poniedziałek, 21 czerwca 2021
Lato start!
piątek, 19 marca 2021
Kotlet
Podrzędna przydrożna knajpa. Wystrój z lat 70-tych, stoły jednak nasiączone współczesnością, przykryte obrusami, nie ceratą.Taki-tam szybki posiłek w drodze.
niedziela, 7 lutego 2021
Dobre intencje, czyli list z drogi.
Poranek. Drewniany termometr, który dostałam wczoraj w sklepie spożywczo-przemysłowym "Eden" pokazuje minus 13 w środku (czyli w namiocie) . Nie chcę nawet myśleć o tym, co na zewnątrz! Nie chcę również myśleć o tym, że będę musiała wyjąć ze śpiwora coś więcej oprócz głowy. Serfuję więc sobie ze łbem w śpiworku po internetach (wrzuciłam wczoraj przed zaśnięciem moje zdjęcie w namiocie na FB. Chwalą że jestem dzielna. To grzeje moje ego, ale ciała nie chce), ale kiedyś i tak trzeba wynurzyć się, otworzyć namiot i wystawić na zewnątrz kuchenkę z wodą..
wtorek, 1 grudnia 2020
Białka
Dawno dawno, jakieś (a może nawet dokładnie) pół wieku temu pewna kochająca się para postanowiła być i żyć razem. Byli młodzi, piękni i pełni planów na przyszłość. Aby ich nie pokrzyżować zbyt szybkim rodzicielstwem (wszystko w swoim czasie) udali się do ginekologa, Pana K, by wskazał im odpowiednią antykoncepcję. Nie wiem co sądzić o tej wizycie, ale ich syn (a mój mąż) Piotr urodził się jakiś rok po niej. Pan K. zaś świat ten dość szybko (choć niezależnie od tych narodzin) opuścił. Pozostawił na świecie swoją żonę, pogrążoną w smutku Panią K...
Tymczasem mały Piotr dorósł, ożenił się z cudowną kobietą i kupił jej wymarzony domek na skraju miasta...
poniedziałek, 10 sierpnia 2020
Tęcza w Niebie
Wyobraź sobie, że praca którą wykonujesz nie pozwala Ci założyć rodziny. Ba, nie pozwala Ci nawet uprawiać seksu. Poddajesz się temu, bo szczerze kochasz tę robotę i wierzysz w zbawienny wpływ na ludzkość tego, co robisz. Nie jest jednak tak, że możesz pozbyć się myśli o seksie - natura stworzyła nas wszystkich na tyle wyrafinowanie, że jest on częścią naszego bytu. Mimo szczerych intencji, mimo zawierzenia duszy i ciała swojemu szefostwu, często myślisz jak niewyżyty nastolatek - wszystko ci się z dupą kojarzy: gesty, uśmiechy, słowa, przedmioty.
wtorek, 4 sierpnia 2020
Bez szczoteczki
czwartek, 9 lipca 2020
Nieszkodliwe dziwactwa
Uwielbiam żyć po swojemu. Oczywiście tam gdzie trzeba muszę wpisywać się w z góry określone szablony: mieszkam w domu (a nie w wymarzonej jurcie) chodzę do pracy (tu nie muszę chyba komentować: mam milion innych pomysłów na ciekawe spędzenie przynajmniej części tego czasu) i robię zakupy w sklepie (choć już dawno powinnam zacząć uprawiać freeganizm). Takich rzeczy wymaga ode mnie szeroko pojęty "system", do ominięcia którego ciągle jeszcze nie dorosłam. Mam jednak milion swoich drobnych przyjemności, w których nie muszę się poddawać żadnym schematom: uwielbiam przesiadywać na mokradłach, podróżować starym Rzęchem donikąd, napawać się nocnym lasem, chlapać w blocie, czy chodzić boso. To takie przykłady, które akurat w tej chwili przyszły mi do głowy, jest ich w mojej codzienności dużo wiecej. Większość tych przejawów mojej osobistej wolności może być uznana za nieszkodliwe dziwactwa. Nie wiem dlaczego z ich powodu od czasu do czasu ludzie nie traktują mnie poważnie. To jednak naprawdę niska cena za (choć chwilowe) poczucie wolności...
czwartek, 28 maja 2020
Koń
Tak mogłaby się zaczynać piękna opowieść o miłości do koni, ale to nie będzie ta opowieść..
