
tylko o szalikach i czapkach? W moim przypadku jest jeszcze gorzej – nie interesuje
mnie kompletnie techniczna strona roweru<span style="mso-spacerun: yes;">
</span>(poza tym, że z reguły umiem go naprawiać), zwykle nie wiem ile
kilometrów przejechałam i w jakim czasie. W moim rowerowaniu nie chodzi bowiem
ani o dobry sprzęt (byle jechał do przodu. Rzęch mimo swoich 21 lat ciągle sprawdza
się świetnie w tej roli) ani o statystyki czy rekordy.<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>O czym więc tu gadać? No i o co w tych moich podróżach chodzi?</div>
<div class="MsoNormal">
<br />
<br />
<a name='more'></a><br /></div>
<div class="MsoNormal">
<i>Lubię jeździć zimą – ekstremalne warunki powodują, że
wszystkie myśli skupiają się na przetrwaniu, odpoczywam więc od codzienności. Dodatkowo
grudzień to specyficzna pora roku -<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>oprócz
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>chłodów i wiatrów dzień jest tak krótki,
że jazda po ciemku staje się naturalną częścią każdej wyprawy.</i></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<b>Siedemnasta.</b> Stoję na puściusieńkiej plaży. Mimo wyłączonej
latarki widzę wszystko co chciałabym teraz zobaczyć – po lewej morze, po prawej
wydmy. A to pomiędzy to moja autostrada. </div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Przyjechałam tu spontanicznie, wyrywając się z dnia na dzień
z pracy i z domu. <span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Poczułam, że właśnie
nad morzem, kopiąc się rowerem w piachu odpocznę najlepiej i najszybciej. No i może spełnię
moje wieloletnie marzenie o przejechaniu całego polskiego wybrzeża plażą?</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhmDxv-cUzGyCDNIERZwa40hyphenhyphenJ4g0foM9el_AAYVS7qY88f-lC5M1AKjqdjmqaS9dnEqzIOOksRVgVaRTG-1ffDIeOujc8gYJIVpPWqOW8yp5mIIjN3587wBHLXbE20k10vtLXv4pHhTk1a/s1600/k1.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" data-original-height="764" data-original-width="1019" height="239" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhmDxv-cUzGyCDNIERZwa40hyphenhyphenJ4g0foM9el_AAYVS7qY88f-lC5M1AKjqdjmqaS9dnEqzIOOksRVgVaRTG-1ffDIeOujc8gYJIVpPWqOW8yp5mIIjN3587wBHLXbE20k10vtLXv4pHhTk1a/s320/k1.jpg" width="320" /></a></div>
<div class="MsoNormal">
Piach dobrze ubity, można jechać. Niczym zdobywca
nieodkrytych lądów całe kilometry nie widzę tu żadnego życia. Oczywiście
oprócz morza, które cały czas pulsuje i mruczy przyjaźnie. Mijam kutry rybackie
w Chałupach (nie, nie popłynę z panami na nocny połów, nie tym razem), dalej to
już tylko ja, fale, mróz i wiatr. Dla mnie to czas największej rozkoszy, poczucia nieograniczonej
wolności.</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<b>Dwudziesta.</b> Czas wybrać miejsce na nocleg. Jeszcze tylko
minę zasypywane pospiesznie przez wędkarzy ognisko palone na plaży i mogę
wybierać: poproszę plażę z pieńkiem, który posłuży mi rano za stół. No i z lasem na
wydmach, może jakieś zwierzę przyjdzie mnie nocą odwiedzić?</div>
<div class="MsoNormal">
Rozstawiam namiot, gotuję herbatę, jem kolację licząc kołki
w falochronach (ach, jak te falochrony uczą cierpliwości – za każdym razem gdy
trzeba je ominąć musisz wjechać w grząski piach, często utkąć. A przed tobą
dziesiątki takich…..) </div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj5fr42KpAueGKx06FVhdq-fMmhSEvgoVsigF3qMy_iIL9AcwSE6C695eMkGYpdtspKOu8gezsq-jTWvXuT7olY7Gay96K6eVrOB7g_RYfpU_sN5Jdr1o2GUr9bUvO3vUuhyphenhyphenkaVBSsFgKB6/s1600/k9.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="764" data-original-width="1019" height="239" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj5fr42KpAueGKx06FVhdq-fMmhSEvgoVsigF3qMy_iIL9AcwSE6C695eMkGYpdtspKOu8gezsq-jTWvXuT7olY7Gay96K6eVrOB7g_RYfpU_sN5Jdr1o2GUr9bUvO3vUuhyphenhyphenkaVBSsFgKB6/s320/k9.jpg" width="320" /></a></div>
<div class="MsoNormal">
Namiot, śpiwór, ciepełko. Same dobre myśli w głowie. Bo
przecież świat (szczególnie ten bezludny) jest tak piękny! </div>
<div class="MsoNormal">
W momencie kiedy zamykam oczy słyszę tuż obok namiotu głośny
dźwięk wybuchu. Podskakuję w śpiworze. Cholera, poligon?! Jakieś wieże
były po drodze, ale przecież na plaży chyba nie walczą? Niech mnie wezmą do
niewoli, ale nie zabijają!</div>
<div class="MsoNormal">
Wystawiam głowę z namiotu. Na trzecim ode mnie falochronie
widzę trzy postaci. Za daleko, by dostrzec kim są, lub usłyszeć głosy.
