wtorek, 21 stycznia 2014

Hej Kolęda



21.01.2014

Ksiądz dorwał mnie jak wchodziłam na podwórko....Dobra, niech wejdzie, nie znam go, może mądry i jakoś mnie wewnętrznie "ubogaci"...
Na początek rozejrzał się w poszukiwaniu "akcesoriów" do święcenia..
- proszę się nie rozglądać, nie mamy takich rzeczy...
- a to ja sobie znak krzyża zrobię. Pozwoli Pani?
- jak Panu będzie z tego powodu raźniej...
- zdecydowanie!
Zaczynało się więc sympatycznie. Niestety chwilę później pastwił się już nad nami 10 zwrotkami kolędy (ja + synkowie + ich dwóch kolegów . 4 głosiki podczas mutacji i jeden fałszujący. Oszaleć można! ). Wkurzył mnie, ale starszym okazujemy szacunek, więc jakoś wytrzymałam...


Siadamy. Wywiad "rodzinny"
- a jak tam przeszedł 2013? Pieniążki były, praca była?
- to chyba nie są najważniejsze pytania "kościelne"? Mnie bardziej interesował w zeszłym roku sens istnienia....
Zaczerwienił się 
- to tak po ewangelicku....A do kościoła to Pani chodzi?
- a tak. Lubię. Jak nie ma ludzi i księży...Tylko ja i Bóg...
No i tu ksiądz zdecydował się odważnie na dłuższy lot myślowy... O Chrystusie, jego poświęceniu, mszy coniedzielnej, Eucharystii i nagrodzie....Było nawet wzniośle, ale zakończył prostacko:
- a jak nie będzie Pani tego wszystkiego przestrzegać to do nieba nie pójdzie!
- hm, chyba się tam nie wybieram?....
Mój gość gwałtownie wstał, założył kurtkę, popatrzył na mnie swoimi zniewalającymi niebieskimi oczami i przy chłopakach wycedził: 
-bardzo się cieszę że Panią spotkałem przy tej bramie. Pani tak kobieco wchodzi po schodach...
Chodził Diabeł po kolędzie....:))))

3 komentarze:

  1. Wiesz, podobno co druga baba lata do kościoła tylko dlatego, żeby takich komplementów o swojej kobiecości słuchać (bo od swego chłopa zza grobu to już raczej nie usłyszy) ;)
    BTW dziś ktoś cztery razy się do nas dziś dobijał. Myślałam, że to kominiarze kalendarze sprzedają i nawet do drzwi nie podeszłam... kurczę, taką okazję przegapić. A już miałam przyszykowany durszlak, co by włożyć na głowę i tak ich przywitać ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Lavinko- ja przynajmniej księdza przyjęłam, ale Ty to się po prostu w piekle smażyć będziesz!
    PS Take zimno dziś dopadło mnie dziś na rowerze ( -17!) że trochę Ci tego piekielnego ognia zazdroszczę ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja to już mam kociołek zaklepany kilka pokoleń wstecz, bo już moja prababcia kolędy nie przyjmowała i do kościoła nie chodziła. We wczesnym dzieciństwie myślałam, że kościół to taka zegarynka, co dzwony biją w południe żeby ludzie wiedzieli, która jest godzina ;)

    OdpowiedzUsuń