Bałam się strasznie, byłam sparaliżowana wręcz tym, co mnie czeka. Ale Kazik (15 letni uczeń mamy) zdawał się tym wcale nie przejmować - rozbawiony wsadził mnie na klacz. Stojąca obok mama oczywiście opowiadała coś tam o tym, ze jestem super dzielna i dam radę. Nie mogłam więc protestować i krzyczeć, bo nie wypadało (żadne dziecko nie chce zawieść swoich rodziców)
Koń był mokry, spocony od pracy, nie pachniał ładnie. Niepewnie siedziałam na jego śliskim grzbiecie, gdy nagle usłyszałam to, czego usłyszeć absolutnie nie chciałam..
- WIO...
Ruszył, a ja po dwóch jego krokach wylądowałam wprost pod jego kopytami.
Teraz już nie musiałam powstrzymywać emocji: płakałam długo i głośno, bardziej niż wskazywałoby na to moje aktualne położenie i obrażenia. Takie zachowanie zapewniało mi bowiem, że mnie znów nie posadzą na tym POTWORZE.
Odpuścili. Uff....Mama chcąc ratować sytuację o mnie jakoś oswoić z tym wielkim zwierzakiem kazała mi go głaskać po wielkim pysku...OKROPNE!
poniedziałek, 30 marca 2020
Izolacja
Każdy ma swój sposób na przetrwanie trudnych chwil. Na mnie absolutnie leczniczo działa dziecko, które w sobie w takich chwilach staram obudzić. Tak więc w obliczu braku dochodów, izolacji i znikającego żarcia z lodówki (to nie ja - to ONI!), postanowiłam dziś trochę się pobawić infantylnie- odpuszczę pierwszą teoretycznie niezbędną rzecz, jaką przyjdzie mi wykonać od rana. Oczywiście chodzi mi o rzecz upierdliwą, a nie tę przyjemną.
Wstałam, wypiłam kawę (niezbędna przyjemność) i...rzecz sama przyszła. Phi - to proste! A jakie przyjemne!
Wszystko było jednak proste (nawet nikt z domowników nie zauważył) do momentu, kiedy po południu zadzwoniła moja siostra - musimy wymienić się jakimiś-tam rzeczami dość pilnie. Podjadę więc do niej i zostawię w ogródku paczkę, odbiorę też swoją.
Hm...trochę...no dziwnie będzie.
Założyliśmy z Piotrem na twarze kolorowe maseczki, do tego róże śmieszne rzeczy na głowę (niech siostrzeńcy mają w tej swojej izolacji choć trochę beki z wujków) i ruszyliśmy.
W drodze do siostry ochrona osiedla wyszła aż ze swojej budki by nas podziwiać..
- na co oni się tak gapią? Turbana nie widzieli?
- turban to nic- odparł mój mąż - gumkę masz za luźną i cały boczek ci z piżamy wyszedł.
Ojej - żrę i nie tyję? Dobre!
wtorek, 17 marca 2020
Śmieci
niedziela, 8 marca 2020
Plaża jest moim domem
sobota, 28 grudnia 2019
Mój jest ten kawałek planety
W tym roku moje bagno wyschło jeszcze latem. Kępy omszonych drzew tworzące kiedyś oddzielne wyspy otoczone wodą wyglądają teraz jak samotne planety Małego Księcia - małe dziwaczne twory, każde ze swoją paprocią zamiast róży. Wysepki te jesienią obdarowywały mnie grzybami, teraz (lekko przyprószone śniegiem) swoją urodą. Kiedyś myślałam, że miejsce to jest tak piękne, ze wzruszy każdego, kogo tu przyprowadzę. Dziś już wiem, że wzrusza tylko mnie. No i może jeszcze borsuka, który ostatnio zamieszkał tu na stałe.