Niebieskie światełko nad wodą, po chwili ogniowa kula i wielkie ŁUP, niosące
się po wodzie. <span style="mso-spacerun: yes;"> </span>No tak, w środku niczego
(co najmniej 5 km do najbliższej miejscowości) trafiłam na kłusowników. Jak
mnie zobaczą to nie będzie fajnie.<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Tymczasem
każda kolejna eksplozja jest bliżej mnie. Teraz łażą po drugim ode mnie
falochronie. No to po mnie, a w każdym razie po śnie. Wymyślam sobie w głowie
historię o tym, co ja tu robię. Jak zwykle trzeba „na sierotkę” – zabłądziłam,
złapałam gumę, muszą mi pomóc. Zwykle w sytuacjach podbramkowych działa –
potencjalni oprawcy zamieniają się w pomocnych i życzliwych ludzi. <span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Wyjść już teraz i poprosić o pomoc, czy
poczekać, aż sami mnie odkryją? Nie wiem. Po dłuższej chwili decyduję się na
wyjście - <span style="mso-spacerun: yes;"> </span>szukający ratunku wychodzą. W tym
momencie widzę jak kolesie odchodzą brzegiem morza ciągnąc za sobą wózek...Ufff</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<i>Nie wożę ze sobą gazów pieprzowych, paralizatorów ani
zapinek do roweru. Często słyszę, że ryzykuję. A tak nie jest – świat jest
złożony z ludzi dobrych lub takich, co chcą być dobrzy (czyli wystarczy dać im
szansę na jakiś pozytyw) A jak trafię na seryjnego mordercę to mi żaden gaz nie
pomoże. Zresztą co on by robił na pustkowiu? Rower z bagażem zawsze zostawiam tam, gdzie mi wygodnie. Tyle lat i nikt mi go
nie ukradł…oczywiście dbam o jego brzydki wygląd, ale przecież nawet w stanie
opłakanym za flaszkę się sprzeda. No i jakoś nikt mi go nie ukradł. Bo podróżując
wierzę w dobre intencje świata, a on takim się dla mnie staje. </i></div>
<i>
</i><br />
<div class="MsoNormal">
<i>Już słyszę Wasze opowieści o ryzyku i o tym, co komu ukradli
– darujcie sobie, moje doświadczenie mówi co innego. A pozytywne spojrzenie na
świat jest naprawdę przyjemne.</i></div>
<i>
</i><br />
<div class="MsoNormal">
<i>Idę spać. Kiepska to jednak noc, bo budzę się co godzinę i
nie mogę usnąć. Trochę z emocji, trochę z niewygody – rozbiłam namiot na lekko
pochyłym terenie i zjeżdżam. </i></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<b>Szósta </b>(wciąż ciemno). Czuję się już tak
wyspana, że postanawiam wstać. Ubieram się jeszcze w śpiworze (lekki mróz) i wychodzę
w ciemność – zrobię sobie kawy, zjem kanapkę, a w międzyczasie leniwie
nadejdzie dzień.</div>
<div class="MsoNormal">
Wita mnie pustkowie, szum morza i przecudowny księżyc, który
właśnie szykuje się do zaśnięcia w morzu.<span style="mso-spacerun: yes;">
</span>Tak pięknego spektaklu <span style="mso-spacerun: yes;"> </span>nigdy
jeszcze <span style="mso-spacerun: yes;"> </span>nie widziałam!. Siadam i patrzę.
