sobota, 31 grudnia 2016

Grube balety

Foto: Piotr Leczkowski. Tancerka: Yuka Ebihara
   Historia naszej komórki rodzinnej liczy już ze 20 lat  i zmienia się w pędzie i na okrągło  - dzieci zamieniają się powoli w dorosłych, a dorośli dziecinnieją. Ale ciągle jeszcze mamy przed sobą wiele nieodkrytego..
Dziś opowiem Wam o rodzinnym odkrywaniu baletu. Niektórzy członkowie rodziny już go dobrze znają, są jednak wśród nas tacy, którzy na przedstawieniu baletowym nie byli jeszcze nigdy. Dojrzalsza część naszego zespołu stwierdziła więc,  że zanim niektórzy jego członkowie  odfruną do innych jednostek, muszą i takich przeżyć doświadczyć.
Nie było przymusu, nie było też barteru (Barter – wymiana bezgotówkowa, czyli towar bądź usługa, za towar bądź usługę. Strony uzgadniają wartość towarów lub usług i dążą do tego, żeby bilans był zerowy.) - otwarci ludzie potrafią sami wejść  nawet do piekła.
Foto: Piotr Leczkowski. Tancerka: Natalia Maria Wojciechowska.
Każdy przygotował się do tego wydarzenia inaczej:
- Estera  postawiła na prostą elegancję: ubrała się na różowo wykwintność stroju  podkreślając opaską ze świecącymi uszami i równie błyszczącym kolcem jednorożca. Wzięła też ze sobą moją dużą czarną torbę, wypełnioną czymś po brzegi.
- Klemi włozył najbardziej pstrokatą bluzę jaką znalazł w swojej kolekcji (papuga). Nie spał chyba poprzedniej nocy (tu oczywiście muszę użyć słowa "chyba" bo dowodów nie mam, ale stan gałek ocznych jednoznacznie wskazywał na długie nocne obcowanie z komputerem) więc obawiam się bardzo, czy wytrzyma do końca..
- Bazio założył białą koszulę i muchę. On jeden z całej rodziny potrafi znaleźć się w każdej sytuacji.
-My, czyli jedyni dorośli i odpowiedzialni (przepraszam synu Bazylu, ale do dorosłości brakuje Ci jeszczę kilku miesięcy) ruszyliśmy prosto z pracy, więc chyba mało odświętni - jak zwykle zabrakło nam na przebranie czasu. Należy jednak głośno podkreślić, że przecież nie dla strojów do Narodowego suniemy...

Foto: Piotr Leczkowski. Tancerka: Natalia Maria Wojciechowska
Bilety wyprzedane dawno temu, nam udało się złapać fartem lożę  na odległych balkonach. Może to i lepiej- mniej widać, ale za to nas też mniej widać.

Po tym długim wstępie przejdę do sedna, czyli  do przedstawienia: "Dziadek do orzechów" to chyba klasyka świąteczna. Przedstawienie z rozmachem, piękne baletowe widowisko. 
Treść? Chyba znacie?  Zaczyna się światecznie:  dzieci, prezenty, św. Mikołaj,  zabawa. I wszystko było w porządku (no dobra, trochę przydługo) do momentu, kiedy na scenę wpadły tańczące myszy i jakiś szczur...Podsypiający synowie podskoczyli z wrażenia:

- O rany, co ten autor przypalał? - skomentował  Klemi
- Nie wiem, ale to chyba musiało być mocne - odpowiedział  Bazio

Estera balet uwielba - jest on jej magicznym światem, zapewne mogłaby chodzić na wszystkie przedstawienia baletowe  wielokrotnie.
 - Głupki - skomentowała najgłośniej ze wszystkich - To jest sen!

Foto: Piotr Leczkowski. Tancerka: Natalia Trafankowska
Tymczasem na scenę wkoroczyła wielka łapa kota  wzbudzając niczym nie pohamowane salwy śmiechu w naszej loży. Łapa z pomocą dzielnego żołnierza zabiła szczura. Jednak (ku rozpaczy niektórych) głowni bohaterowie nie żyli odtąd długo i szczęśliwie, - oni wciąż tańczyli!
Pierwszy syn chrapnął... Tymczasem Estera spokojnie zdjęła buty i  wyciagnęła z wielkiej czarnej torby ciepłe różowe kapcie...



- fajne - skomentował na koniec Klemi- to było  jak poezja Białoszewskiego.



Niecierpliwość
popycham ludzi rzeczy popędzam
skracają mi się skracają
aż ich nie ma
biada mojej uwadze krótkostki życia

Miron Białoszewski

PS. Piotr mówi, że szczur nie był szczurem a  Królem Myszy. Znawca!







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz