Wieczorny niepokój. W zasadzie trudno mi zdefiniować jego źródło, chyba po prostu za mało ruchu dziś miałam. A może potrzebuję odprężenia dla głowy? Zabieram z domu latarkę i ruszam rowerem w mrok...
środa, 20 listopada 2013
poniedziałek, 11 listopada 2013
Stanisława
Panią Stanisławę znam od wakacji. Zatrzymałam się kiedyś zmęczona jazdą na rowerze przed jej małą, wiejską chatką z pięknymi kwiatkami w ogródku. A ona zabrała mnie do domu, dała jeść i pić. I opowiadała...
Od tego czasu jeżdżę do niej regularnie. Uwielbiam atmosferę jej domku, uwielbiam jej naturalnie proste myślenie.. Choć nie wygląda jeszcze na staruszkę i jest w pełni sprawna ma już 83 lata. Szczera, ujmująca bezpośrednia. Po stracie męża (niezbyt udanego, jak sądzę) samotnie wychowała i wykształciła czworo dzieci. Trudne życie...
środa, 28 sierpnia 2013
Wakacje 2
- Mamo, a daleko do tej Szwecji, do
Szymona?
- No daleko, trzeba przepłynąć
przez cały Bałtyk córeczko...
- To przepłyńmy proszę!
Tak zaczęła się nasza wielka
wakacyjna przygoda...
środa, 31 lipca 2013
wakacje
Wakacje...takie bardzo krótkie, ale za
to w samą porę. Zmęczona jestem... Jedziemy na działkę do mojego brata, na kłodawską wieś...Jeziorko, las, raj dla wszystkich...
Tradycyjnie nie ma chętnych do moich porannych rowerowych podróży. Piotr chce spać, Bazio i Klemi „pojechaliby,
ale tak wcześnie to nie”. Jeżdżę więc sama. Chyba zresztą tak
lubię najbardziej...
Upał już o szóstej rano. A ja mam
ponad 30 km do najbliższego skarbu. Okolica Kłodawy bajeczna – lekko
pofałdowana, w dolinkach jeziora. Zboże, słoneczniki, łąki.
Drogi w większości bite. Przynajmniej takie wybiera mi gps.
Wielokrotnie staję, kładę się na kwiecistych łąkach i zapadam się w
nicość. Uwielbiam to uczucie!
poniedziałek, 24 czerwca 2013
Starość
24.06.2013
Dopada mnie przemijanie....Mam prawie 44 lata. Młodsza i piękniejsza już nie będę. Codziennie budzę się nieco starsza i nieco bardziej pomarszczona na twarzy. Już kilka lat temu pomyślałam, ze nie będę z tym drastycznie walczyć. Bo to z góry przegrana walka, na której nie warto się koncentrować. Poza tym, ja swoją twarz widuję dość rzadko, nie widzę więc specjalnie problemu. Z rzeczy pozytywnych: wiek niesie ze sobą wyciszenie i zrozumienie. W codziennym galopie częściej zatrzymuję się i częściej słucham. Słucham tego, co we mnie, słucham otoczenia...
Jedyną bolączką przemijania jest sprawność fizyczna. Nie utrzymam jej tak po prostu, leżąc w ogródku i patrząc w gwiazdy. Sportu w moim życiu niewiele - 2 razy w tygodniu basen. Kiedy więc szukając wyciszenia zaczęłam jeździć intensywnie na rowerze, pomyślałam, że to dobre będzie na wszystko. Wstaję sobie raniutko (4.50) i jadę 20-25 km po jakiś skarb (tu nie będę rozpisywać się o co chodzi - o tej mojej pasji poczytajcie na www.opencaching.pl) . Skrzynka ze skarbem jest celem, ale dla mnie ważniejsza jest droga. Łąki kwieciste, rzeczki, lasy - wszystko to służy doznawaniu piękna i zadumie nad życiem...
wtorek, 4 czerwca 2013
Rozpacz
Każdy ma swoje DOBRE miejsce na ziemi. Ja również. Jednak często gdy nadchodzą trudne dla mnie chwile zapominam o tym i zajmuję się rozpaczaniem. Wiem i czuję wtedy, że traktuję życie zbyt emocjonalnie, ale nie potrafię inaczej.