Łza wzruszenia sama płynie mi po policzku.</div>
<div class="MsoNormal">
Właśnie po tę chwilę tu jechałam.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiowqA2hXp_C2Ty8hQyQEbGAQsGgpGU28xz4M2SrMh9bINF5IpB6IG-QxGcsSnSnv2vgjHJRSIKgv_OnrRobycU5VKKJszM0sF_NrFvqnhiqpNifaa5KBRHubiOnNr4ECdS64vDyAtq4qK5/s1600/k6.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="764" data-original-width="1019" height="298" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiowqA2hXp_C2Ty8hQyQEbGAQsGgpGU28xz4M2SrMh9bINF5IpB6IG-QxGcsSnSnv2vgjHJRSIKgv_OnrRobycU5VKKJszM0sF_NrFvqnhiqpNifaa5KBRHubiOnNr4ECdS64vDyAtq4qK5/s400/k6.jpg" width="400" /></a></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<br />
<br />
Zobacz jeszcze <a href="https://www.youtube.com/watch?v=4xkUTLRB5Xs&feature=youtu.be">TU</a></div>
<br />Wrona bez ogonahttp://www.blogger.com/profile/07349323398972513681noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-5777973438329015115.post-48008856838997122072019-11-04T15:19:00.001+01:002019-11-05T12:20:05.620+01:00Moje święto<br />
<div style="text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjdAUi-f7iHpbKmx6cdgQ7Wih82WPVrEesJJ1xv2ENruoaqv3GRZIvLQefnmbCtiK1nIPVEuQgNCJUowlCrIcsFdzFIL0NhEBl4XeZtF2OUuwVhVOmJHD2V0AOidIQ1cEydiERzKkbnKl3Q/s1600/IMG_20191104_123840.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1200" height="400" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjdAUi-f7iHpbKmx6cdgQ7Wih82WPVrEesJJ1xv2ENruoaqv3GRZIvLQefnmbCtiK1nIPVEuQgNCJUowlCrIcsFdzFIL0NhEBl4XeZtF2OUuwVhVOmJHD2V0AOidIQ1cEydiERzKkbnKl3Q/s400/IMG_20191104_123840.jpg" width="300" /></a> </div>
<div style="text-align: center;">
Dziś kończę 50 lat.</div>
<br />
Internety napisały, że NIC JUŻ NIE BĘDZIE TAK SAMO:<br />
- młodość bez kwasu, botoksu i nici chirurgicznych w tym wieku nie istnieje <br />
- seks wchodzi w grę tylko przy zgaszonym świetle i koniecznie "na dole", by partner nie oglądał zwisów i obwisów.<br />
- statystycznie w tym wieku mam 50% szans na nietrzymanie moczu<br />
- o innych ekskrementach nie wspomnę.<br />
-fejsbuk podsyła mi dziś linki do darmowych badań wzroku, słuchu i prostaty (hm, podobno odkryli, że kobiety też ją mają. Chyba pojawia się z wiekiem, razem z jajami?) <br />
<br />
Mimo wszystko myślę, że nie odczuję teraz jakiejś dramatycznej zmiany - tuż obok mojego biura jest klub dziennego pobytu dla osób starszych. Nazywa się "Przestrzeń seniora 50+". Wystarczy więc zmienić drzwi w drodze do pracy.<br />
<br />
<br />
<br />Wrona bez ogonahttp://www.blogger.com/profile/07349323398972513681noreply@blogger.com4tag:blogger.com,1999:blog-5777973438329015115.post-84669032032080532812019-10-11T13:13:00.001+02:002019-10-11T21:23:51.087+02:00Solą go!<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjYCRAJk7ZC62xXc6n3tlSwghyeb73or4ihoN78DzIWe-X295Y1YlD2l_1tofoWqxsnlCrASD0az7ZFiuiDt34OwuNkPaODhxCnMzSh5q5J0EP_v0Mvs1OgTMVhqH19tqFVlqu8mLlXh_K9/s1600/urbeksik.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="512" data-original-width="512" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjYCRAJk7ZC62xXc6n3tlSwghyeb73or4ihoN78DzIWe-X295Y1YlD2l_1tofoWqxsnlCrASD0az7ZFiuiDt34OwuNkPaODhxCnMzSh5q5J0EP_v0Mvs1OgTMVhqH19tqFVlqu8mLlXh_K9/s320/urbeksik.jpg" width="320" /></a></div>
Mój mąż nie jest typem domowego majsterkowicza. Wkurzam się o to
czasami, bo mając dom trzeba czasami popracować- śrubkę przykręcić, włącznik naprawić, schody nowe zrobić,
podłogi wycyklinować. Albo naprawić TENCHOLERNYDZIURAWYTARAS, w którym
przegniło kilka desek i strach po nim chodzić.<br />
Od czerwca gotuję się wewnętrznie za każdym razem, gdy chcę wypić sobie kawę na tarasie, czy poleżeć w cieniu orzecha. Ale w gruncie rzeczy zdaję sobie sprawę, że życie u boku <a href="http://foto-gramy.pl/">wrażliwego artysty</a> nie może być usłane różami. Czasami więc ja zmieniam się w budowlańca i spontanicznie coś-tam łatam sobie. Oczywiście "po babsku", czyli byle jak i byle czym. <br />