Sobotni poranek. Przy głównej drodze koło bagna znów wita mnie sterta śmieci. Dokładnie takich samych jak ostatnim razem - puszki i flaszki. Trzeba posprzątać. Ile to już razy?
Pierwsze sprzątanie tego syfu było nawet przyjemne- oto sprzątam miejsce, które lubię, teraz będzie tu czyściutko. Drugie (dwa tygodnie później) było bardzo wkurzające- ktoś nie uszanował mojej pracy. Trzecie (po kolejnym miesiącu) było walką ze sobą- przecież to syzyfowa praca, której nie ma sensu robić! Zamiast sprzątać powinnam zainstalować tu fotopułapkę, złapać pijusów i mordy w tych śmieciach zanurzyć.
Trzeba Wam wiedzieć, że miejsce to nie jest blisko domów, nie nadaje się też na imprezę - nie ma tu nawet pieńka żeby usiąść, panuje ogólny mrok, a zapach bagna zwykle nie jest tym, co chciałby wąchać przeciętny pijaczyna, a nawet i normalny człowiek. Dlaczego więc właśnie tu piją? Dlaczego muszą się sponiewierać właśnie przy tej drodze, zawsze dokładnie w tym miejscu? Może tak jak i mnie, coś ich tu ciągnie....
Trzecią partię śmieci sprzątnęłam dopiero wtedy gdy zrozumiałam, że to miejsce jest jak dziecko - bezradne, wielokrotnie gwałcone przez bandę debili. Nie mogę się tylko irytować i patrzeć, jak zarasta syfem. Muszę sprzątać, by nie cierpiało.
Dziś sprzątnęłam kolejne dwa wielkie wory śmieci. Piąty raz. Bez irytacji, raczej ze współczuciem dla mojego miejsca i biednego borsuka, który ten syf (i zapewne hałas) musi znosić.
Ten kawałek Ziemi jest mój, bo dbam o niego. Czasami tylko ktoś nie szanuje mojej własności - trudno, ważne że bywam tu i wspieram to miejsce.
PS. Nie czekając na "odgórne" rozwiązania ustawię tu w najbliższym czasie śmietnik.
poniedziałek, 16 grudnia 2019
Grudzień
poniedziałek, 4 listopada 2019
Moje święto
Internety napisały, że NIC JUŻ NIE BĘDZIE TAK SAMO:
- młodość bez kwasu, botoksu i nici chirurgicznych w tym wieku nie istnieje
- seks wchodzi w grę tylko przy zgaszonym świetle i koniecznie "na dole", by partner nie oglądał zwisów i obwisów.
- statystycznie w tym wieku mam 50% szans na nietrzymanie moczu
- o innych ekskrementach nie wspomnę.
-fejsbuk podsyła mi dziś linki do darmowych badań wzroku, słuchu i prostaty (hm, podobno odkryli, że kobiety też ją mają. Chyba pojawia się z wiekiem, razem z jajami?)
Mimo wszystko myślę, że nie odczuję teraz jakiejś dramatycznej zmiany - tuż obok mojego biura jest klub dziennego pobytu dla osób starszych. Nazywa się "Przestrzeń seniora 50+". Wystarczy więc zmienić drzwi w drodze do pracy.
piątek, 11 października 2019
Solą go!
Od czerwca gotuję się wewnętrznie za każdym razem, gdy chcę wypić sobie kawę na tarasie, czy poleżeć w cieniu orzecha. Ale w gruncie rzeczy zdaję sobie sprawę, że życie u boku wrażliwego artysty nie może być usłane różami. Czasami więc ja zmieniam się w budowlańca i spontanicznie coś-tam łatam sobie. Oczywiście "po babsku", czyli byle jak i byle czym.