Ratując nasz Świat przed seksualną napaścią człowieka o pięćdziesięciu twarzach streszczę pokrótce film, abyście nie musieli odbywać tej masochistycznej przygody....
Tytułem
wstępu zaznaczę, że idąc do kina poświęciłam się dla Was moi mili na
tyle, że siedzę w tej chwili na kacu- gigancie i nie mogę ruszyć głową.
Ale na trzeźwo nie mogłam!
Od czego zacząć?
1. Bohaterzy:
a. On - Grey. Oszukał mnie. Nie tylko nie miał 50 rekomendowanych twarzy, ale nie posiadał nawet dwóch wersji mimiki. Zresztą nie tylko twarz miał bez wyrazu, ale całe ciało. Tak więc jego maksymalne napalenie na partnerkę uczymy się rozpoznawać z ruchów kamery, która właśnie w "tych" momentach robi zbliżenie....nie, nie kochani moi, nie na spocone i napięte mięśnie - na jego równie twarde spojrzenie!
b. Ona - Anastazja. Całkiem ładna dziewczyna. Jeśli chodzi o aktorstwo to opanowała nawet jedną sprytną sztuczkę i ucieszona tym faktem powtarzała ją na ekranie niezliczoną ilość razy: otóż grając podniecenie zagryzała usta. Po dwudziestu minutach filmu ogarnął mnie nawet strach- toż ona odgryzie sobie w końcu tę wargę i wtedy Grey już jej z pewnością nie wydupczy! Mam nieskromną nadzieję, że w kolejnych odcinkach tej trylogii pani rozwinie swój aktorski warsztat i z równie dużym sukcesem nauczy się zagryzać i zaciskać również różne inne części ciała.
1. Bohaterzy:
a. On - Grey. Oszukał mnie. Nie tylko nie miał 50 rekomendowanych twarzy, ale nie posiadał nawet dwóch wersji mimiki. Zresztą nie tylko twarz miał bez wyrazu, ale całe ciało. Tak więc jego maksymalne napalenie na partnerkę uczymy się rozpoznawać z ruchów kamery, która właśnie w "tych" momentach robi zbliżenie....nie, nie kochani moi, nie na spocone i napięte mięśnie - na jego równie twarde spojrzenie!
b. Ona - Anastazja. Całkiem ładna dziewczyna. Jeśli chodzi o aktorstwo to opanowała nawet jedną sprytną sztuczkę i ucieszona tym faktem powtarzała ją na ekranie niezliczoną ilość razy: otóż grając podniecenie zagryzała usta. Po dwudziestu minutach filmu ogarnął mnie nawet strach- toż ona odgryzie sobie w końcu tę wargę i wtedy Grey już jej z pewnością nie wydupczy! Mam nieskromną nadzieję, że w kolejnych odcinkach tej trylogii pani rozwinie swój aktorski warsztat i z równie dużym sukcesem nauczy się zagryzać i zaciskać również różne inne części ciała.
c. Kierowca. No ten może by się i do czegoś nadawał, ale widzimy go zaledwie w trzech scenach i to zupełnie ubranego.
2. Scenariusz:
Jest
on i ona. Ona jest prostą dziewicą, on (absolutnie nieprostym)
biznesmenem. On chce ją posiąść w swoim stylu (oglądając jego "intymny
pokoik" domyślamy się, że chce ją po prostu sprać trochę mocniej), ale
aby to nastąpiło, muszą podpisać kontrakt (w dzisiejszych trudnych
czasach, gdy nawet własnemu kotu nie można ufać to chyba zrozumiałe! ) A
ta głupia pipa przez całe 2 godziny filmu się waha. Zresztą ostatecznie
wychodzi jej to na zdrowie - w międzyczasie dostaje drogie książki i
czerwony samochód... Ze zdrowiem widzów jest jednak dużo gorzej...
2. Akcja:
Zakładam, ze jesteście dorosłymi ludźmi i każdy z Was co najmniej raz w życiu widział pornola. Wiecie zatem jak to się zaczyna: przychodzi hydraulik (czy inny mechanik) do pani i przez dwie minuty (albo i krócej- liczy się każda chwila!) uprawiają kiepski dialog zanim nastąpi właściwa "akcja". No to teraz wyobraźcie sobie film, w którym ten niezgrabny dialog dominuje, ciągnie się 20 minut, a następująca po tym "akcja" sprowadza się do klapsa w tyłek. A potem znów 20 minut nieklejących się do kupy dialogów...
Zakładam, ze jesteście dorosłymi ludźmi i każdy z Was co najmniej raz w życiu widział pornola. Wiecie zatem jak to się zaczyna: przychodzi hydraulik (czy inny mechanik) do pani i przez dwie minuty (albo i krócej- liczy się każda chwila!) uprawiają kiepski dialog zanim nastąpi właściwa "akcja". No to teraz wyobraźcie sobie film, w którym ten niezgrabny dialog dominuje, ciągnie się 20 minut, a następująca po tym "akcja" sprowadza się do klapsa w tyłek. A potem znów 20 minut nieklejących się do kupy dialogów...
Dla odparcia zarzutów od
razu mówię, że nie oczekiwałam od tego filmu porno ani nawet erotyki.
Niczego nie oczekiwałam. Skojarzenie z "filmami akcji" nasunęło się
samo, podczas seansu.
Nie wiem, jak się
skończyło, bo wypiwszy w kinie niezliczoną ilość płynów moczopędnych,
musiałam wyjść by zrobić siku (w przeciwieństwie do głównej bohaterki filmu nie poinformowałam o tym fakcie całego kina, a jedynie kilka najbliższych rzędów). I być może wtedy właśnie ominęło mnie
"najlepsze"? Jeśli tak, to odszczekuję wszystko co powyżej i czekam na
kolejne odcinki. Tyle że nie przyszykuję na to wyjście browarów, a
czystą wódę. Bez popitki.
no jaka zmiana... wow!!!
OdpowiedzUsuńtak, pięknie tu teraz prawda? Tak...jasno :). Koniec mroków i deszczów! :)
UsuńPrzykre, że o tym filmie trąbią w radio i tv, że niby taki must-see, zamiast zachęcić do obejrzenia naprawdę dobrego kina. Początek roku to zwykle seanse oscarowe.
OdpowiedzUsuńMnie również przypadł do gustu nowy wygląd bloga. :) Pozdrawiam.
Cała prawda. Miliard razy więcej erotyki jest w ujętej na fotografii kreacji w gorsecie i pończochach niż w tych lansowanych książczynach i ich ekranizacji. Ładny ten nowy blog. Tak. :) Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńTo taka trochę reklama wyszła :) greya
OdpowiedzUsuńMuszę przyznać, że na szczęście ten film mnie ominął i jakoś nie miałem okazji go oglądać.
OdpowiedzUsuńSzkoda czasu i na takie filmy i na takie recenzje ...
OdpowiedzUsuń