<a name='more'></a><br />
Właśnie w poszukiwaniu "byle czego" trafiłam wczoraj do pewnej hurtowni. Przy ladzie stała zadbana ekspedientka w moim wieku, bardzo zajęta rozmową z klientką.<br />
- cholera, Mietek mi te kafelki na balkonie ostatnio zrobił a ja ciągle jeszcze ich nie poświęciłam. Mrozy idą, jak nic bez tego popękają. Musze pamiętać, by poświęcić.<br />
- a ja nie swięcę. Od kiedy była u mnie matka zięcia i mi szpilką zrobiła dziurę w podłodze przestałam wierzyć w te święconki. Teraz solę. To lepiej działa - już dwa lata minęły i nic.<br />
- solisz?<br />
- tak. Bierzesz sól ze święconki w palce i rozkładasz po rogach. Jak na balkonie, to bezwietrzny dzień wybierz, żeby przynajmniej chwilkę poleżała. W końcu wywieje, ale ty się tym nie przejmuj - u mnie w domu dawno ją wymiotło, a nic się już nie psuje. A Pani co chciała? Słucham?<br />
Chwilę trwało, zanim z Krainy Świętej Soli wróciłam znów na Ziemię.<br />
- nie, nie, nic...<br />
Bo i po co? Tak na jeden raz? Mąż w końcu kiedyś naprawi, potem solą posypię w bezwietrzny dzień i koniec scen. Byle do Wielkanocy, do święconego jakoś dotrwać.<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjqh0DDDDTpSdHg5HB4ULWY1FZHc9kMM1qhD4nny1Ctu-BS0jdJtChk2FM8_Q9boYJqax4t47iji-aiW_purjencECmLv8WA9I2lCfeBmtKzFpnygBix2wcRNiRwDVsTZvHHvbubEq7NNfm/s1600/IMG_20190806_133246.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="240" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjqh0DDDDTpSdHg5HB4ULWY1FZHc9kMM1qhD4nny1Ctu-BS0jdJtChk2FM8_Q9boYJqax4t47iji-aiW_purjencECmLv8WA9I2lCfeBmtKzFpnygBix2wcRNiRwDVsTZvHHvbubEq7NNfm/s320/IMG_20190806_133246.jpg" width="320" /></a></div>
<br />
<br />Wrona bez ogonahttp://www.blogger.com/profile/07349323398972513681noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-5777973438329015115.post-74794027745557715772019-07-02T10:14:00.001+02:002019-07-02T21:30:43.478+02:00Zielone orzechy Mokra i zasapana wróciłam z porannego weekendowego rowerownia. Mokra, bo nawet o świcie za gorąco, zasapana bo jak zwykle pojechałam za daleko i ciężko było mi wrócić na czas*. No ale jak można wracać, gdy myśl o tym, że za kolejnym zakrętem może ukrywać się prawdziwe piękno pcha do przodu?...<br />
<br />
<a name='more'></a><br />
Ale do rzeczy:<br />
Wpadam do domu ze spuszczoną głową, gotowa posypać ją dla efektu popiołem. I co widzę? Maż leży półnagi i ogląda telewizję. Rzadki to widok. Nie że półnagi, ale że telewizor - nie oglądamy telewizji nigdy, jedynie męska cześć rodziny zasiada tu z rzadka na jakieś ważne mecze piłkarskie ( i tylko dlatego jakiś stary telewizor w domu się kiedyś pojawił)<br />
Patrzę więc na Piotra z niedowierzaniem: zwariował mi mąż od tego upału?<br />
On tymczasem nie odrywając wzroku od ekranu mówi.. <br />
- wiesz, mówią w telewizji o alkoholizmie. Pijemy coraz więcej. To podobno u nas jedyna narodowa rozrywka. Zamiast jakieś pasje w weekend rozwijać, grządki uprawiać, przetwory robić, my pijemy...<br />
Przez moment wczułam się w rolę statystycznego Polaka.. Piję co prawda znacznie mniej, prawie wcale (biedny ten, co musi dla poprawienia statystyk wypić i moje) ale z tymi przetworami to faktycznie u mnie nie najlepiej. Trzeba by to zmienić!<br />
Wyłaczyłam telewizor i wspólnie wyszliśmy do naszego magicznego ogródka. Żar buchnął nam w twarz, wysuszona na wiór (i nieskoszona w porę) trawa łaskotała w stopy. Co by tu przetworzyć? Jabłek jeszcze nie ma (zresztą i tak będą może ze 4), czereśnie w tym roku postanowiły zrobić sobie wolne od owocowania. Jedyne co widzę, to na drzewach orzechy, ale i te jeszcze kompletnie zielone.<br />
Poradziliśmy sobie jednak i z taką niedogodnością i przetwory zrobiliśmy. Typowo, statystycznie i po polsku. Na zdrowie! <br />