A przecież nic nie dzieje się bez przyczyny. I należy głęboko wierzyć że każde, nawet najbardziej bolesne doświadczenie ma w końcu pozytywne zakończenie.środa, 22 maja 2013
Maj famili in London
maj 2013
Tanie linie lotnicze zapewniły nam możliwość wyjazdu rodziną w Świat, konkretniej na nieco przedłużony weekend do Londynu. Nie wybieraliśmy dat ani godzin - po prostu zobaczyłam promocję i kupiłam co dawali - mamy bliskich przyjaciół w Londynie, nie ma więc problemu gdzie się podziejemy..
W dzień wyjazdu szybko pakujemy coś do toreb (bagaż podręczny tylko, więc za dużo tych rzeczy na szczęście się nie zmieści. Nawet Eska rezygnuje ostatecznie z pluszaczków na rzecz majtek) i w drogę. Chłopaki latali samolotem wielokrotnie, Estera ostatni raz dwa lata temu, więc niewiele już pamięta...Przejęta ćwiczy w poczekalni na lotnisku angielskie słówka...Już w samolocie uważnie wysłuchuje wszystkich komunikatów, które muszę jej detalicznie tłumaczyć na polski. Mniej więcej w połowie drogi niewielkie turbulencje. Chłopcy bledną, Eska natomiast zaczyna spoglądać do góry. – mamo, kiedy wylecą w końcu te rurki z powietrzem, bo już się nie mogę doczekać! Pamiętaj, najpierw musisz założyć maskę sobie a dopiero potem mi!
wtorek, 7 maja 2013
Akwizytor
1997
Największa miłość mojego życia przyszła do mnie przypadkiem.....Facet o wyglądzie akwizytora (biała koszula, spodnie w kancik) wtargnął do mojej pracy. A ja usiłowałam go w mało wyszukany sposób wyprosić...
Pracowaliśmy razem w jednej firmie. Ze względu na zaangażowanie w inne związki żadne z nas chyba nie dostrzegało w drugim potencjalnie atrakcyjnego partnera. Do czasu. Któregoś razu wychodząc z firmy wpakowałam się niechcący w karczemną awanturę pomiędzy nim a jego kobietą. Współczułam mu. Zaczęłam mu się baczniej przyglądać. Przystojny, inteligentny. Co on robił z taką starą babą? Nie patrzyłam jednak na niego pod kątem potencjalnego narzeczonego - ja już dokonałam wyboru. Miałam męża. Obiecałam sobie kiedyś, że będzie to jedyny mąż, że nigdy nie będzie następnego, jak u mojej mamy. Ciągłe budowanie i burzenie - to nie dla mnie...
wtorek, 30 kwietnia 2013
Kret
Dziś byłam u mojego ginekologa. Wyszedł z gabinetu i krzyczy: " Weronka ( tu dygresja- kochany Panie doktorze, nie cierpię jak się mówi do mnie WERONKA) a gdzie nowe publikacje na blogu? Twoja siostra mówiła, że tam jest pornografia, szukałem, jeszcze nie ma. I tak czekam! "
Więc dobrze. Może dziś nie o pornografii, ale blisko - o moim ginekologu.....
sobota, 27 kwietnia 2013
Mleczne zęby
1978
Urodziłam się absolutnie przypadkiem. Dla wielu ludzi może to być powód do traumy, dla mnie kochającej życie nie ma to żadnego znaczenia. Ważne, że dane mi było się urodzić. W szczęśliwym domu, gdzie czekał już na mnie starszy o półtora roku braciszek. Kochający braciszek...Swoją miłość po raz pierwszy okazał gdy miałam pięć miesięcy. Nakarmił mnie wtedy lekarstwami myśląc, ze to cukierki.....Trafiłam do szpitala na płukanie żołądka..
