Pakowałam się właśnie na zimową wyprawę w nieznane gdy okazało się, że Estera ma gorączkę. Z dłuższego wyjazdu nici...Ale te krótkie, kilkugodzinne wchodzą w grę nawet wtedy, gdy dom zamienia się w szpital. Wystarczy (jak zwykle) wstać odpowiednio wcześnie i jeździć do upadłego zanim rodzina weekendowo się wyśpi.
Stosując się do tej zasady mknę raniutko ulicami Żyrardowa do lasu. Mam ze sobą dwie nowości: rękawice z foki (wiem, wiem, biedna foczka. Za to ciepła.) i jakieś ustrojstwo w kole, które podobno potrafi siłę moich mięśni na ładowanie komórki zamienić. Jadę więc sobie ulicą i zerkam na telefon przyczepiony do kierownicy - faktycznie się ładuje! Ulica pusta, ale jakiś debil uparł się, że będzie jechał za mną i trąbił. Niech sobie trąbi - mam takie samo prawo przebywać na jezdni jak i on. A zimowe opony z kolcami zapewniają mi bezpieczeństwo - mimo lodu nie wywalę się i nie wpadnę w poślizg.
Samochód zrównuje się ze mną na światłach i otwiera się okno. Męska twarz uśmiecha się.
- Cześć, gdzie jedziesz w taki mróz? Minus jedenaście. Ty to masz samozaparcie..
Hm, skąd ja go znam? Nie wiem. Żyrardów jest na tyle duży, że czuję się w nim anonimowo, ale na tyle mały, że nie do końca chyba tak jest..
Tymczasem człowiek patrzy na mnie i czeka na odpowiedź.
W zasadzie po co jadę? Ludzie nie rozumieją. gdy mówię, że dla przyjemności. Konkret potrzebny!
Spoglądam na kierownicę...Jest!
- Telefon naładować chciałam. Wiesz, mam tu takie ustrojstwo w kole..
Męska twarz pokiwała z udawanym zrozumieniem. I mimo, że temat jest przecież interesujący, nie otrzymałam więcej żadnych pytań, a okno się zamknęło. Jeszcze chwilę staliśmy koło siebie, zanim pojawiło się zielone....
Dosłownie dwieście metrów dalej kolejny samochód trąbi. No cóż, sława mnie chyba czeka.. Nie odwracając głowy macham przyjaźnie lewą ręką. Samochód zrównuje się ze mną, otwiera się szyba...
- a ty kurwa Chuju nie wiesz, że tu jest zakaz dla rowerów?
Wiem. I czasami celowo go bojkotuję. Cóż to bowiem za zakaz, jeśli ścieżka rowerowa jest niewydzielonym kawałkiem niezbyt szerokiego chodnika dla pieszych a do tego z przeszkodami w postaci słupów i drzew na samym jej środku? Nie ma tu zresztą powodu, dla którego rowery nie mogłyby jeździć po ulicy - jest szeroka i z niezbyt dużym ruchem. A teraz, w sobotni poranek to tylko ten wulgarny osioł w czarnym samochodzie tu jedzie.
- sam jest Pan Chujem - odburkuję i jadę spokojnie dalej.
Samochód przyspieszył i zajechał mi drogę. Drzwi od strony kierowcy się otworzyły i wysiadł człowiek mniej więcej w moim wieku. Jego postawa już od momentu wyprostowania się mówiła sama za siebie- szeroko rozstawione nogi i ramiona, zaciśnięta lewa pięść. Zdębiałam, ale zdołałam z siebie wydusić:
- będziesz się wstydził tego, co robisz...
Pan Chuj zamarł na chwilę. Widać było wyraźnie, że jego mózg zaczął myśleć. Trwało to chwilę, ale w końcu mięśnie wyraźnie zwiotczały..
- Pizda! - prawidłowo sklasyfikował moją płeć, po czym błyskawicznie wskoczył do samochodu i odjechał.
O Mój Ty Genderze! Jak się cieszę. że stworzyłeś mnie kobietą!
Pewnie jakiś słoik...tak po kóltuże słowa poznaję :)
OdpowiedzUsuńMy w dużej mierze jesteśmy "słoikami". Mój mąż nim był, gdy po szkole ruszył z Żyrardowa do W-wy na podbój świata. Moje dzieci pewnie nimi będą, gdy za kilka lat ruszą "ku wolności" (że niby ja im mam te słoiki zapewnić? No nie wiem...) No a ja jako żona byłego słoika chyba jestem "słoikową"? Wolałabym jednak by nazywali mnie "słowikową" -to przecież tylko drobna korekta ;)
UsuńMam nadzieję że nikogo nie obraziłem tym słoikiem :) bo nie taki był mój zamiar . Najczęściej w wielkich miastach jest tak że to Ci nowo wielko miastowi stwarzają takie problemy .
UsuńA na takich słowem silnych , to chyba każdy rowerzysta na swojej drodze spotkał .
Spoko :)
UsuńMi się przytrafiają podobne perypetie, gdy biegam. Nie wiem co ludzie mają w głowach...
OdpowiedzUsuńW lecie łatwiej - więcej płci spod ubrania wystaje ;)
UsuńPewnie ostatnio mandaty pocztą panu przyszły, a jak wiadomo, mandaty to wina tych cholernych rowerzystów. ;)
OdpowiedzUsuńTen pan to nie wyjątek. Ostatnio mam jakąś serię - zostałam też niedawno debilem. Ale debilem to akurat lubię -zwalnia mnie to od myślenia ;)
Usuń"Słowikowa". Chciałaby dusza do raju. :) Może "Przykrywka" - bez podtekstu, albo nawet z nim, a co?
OdpowiedzUsuńtransatlantyk
No i ta fotograficzna. Można odczytać jako "bałwan na rowerze" i pomyśleć, ze to komentarz do całości artykułu, a chyba inną miałaś intencję. :) Koniecznie zmień i nawet wywal ten mój wpis, niech już stracę.
OdpowiedzUsuńbałwan na rowerze :)
UsuńTwój jest ten kawałek podłogi... :)
Usuńtransatlantyk
Transatlantyku drogi,
UsuńMój blog nie jest dziełem idealnym, jest przekazem emocji i nastrojów danej chwili. I często gdy ona mija dochodzę do wniosku, że może należałoby coś zmienić, przeredagować. Nie zmieniam jednak nic. Bo wtedy nie byłaby to prawdziwa opowieść tamtej chwili.
Taki już ze mnie rowerowy bałwanek
Oj, Wrono - jasne, że Twój i taki ma być. Żart to był raczej niż sugestia nawet z tą zmianą. Życzę wielu skłaniających do pisania przygód.
OdpowiedzUsuńtransatlantyk
PS. :)