<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjSXLGGMt751huU-wfZPR24dj_uWEzIdOJ4_V59o9R-eC_5F2a3WfZ3r6McHKDoiKo2IiLmcdFkgEOgY3wrDivnYFNgpol_yiglIVUY5w86kAEKZadT5epKnSVp9JOW9SQTXf_EihGRcwXx/s1600/sloiczek.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1152" data-original-width="864" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjSXLGGMt751huU-wfZPR24dj_uWEzIdOJ4_V59o9R-eC_5F2a3WfZ3r6McHKDoiKo2IiLmcdFkgEOgY3wrDivnYFNgpol_yiglIVUY5w86kAEKZadT5epKnSVp9JOW9SQTXf_EihGRcwXx/s320/sloiczek.jpg" width="240" /></a></div>
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
* gdy reszta domowników wstanie i będzie gotowa do życia. Czyli ok 11.30... Wrona bez ogonahttp://www.blogger.com/profile/07349323398972513681noreply@blogger.com3tag:blogger.com,1999:blog-5777973438329015115.post-55573866173312894322019-06-28T14:10:00.000+02:002019-07-02T14:38:24.942+02:00Komin<br />
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjl-Pk6xHw0mjeNDx-frr8uUEAA6rByBGtKMaZJR__3xMSQR6ey2Rtqvil2cSSdgFVPgDPvbYg9GVypJ3Fd5LKljmitvPLlUyjeduKm_P-YbVFinUmDMfogKj8NH1clYYOtGBqhesoQn-xP/s1600/komin1.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="800" height="200" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjl-Pk6xHw0mjeNDx-frr8uUEAA6rByBGtKMaZJR__3xMSQR6ey2Rtqvil2cSSdgFVPgDPvbYg9GVypJ3Fd5LKljmitvPLlUyjeduKm_P-YbVFinUmDMfogKj8NH1clYYOtGBqhesoQn-xP/s200/komin1.jpg" width="133" /></a> Strach? Nie, nie mam go chyba za wiele. Za to uwielbiam robić rzeczy, których jeszcze nigdy nie robiłam...<br />
<br />
<a name='more'></a><br />
Nie wiem, ile szczebli pokonałam, nie liczyłam. Łapałam świeży powiew wiatru i oczywiście adrenalinę. Powoli, ostrożnie, zatrzymując się co pewien czas by dać odpocząć dłoniom. Tak tak, wchodząc na 160-cio metrowy komin to właśnie dłonie męczą się najbardziej. Przynajmniej mi - niedoświadczonej wspinaczce, która zbyt mocno ściskała szczebelki drabiny by nie odpaść...<br />
<br />
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiA3MMCImbRt90A8cYZFm7YOiDVPK_ZHmbfdyhdgVNmglI4xevmH7bJu9sKzDI3YtfC2e46L868ybL5xYydxGbKJbhsSYTGH4tKBe_ICxbLgeLByfv8qeTxoUDMOFWukq5amGgCWJBLneRs/s1600/IMAG0477.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="900" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiA3MMCImbRt90A8cYZFm7YOiDVPK_ZHmbfdyhdgVNmglI4xevmH7bJu9sKzDI3YtfC2e46L868ybL5xYydxGbKJbhsSYTGH4tKBe_ICxbLgeLByfv8qeTxoUDMOFWukq5amGgCWJBLneRs/s320/IMAG0477.jpg" width="180" /></a> Gdy znaleźliśmy się na górze, przypięliśmy się karabińczykami do stalowej konstrukcji i rozejrzeliśmy się wkoło. Niesamowite: lasy po horyzont, maleńka szosa gdzieś w dole. I choć nad nami takie same niebo jak zwykle, to takie widoki to chyba tylko z samolotu, a my tu siłą własnych mięśni dotarliśmy!<br />
Koniec tej przygody nie był już taki fajny: mimo że komin był ogólnodostępny i znajdował się poza miastem, przyjechała po nas straż pożarna i policja. Po co? Ktoś się chyba o nas bał...<br />
Panowie zdziwili się jednak bardzo, że u komina nie spotkali młokosów, a starszą panią z obstawą. Strażacy pogratulowali, policjanci spytali się "po co?".<br />
No jak to po co?! Weszłam w wiek, kiedy należy mocno przyspieszyć by zdążyć zrealizować wszystkie marzenia. No więc nie czekam, gdy przychodzi okazja, nie myślę za wiele, działam. <br />
<br />
<br />
Staszku i Pawle - serdecznie dziękuję Wam za tę przygodę oraz za zabezpieczenie techniczne wspinaczki.<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjuOBnmt-fmTjT000eOzg-ozfneAuLbuMmHQC7vWzCTAge75Czs6PEqTF3nuhHEZA5xEjC0Dt2BNpKodsh_kkI409DZFRIqim3yvdjtrjW3I48KhFLs6IR97b01yPcdPbkaw2rGRZi7Uetk/s1600/IMAG0479.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="900" data-original-width="1600" height="360" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjuOBnmt-fmTjT000eOzg-ozfneAuLbuMmHQC7vWzCTAge75Czs6PEqTF3nuhHEZA5xEjC0Dt2BNpKodsh_kkI409DZFRIqim3yvdjtrjW3I48KhFLs6IR97b01yPcdPbkaw2rGRZi7Uetk/s640/IMAG0479.jpg" width="640" /></a></div>
