piątek, 8 stycznia 2016

Nowy Rok

     Skończył  się rok i nadchodzi czas podsumowań. Tak przynajmniej mówią. Ja staram się nie podsumowywać zbyt wiele. Bo po co? Jak było dobrze, to nie muszę sobie tego w pamięci odświeżać. Jak było źle, po co do tego wracać? Same podsumowują mi się jedynie zapisywane gdzieś w sieci kilometry przejechane na rowerze. Co widzę w tym roku? Lekki spadek ich liczby, z którego jestem w gruncie rzeczy zadowolona. Bo nie jest tak, że poświęciłam rowerowi mniej czasu – jeździłam dużo, za to wolniej, uważniej. Wnikliwie obserwowałam przyrodę, zagłębiałam się w ciszę natury. Uwierzcie mi, to pochłania, szczególnie zimą...