niedziela, 21 kwietnia 2013
Budyń w kosmosie
marzec 1977
Mama kupiła telewizor. Ze stabilizatorem, dzięki któremu pośród szarości i zakłóceń można było dostrzec czasami zarysy twarzy aktorów. W telewizji leciał „Kosmos 1999” - absolutnie niesamowity serial o załodze promu kosmicznego podróżującej w niebezpiecznych przestworzach. Oczywiście (tak jak bohaterowie serialu) ja i Maciek też mieliśmy swoją rakietę kosmiczną- była to komórka na węgiel. Wkurzało mnie zawsze, że to mój brat był dowódcą - mógł siedzieć blisko sterów i obsługiwać wszystkie urządzenia. Ale z drugiej strony wczesną wiosną bardzo wiało z tej dziury zwanej peryskopem i na stanowisku zastępcy dowódcy było dużo cieplej.
czwartek, 18 kwietnia 2013
Isaura
ISAURA
1983-84
W telewizji leciała Isaura. W każdy
wtorek wieczorem siadałyśmy z babcią przed telewizorem z kanapkami
i piciem i czekałyśmy. Jak cała Polska zresztą. Wszyscy
wczuwaliśmy się w rolę białej niewolnicy zamęczanej przez
swojego pana. Było tym nawet coś ekscytującego – Pan i władca i
ona – biedna, niewinna zakochana w innym. Blada, nieszczęśliwa, ale pełna nadziei...Serial miał oglądalność bliską 100% a aktorzy serialowi witani byli w Polsce kobiercami z kwiatów.
wtorek, 16 kwietnia 2013
Kran
1984
KRAN
Wakacje. Mama wysłała mnie w podróż do Jaślisk, małego miasteczka w Bieszczadach po baterię wannową. To od nas jakieś 60- 70 km, ale trzeba się przesiadać w Sanoku. Dlaczego akurat tam mam jechać? Jest kryzys. Nic nie ma w sklepach. A ktoś doniósł, że akurat w tej mieścinie krany leżą w sklepie. Nie ma na nie chętnych, bo nikt we wsi nie ma bieżącej wody..
niedziela, 14 kwietnia 2013
Wilki i czarna wołga
1977
WILKI I CZARNA WOŁGA
„Nazywam się Wrona. Mam 7 lat, kota Szarusia i brata Maćka. Mama jędza mnie bije!” To jedyne co udało mi się zapisać w moim nowym pamiętniku, który dostałam na siódme urodziny. Po tym wpisie zasikał go kot... Pamiętnik dostałam od mamy. Podobnie jak książkę. Wiedziałam, że je dostanę, bo mama nigdy nie potrafiła dotrzymać tajemnicy i musiała wcześniej powiedzieć, co ma schowane. Książkę to mi nawet przeczytała...
„Nazywam się Wrona. Mam 7 lat, kota Szarusia i brata Maćka. Mama jędza mnie bije!” To jedyne co udało mi się zapisać w moim nowym pamiętniku, który dostałam na siódme urodziny. Po tym wpisie zasikał go kot... Pamiętnik dostałam od mamy. Podobnie jak książkę. Wiedziałam, że je dostanę, bo mama nigdy nie potrafiła dotrzymać tajemnicy i musiała wcześniej powiedzieć, co ma schowane. Książkę to mi nawet przeczytała...
sobota, 13 kwietnia 2013
Adam
07. 2011
ADAM
Dziś był pogrzeb wujka Adama. Dobrego człowieka.
Nikt w rodzinie go specjalnie nie lubił:
-bo za dużo zjadał na rodzinnych imprezach (po uprzednim wybadaniu wszystkich potraw i przekąsek znajdujących się na stole ustalał sobie kolejność i ilość zjadanych rzeczy: 3 pierogi, 4 kluski, 5 łyżek sałatki.... Wytyczał sobie w ten sposób do pokonania swoistą trasę na stole. Zjedzenie wszystkiego wg. ustalonej na początku reguły trwało czasami bardzo długo i było tego jedzenia niezwykle dużo.
-bo śmierdział i był brudny. Tak jak niektórym sprawia trudność matematyka a codzienna higiena jest oczywistością, tak u niego było odwrotnie.
Był szczery, pozbawiony obłudy, na swój sposób starający się nieść pomoc wszystkim ludziom. Był bliską mi osobą.
Subskrybuj:
Posty (Atom)