<br />Wrona bez ogonahttp://www.blogger.com/profile/07349323398972513681noreply@blogger.com3tag:blogger.com,1999:blog-5777973438329015115.post-29777081783610117112018-12-12T10:38:00.001+01:002018-12-13T10:50:04.063+01:00Telegram<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjSc3xph95MHqqc1D5birgieRamR3LOMl9llUotVknN6y-6B3cRKxAjF9WSmWK9AHDsuWViuH45TzuKesfs5OGYNepWlxDO5PakmdKHWYKj6dGxNBU_pzGsKGlmMac0ME9GDjhkh24X8_Id/s1600/140409-wyprawa-na-poludnie-76.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="750" data-original-width="1000" height="240" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjSc3xph95MHqqc1D5birgieRamR3LOMl9llUotVknN6y-6B3cRKxAjF9WSmWK9AHDsuWViuH45TzuKesfs5OGYNepWlxDO5PakmdKHWYKj6dGxNBU_pzGsKGlmMac0ME9GDjhkh24X8_Id/s320/140409-wyprawa-na-poludnie-76.jpg" width="320" /></a></div>
<span style="text-align: justify;"> Dawno, dawno temu, gdy nie było jeszcze komórek (ale mój rower już z pewnością był), ludzie </span><span style="text-align: justify;">musieli żyć jakoś inaczej. Rodzicie nie wiedzieli, gdzie aktualnie przebywają ich dzieci, a te nie mogły zadzwonić do nich i poprosić o podwózkę do domu (tak, tak, Eska, o Ciebie tu chodzi ;)), bo zimno. Nie można było również poskarżyć się na bieżąco, że kolega ciągnie za włosy na przerwie, czy też nie wychodząc z domu zamówić pizzę. Naturalnym więc było, że wszyscy byliśmy bardziej bardziej ruchliwi i samodzielni.</span><br />
<div style="text-align: justify;">
Może to brzmi niewyobrażalnie, ale w tych odległych czasach tylko nieliczni mieli w domach telefon. Najszybszą i najskuteczniejszą formą kontaktu z przebywającą daleko osobą był więc telegram, który zwykle dochodził w dobę. Musiał on jednak zawierać krótką i zwięzłą informację, bo każde słowo kosztowało krocie.</div>
<div style="text-align: justify;">
Gdy wyprowadziłam się z domu moim rokrocznym zwyczajem było wysyłanie telegramów do rodziny na urodziny. Najciekawszy był ten do mamy: "Domek, górka, lasek szkoła"- tak w skrócie wyglądałoby wtedy spełnienie jej marzeń. Używając większej ilości słów życzyłam mamie kupna wymarzonego domu na bieszczadzkich leśnych wzgórzach, z możliwością pracy nieopodal.</div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-align: left;">
<br />
<a name='more'></a><br /></div>
</div>
<div style="text-align: justify;">
Moje samotne rowerownie zaczęło się już w erze komórek. Co prawda woziłam jeszcze ze sobą mapnik (a błądzenie było nieodłączną częścią każdego dnia), ale w sytuacjach awaryjnych mogłam zawsze zadzwonić do męża i powiedzieć: jest źle, przyjeżdżaj. Jednak z powodu wysokich kosztów połączeń dzwoniłam jedynie w trudnych chwilach. Dziś nie tylko muszę się raz na jakiś czas zameldować (a jestem przecież dużo bardziej "dorosła" i samodzielna nie mniej), ale też układając się do snu w moim namiociku muszę przesłać mężowi sms-a z położeniem GPS. Dlaczego tak? Niektórzy mówią, że świat stał się bardziej niebezpieczny. Nie sądzę - to my jesteśmy bardziej zastraszani.</div>
<div style="text-align: justify;">
Ale do rzeczy: Jako że mam w sobie wielką potrzebę swobody działania, na kolejną późnojesieną włóczęgę postanowiłam nie zabierać ze sobą telefonu i gps-a. Jak wolność, to wolność! Mąż protestował, jednak ponieważ była to prosta wycieczka w Polskę jakoś przeżył.</div>
<div style="text-align: justify;">
Błądziłam więc sobie szczęśliwa po zmarzniętych polnych ścieżkach próbując znów nauczyć się czytać papierową mapę. Strzepywałam szron z namiotu o poranku, słuchałam szumu lasu. Tylko ja wiedziałam gdzie jestem. Tylko ja, rower i przygoda, bez goniących mnie problemów z pracy i domu. Cisza.Czas się zatrzymał, a może nawet cofnął do czasów sprzed ery komórkowej. Po jakimś czasie pomyślałam jednak, że może jednak rodzina martwi się o mnie. Postanowiłam więc w najbliższej miejscowości udać się na pocztę i staromodnie wysłać mężowi krotki telegram o treści" "żyję".</div>
