Co roku to samo, co roku aktualne...
---------------------
Kocham zmienność pór roku. Oczywiście szczególnym
sentymentem darzę wiosnę, ale gdy po upalnym lecie nastaje jesień, witam ją
chyba równie entuzjastycznie. Jesienią szczególnie lubię wschody
słońca - pewnie z powodu obecności w naturze miliona kolorów, również początek
dnia wydaje się być bardziej soczysty i prawdziwy.
Niektórzy myślą, że jestem wariatką – wstaję jeszcze w nocy i pędzę na moim rowerze do
lasu by uczestniczyć w budzeniu się dnia…A to żadne wariactwo- to jest
najważniejszy moment dnia, taki codzienny cud narodzin. I szkoda nie naładować sobie tą chwilą
akumulatorów..
Dziś świt witałam siedząc na karpie w Bolimowskim Lesie. Już
jadąc tu miałam przygodę - moja przednia lampka rowerowa okazała się być
chińską tandetą i rozpadła się w środku (nocnego jeszcze) lasu ...tak więc
dotarłam do upatrzonego wcześniej punktu widokowego wiedziona po leśnych
duktach jedynie przez intuicję i wyczuwalną twardość nawierzchni. A może na
odwrót? W każdym razie dotarłam. (Ci,
którzy znają mój zmysł orientacji niech
podziwiają i głośno biją brawo)
Świt...niebo powoli zmieniło kolor z czarnego na granat.
Odezwały się pierwsze ptaki (świergotek i jakiś drugi, którego jeszcze nie znam), rosa zaczęła skraplać się na liściach i spada na
ziemię...Mrówki powoli zaczynają przechadzać się w okolicy mojej dłoni, dwa
metry dalej ślimak pozostawia swój ślad na mokrym liściu…
Magię wyłaniających się z szarości szczegółów zaburzył
warkot silnika. Tu, w środku puszczy, w miejscu do którego jechałam rowerem półtorej godziny? Kolejny samochód, za nim następny - sznur aut wjechał w las. Mój las..
Grzybiarze. Towarzystwo zatrzymało się przy drodze.Pokrzykują, coś uzgadniają. Jeszcze tylko głośne trzaśnięcie drzwiami, piknięcie automatycznych zamków w samochodach i ruszają w plener…
Grzybiarze. Towarzystwo zatrzymało się przy drodze.Pokrzykują, coś uzgadniają. Jeszcze tylko głośne trzaśnięcie drzwiami, piknięcie automatycznych zamków w samochodach i ruszają w plener…
Znów zrobiło się spokojnie więc ponownie "zanurzam się" w ściółkę...do
pierwszego ślimaczka dołączył drugi – ciekawe, podobno ślimaki są
samowystarczalnymi obojnakami? A co z miłością?
Żuczek gnojarek zaczął mozolnie wspinać się po moich stopach. Łaskocze...
Z mikroświata wybudził mnie głośny krzyk.
Żuczek gnojarek zaczął mozolnie wspinać się po moich stopach. Łaskocze...
Z mikroświata wybudził mnie głośny krzyk.
- Doooorrroooota! Dorota! Dorota kurwa!!
- co tam?
- chodź tu kurwa, bo znalazłem jakiegoś chuja i nie wiem, czy jest jadalny!
- co tam?
- chodź tu kurwa, bo znalazłem jakiegoś chuja i nie wiem, czy jest jadalny!
I tak oto magia świtu zastała zastąpiona przez inną rzeczywistość...
to musiał być straszny sromotnik :)
OdpowiedzUsuńBezwstydny...
OdpowiedzUsuńMożna chodzić na grzyby w ciszy, można robić "wieś". Niestety statystyczny narobi wsi, gdzie nie pojedzie. Pocieszające, że na ogół do lasu taki rzadko jeździ, a jeśli to "płytko".
OdpowiedzUsuńNo skrzeczy czasem ta rzeczywistość. Na grzybach, na rybach, w sklepie, na sali wykładowej... Kto to nam ten świat tak urządził?
OdpowiedzUsuń1. coś mi intuicja mówi zajrzyj na Wronę - a tu nowy pościk pasuje idealnie do mojej sobotniej porannej kawy.
OdpowiedzUsuń2. Zmienność pór roku święta racja - niektórzy chcieliby cały rok wiosnę, a ja nie - teraz nie cofnął bym się znów do wiosny - bo wiosnę lubie na wiosnę - a teraz jesień i tak ma być.
3. cyt. " chyba jestem wariatką " - nie nie jesteś - no dobrze jesteś pozytywną super wariatką.
4. Zachowanie grzybiarzy - różnie z tym bywa - ale te teksty grzybiarzy kompletnie mnie rozbawiły.
5. Pozdrawiam i miłego weekendu - hejo
U mnie jeszcze dwa dni temu było zbyt sucho na grzyby w lesie czy na polanach . Jedyne jakie spotkałem to jakieś trujaki rosnące przy Ostoi Konika Biłgorajskiego w Lasach Janowskich, ale nawet koniki ich nie ruszały .
OdpowiedzUsuńCo do wiochy podczas zbierania grzybów to akurat w moich okolicach każdy zbiera w ciszy aby inny rnie wszedł na jego terytorium :)
No ale tak jak Lavinka pisze, my potrafimy wszędzie wiochy i obory narobić
No i zobaczcie - przyroda mnie lubi - co prawda jesień nie przyszła, grzybów nie ma prawie. Spokój w lesie i cisza :)
OdpowiedzUsuń