Stał na środku mostu i czekał tu na mnie. Nie, chyba trochę
przesadziłam, bo skąd mógł wiedzieć, że będę tędy jechała? Sama tego jeszcze chwilę wcześniej nie wiedziałam. W każdym razie w tej chwili stał i machał mi z daleka obydwiema rękoma, uśmiechnięty od ucha do ucha.
Podjechałam na most, zatrzymałam się. Cisza. Słychać tylko szum rzeczki w dole. Przez chwilę przyglądaliśmy się sobie w milczeniu. On - okutany w dwa, może trzy polarki z kamizelką odblaskową na wierzchu. Pucułowata, przemrożona zimą twarz nie przestawała się uśmiechać. I jego rower - stary, całkowicie zardzewiały, owinięty szmatami - ścierki i linki na kierownicy, bagażniku, wszędzie.
Podjechałam na most, zatrzymałam się. Cisza. Słychać tylko szum rzeczki w dole. Przez chwilę przyglądaliśmy się sobie w milczeniu. On - okutany w dwa, może trzy polarki z kamizelką odblaskową na wierzchu. Pucułowata, przemrożona zimą twarz nie przestawała się uśmiechać. I jego rower - stary, całkowicie zardzewiały, owinięty szmatami - ścierki i linki na kierownicy, bagażniku, wszędzie.
Na pierwszy rzut oka człowiek- lump.
Lubię
lumpów. Ale tych, których "lumpowatość" jest świadomym wyborem (a nie
wynikiem uzależnienia alkoholowego - takich niestety najwięcej). Ci
ludzie zwykle mają w sobie pokłady wolności i niezależności.
- a pani to ile ma lat?
- a pani to ile ma lat?
No niezłe pytanie, jak na "dzień dobry"...
- 45
- To Pani młoda jeszcze. Teraz to żałuję, że nie zacząłem w Pani wieku...