<div style="text-align: justify;">
Ani wioska, ani stara poczta nie różniła się specjalnie od tych sprzed dwudziestu-trzydziestu lat. Mogłam więc dalej trwać w mojej podróży w czasie. Z tego snu wybudziła mnie jednak młoda pani w okienku:</div>
<div style="text-align: justify;">
- telegram? Nie mamy już takiej usługi.</div>
<div style="text-align: justify;">
Rozmowy też już nie można było zamówić. Pozostało mi więc chyba tylko rozpalenie ogniska i nadanie informacji przy pomocy znaków dymnych. </div>
<div style="text-align: justify;">
Co za czasy...Chyba jednak ponownie zamontuję na kierownicy uchwyt na komórkę - w moim dzikim świecie ani rusz bez techniki....<br />
<br />
PS. Dla tych, co czekali na znaki życia na stronie (i zastanawiali się co u mnie) donoszę w telegraficznym skrócie: żyję :)<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjzLfkM6kiU-JgAWxlwiTAweTHSmmc8hGIlyOdGPP3cFMs5uPVzRxP_YCp0v8Ecqkdmgbw1dzrjzXLF8tW4ElhDmN7u3Ve7hkxX6IMb1c5fxDiIKGpzbZAc-G6awVuRc8bEiigThdLe1Mjn/s1600/jawesola.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="220" data-original-width="165" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjzLfkM6kiU-JgAWxlwiTAweTHSmmc8hGIlyOdGPP3cFMs5uPVzRxP_YCp0v8Ecqkdmgbw1dzrjzXLF8tW4ElhDmN7u3Ve7hkxX6IMb1c5fxDiIKGpzbZAc-G6awVuRc8bEiigThdLe1Mjn/s320/jawesola.jpg" width="240" /></a></div>
</div>
<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhxDiB6tSO4Y3d4AY1y8O5SZQqvftloO-zpk2KjwsCdlYuRbsruYpe55J6GYa1WxukDa-2j6FTAPNeL5-jKNpyuciQoTpfjJhyphenhyphenA4Fo0NZ2pdhyWa4Y2lrhhE8lE5Uich2bKY0xQRFbpIEgg/s1600/jasmutna.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="554" data-original-width="519" height="200" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhxDiB6tSO4Y3d4AY1y8O5SZQqvftloO-zpk2KjwsCdlYuRbsruYpe55J6GYa1WxukDa-2j6FTAPNeL5-jKNpyuciQoTpfjJhyphenhyphenA4Fo0NZ2pdhyWa4Y2lrhhE8lE5Uich2bKY0xQRFbpIEgg/s200/jasmutna.jpg" width="186" /></a></div>
<br />Wrona bez ogonahttp://www.blogger.com/profile/07349323398972513681noreply@blogger.com12tag:blogger.com,1999:blog-5777973438329015115.post-46402916458599387242018-07-30T10:58:00.003+02:002018-07-30T16:32:26.874+02:00Twardowski gasi światło Leżymy rodzinnie na trawie w ogródku i oglądamy księżyc, na którym Twardowski wyłącza powoli światło. Fajny efekt, ale gdy już nastaje ciemność następują długotrwałe nudy....to przecież najdłuższe zaćmienie w naszym życiu, przyjdzie nam czekać prawie dwie godziny na dalszą część "akcji". Gdy więc księżyc robi się na stałe krwisto-beznamiętny szukamy innych zająć. Najpierw oglądamy konstelacje: Duży Wóz, Mały Wóz, Łabędź, Kasjopea...co tam jeszcze? Nudy. Nawet gwiazdy nie spadają...<br />
I nagle jest! Ruchomy punkt na niebie - satelita! Błyszczy niesamowicie odbijanym światłem słonecznym. Zaczynają się rozmowy o tym, jak jest daleko, po co i dlaczego ktoś go wypuścił w kosmos. No i ile ich jest. Tych potrzebnych (1200) i tych, które są już tylko kosmicznymi śmieciami (prawie 6 tys! większych i mniejszych obiektów. Wśród nich jest nawet rękawica kosmonauty!) Zaczynamy liczyć te "ruchome gwizdy", konkurować, kto ich więcej wypatrzy (oczywiście oczy naszej córki okazują się najbystrzejsze). Zabawa wciąga nas do tego stopnia, że prawie przegapiamy przywrócenie przez Twardowskiego światła na księżycu...<br />
Bywają chwile, gdy cywilizacja i technika są równie pociągające, jak pierwotna natura świataWrona bez ogonahttp://www.blogger.com/profile/07349323398972513681noreply@blogger.com6tag:blogger.com,1999:blog-5777973438329015115.post-92992116549577812018-04-04T10:18:00.002+02:002018-04-04T12:09:00.866+02:00Odcinek kosmetyczny<div style="text-align: justify;">
