poniedziałek, 18 kwietnia 2016

Niedaleko jabłoni do jabłka...

   Obraziłam się na świat. Na szczęście nie na cały, tylko ten wirtualny. Powody?
- zjada mi prawdziwe, realne kontakty ze znajomymi. Siedzę sobie na takim fb i mniej więcej wiem, co u kogo. Mam poczucie, że uczestniczę w życiu znajomych, po cóż mam więc się z nimi spotykać?
To oczywiście uproszczone rozumowanie. Ale faktem jest, że od kiedy mam fejsa, coraz mniej ludzi mam w realnym świcie.
 - życie wirtualne zjada mój czas. Co z tego, że nie oglądam telewizji, gdy wracając  po pracy od razu sięgam po telefon i przeglądam internet? Marnuję czas oglądając koty i posiłki moich przyjaciół...Coś, o czym w normalnych kontaktach z pewnością byśmy nie mieli ochoty nawet gadać...


Tak więc obraziłam się na internet za to, że zabiera mi realny świat, Wywaliłam go z komórki, a domowego  laptopa zabrałam do pracy i schowałam pod biurkiem...
Przestałam publikować w sieci moje opowieści, przestałam oglądać...

Ale dziś przyszedł taki dzień, gdy (mimo że bywam uparta) moje obrażenie schowam sobie w kieszeń i jednak napiszę...

Mój syn Klemens ma dziś egzaminy gimnazjalne i denerwuję się o niego...
Mimo że jest bardzo inteligentnym i mądrym człowiekiem, testy chyba nie są do końca stworzone dla niego. Bo pomyli kratkę z odpowiedzią, niechcący pominie pytanie, przestawi cyfry na matmie..Podobnie jak ja i Piotr tak i nasz syn jest trochę chaotyczny...

Klemens jest wyjątkowym człowiekiem. Ma wspaniałą, nieskrępowaną schematami wyobraźnię, doskonałe poczucie humoru i lekkość wypowiedzi. Jest uczciwy. Oczywiście jak każdy nastolatek miewa i on swoje małe "wpadki", ale sam się do nich przyznaje. Jest prawdomówny i bezpośredni w rozmowie. To czasami bywa niewygodne, szczególnie w szkole, gdzie zwykle wymaga się od młodzieży pohamowania i odrobiny obłudy. (zamiast: "Pani jest  niesprawiedliwa! "  raczej: "Wiem, że ma Pani rację, ale czy mógłbym prosić o wyjaśnienie", a najlepiej spuścić głowę  i przemilczeć.).

Klemens potrafi być sobą, nie próbuje upodabniać się do grupy, ani do nikogo innego. Nie ulega modom, nie imponuje mu kasa. Bez cienia wstydu pokazuje światu siebie takiego jakim jest...
---------------------

Tak naprawdę  to Klemens obraził się na internet pierwszy. Oddał mi swoją komórkę prosząc o przechowanie. Bo zjada mu czas i chęć do działania. Wtedy i ja pomyślałam...
Dziękuję Ci synu! Trzymam za Ciebie dziś kciuki! I choć tego pewnie nie przeczytasz, to wiem, że sobie poradzisz!



2 komentarze:

  1. Z internetem trzeba uważać. Ale z drugiej strony... w czasach bez internetu byłam jak księżniczka zamknięta w szklanej wieży. Znajomi? Przyjaciele? A jak to się robi, żeby byli? Tym bardziej, że ich nie potrzebuję? Dopiero internet pokazał mi, że jednak trafiają się normalni ludzie i można sobie pogadać. Ale nadal nie mam ochoty spotykać ich częściej niż parę razy w roku. My nołlajfy, tak mamy. ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. jak wszystko na tym świecie ma dobre i złe strony ten cały ten ..... - fajny post pozdrawiam Wronę hejo

    OdpowiedzUsuń