wtorek, 20 maja 2014
Ruszam, o wschodzie..
No i jutro jadę na wschód. Mimo, że ciągle jeszcze w pracy, moje myśli krążą już całkowicie wokół tej przygody. Mam nadzieję, że będzie szalona i mnie jak zwykle zaskoczy!
Wiem, ze im mniej planuję, tym jest przyjemniej. Ogólnie: najpierw do Terespola (ok 230 km), potem wzdłuż granicy na północ. Jak dam radę ( lub przygoda mnie gdzieś po drodze "nie wchłonie") to aż do Suwałk. W sumie około 680 km.
Spać zamierzam gdziekolwiek - namiot, woda w butelce i papier toaletowy zapewnią mi całkowitą niezależność od jakiejkolwiek cywilizacji...
Pięć intensywnych dni podróży. Mam cudowną wiosenną formę, więc mam nadzieję, że podołam!
Chciałabym napisać o ludziach, którzy wspomagają mnie przy każdej mojej wyprawie. To Państwo Ewa i Grzegorz Jaroszewscy, prowadzący (z pasją i oddaniem) sklep rowerowy w naszym mieście. Po mojej "zimowej wyprawie" przywitali mnie jak bohatera i powiedzieli, że nie wezmą ode mnie złotówki za naprawę i konserwację roweru...i tak jest w dalszym ciągu... za każdym razem gdy jestem u nich służą mi nie tylko fachową pomocą, ale i wspierają dobrym słowem. A ja płonię się - chwali mnie dziesięciokrotny mistrz Polski i brązowy medalista mistrzostw Świata w kolarstwie przełajowym!
Trzymam kciuki. My jednak wybraliśmy opcję łódzką, przekupiono nas dobrym żarciem ;)
OdpowiedzUsuńLavinko, no cóż, ja żarcia dobrego nie przewiduję.... Ale jakby Wam się odmieniło, to dajcie znać- termosik z herbatą zabieram, więc jestem przygotowana na spotkanie :)
Usuń