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhaJPPDsG3iDvwezaZjHO-ZgioGPW3HuE4KLf3DKyJ9dwn63wytByzYzVETSY8B9MWg4wAC3WSfHbxbJAyp0Daa8DR4UuuhLtSWp8vlrXEsqKYo_u3ofmkbizUzaUnAv1Ix88CiJc2utKTv/s1600/29995807_10210138092426206_1981931729_o.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="900" data-original-width="1600" height="180" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhaJPPDsG3iDvwezaZjHO-ZgioGPW3HuE4KLf3DKyJ9dwn63wytByzYzVETSY8B9MWg4wAC3WSfHbxbJAyp0Daa8DR4UuuhLtSWp8vlrXEsqKYo_u3ofmkbizUzaUnAv1Ix88CiJc2utKTv/s320/29995807_10210138092426206_1981931729_o.jpg" width="320" /></a></div>
Mężczyźni to mają <u>czasami</u> lepiej. Podkreślam słowo "czasami", bo generalnie rzecz biorąc większość z nich jest pantoflarzami, czego im absolutnie nie zazdroszczę. Mają jednak pewne fizyczne zalety: ich ciało dłużej broni się przed starością. Podczas gdy w pewnym wieku kobieca twarz więdnie, ich nabiera męskiego wyrazu. My coraz starsze i obwisłe, oni coraz dojrzalsi.<br />
<a name='more'></a></div>
<div style="text-align: justify;">
Osobiście mam tego pecha, że mój mąż jest ode mnie dwa lata młodszy. Zaistniała więc uzasadniona obawa, że któregoś dnia (gdy np. będziemy jechać sobie wspólnie tandemem) ktoś pomyśli, że syn matkę na spacer zabrał...Chcąc zaradzić temu problemowi (i w oczach tłumów pozostać jednak żoną) udałam się do specjalnego gabinetu, gdzie sympatyczna pani podziurkowała mi twarz laserem. Podziurkowała jak sito, a raczej sitko, takie do przesiewania cukru pudru. Dziurki te mają pobudzić moją skórę do pracy, w efekcie czego już niedługo powinnam stać się cukierkowo słodka i wyglądać co najwyżej na starszą siostrę męża. </div>
<div style="text-align: justify;">
Gdy wróciłam z zabiegu do domu moja twarz przypominała ogień. Dawała zresztą podobne odczucia - pieczenie nie do wytrzymania. Szybko pobiegłam do kuchni, wyjęłam z szuflady czystą ścierkę do naczyń, zamoczyłam ją w zimnej wodzie i taki cudowny kompres umieściłam sobie na twarzy. Kojący okład przy każdym ruchu spadał, żeby wiec zatrzymać go na miejscu położyłam się na podłodze i rozkoszowałam chwilowym błogostanem.</div>
<div style="text-align: justify;">
- O? Co robisz? - spytał potykający się o mnie w drodze po kanapkę mąż.</div>
<div style="text-align: justify;">
Każdy ruch ustami przypominał mi o setkach dziur i sprawiał ból, musiałam więc skrócić moje wyjaśnienia do minimum:</div>
<div style="text-align: justify;">
- Przykrywam się mokrą ścierką, żebym w przyszłości nie wyglądała na Twoją matkę</div>
<div style="text-align: justify;">
- STARA wariatka - skomentował mąż.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />
MŁODOŚCI! Wróć!</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
Wrona bez ogonahttp://www.blogger.com/profile/07349323398972513681noreply@blogger.com9tag:blogger.com,1999:blog-5777973438329015115.post-59146276269300851132018-03-16T20:30:00.001+01:002018-03-16T21:33:52.658+01:00Kabaret<br />
<br />
W aptece. <br />
<br />
Kolejka niewielka, starsza pani przy okienku może więc pożalić się nieco dłużej. Na oczy, wątrobę i starość. Wszystko to jednak odbywa się z humorem. Gdy jednak przychodzi do płacenia nastrój się gwałtownie zmienia<br />
<br />
-16,50? Boże co za czasy! Żydkom tę Polskę wyprzedają, a my za to płacimy Dotacje na te ich cmentarze dają milionowe, a nasze groby się sypią. Gdzie tu sprawiedliwość, tak obcym rozdawać? Żadnej godności naszej narodowej już nie ma! <br />
Pani w okienku dalej słodko przytakuje.<br />
<div>
<br />
Ruszyłam w kierunku kobiety- niby pieprzy sobie bzdury, ale nie można wobec takich postaw być obojętnym - bierność jest przecież przyzwoleniem. Zanim jednak coś powiedziałam ujrzałam ją z bliska-małą siwą staruszkę z zamglonymi oczami. i trzęsącymi się dłońmi..Nie miałam serca.....<br />
<br />
<br />
Teraz myślę, że jednak powinnam była. Więc przynajmniej sobie napiszę.</div>
Wrona bez ogonahttp://www.blogger.com/profile/07349323398972513681noreply@blogger.com3