13.05.2014
Ten tekst chciałam opublikować na Dzień Matki. Ale cierpliwości w genach nie dostałam :)
Pędzimy w weekend samochodem po mamę do jej domku. Moją mamę, która mieszka 200 metrów od nas..Ale jedziemy nie do tego jej domku, tylko do innego. Do Domku Szreka, który ostatnio okazyjnie kupiła....
Ten tekst chciałam opublikować na Dzień Matki. Ale cierpliwości w genach nie dostałam :)
Pędzimy w weekend samochodem po mamę do jej domku. Moją mamę, która mieszka 200 metrów od nas..Ale jedziemy nie do tego jej domku, tylko do innego. Do Domku Szreka, który ostatnio okazyjnie kupiła....
Mama całe życie się przeprowadza...czasami rok w rok, czasami musi minąć 15 lat aż jej się miejsce znudzi.
Była nauczycielką , w latach siedemdziesiątych i osiemdziesiątych praca (a wraz z nią domek służbowy) czekały na nią absolutnie wszędzie. Co roku w wakacje pobudzało to jej wyobraźnię do działania...
Dzięki tym ciągłym zmianom domów moje dzieciństwo jest doskonale zapisane w czasie:
4 lata - Polańczyk
4, 5 roku- Myczków
5 lat - Zahoczewie.
6 lat- Zalesie
7 lat - Krzeczkowa...ach to chyba najbardziej magiczny rok mojego dzieciństwa.....
Kiedyś starałyśmy się z mamą policzyć miejsca, w których mieszkała. Nie udało się, za każdym razem wychodziła nam inna liczba... Jedno łączyło te miejsca z pewnością: każde z nich na swój sposób było cudownie, magiczne, i inne niż pozostałe..
Dwa lata temu mama przeprowadziła się do Żyrardowa. I wydawało się, że ten mały domek blisko mnie jest tym "ostatecznym" w którym osiądzie. Ale dzięki różnym zbiegom okoliczności okazało się, że pojawiła się też chatka w Beskidzie Niskim. No i teraz doszedł absolutnie wyjątkowy, bagienny Domek Szreka.
I mama dostała przyspieszenia...Cztery tygodnie temu spakowała się i pojechała. A z nią pies, kot i małe sadzoneczki pomidorków, które dopiero zaczęły wyglądać na świat z pojemniczków po jogurtach.
Była nauczycielką , w latach siedemdziesiątych i osiemdziesiątych praca (a wraz z nią domek służbowy) czekały na nią absolutnie wszędzie. Co roku w wakacje pobudzało to jej wyobraźnię do działania...
Dzięki tym ciągłym zmianom domów moje dzieciństwo jest doskonale zapisane w czasie:
4 lata - Polańczyk
4, 5 roku- Myczków
5 lat - Zahoczewie.
6 lat- Zalesie
7 lat - Krzeczkowa...ach to chyba najbardziej magiczny rok mojego dzieciństwa.....
Kiedyś starałyśmy się z mamą policzyć miejsca, w których mieszkała. Nie udało się, za każdym razem wychodziła nam inna liczba... Jedno łączyło te miejsca z pewnością: każde z nich na swój sposób było cudownie, magiczne, i inne niż pozostałe..
Dwa lata temu mama przeprowadziła się do Żyrardowa. I wydawało się, że ten mały domek blisko mnie jest tym "ostatecznym" w którym osiądzie. Ale dzięki różnym zbiegom okoliczności okazało się, że pojawiła się też chatka w Beskidzie Niskim. No i teraz doszedł absolutnie wyjątkowy, bagienny Domek Szreka.
I mama dostała przyspieszenia...Cztery tygodnie temu spakowała się i pojechała. A z nią pies, kot i małe sadzoneczki pomidorków, które dopiero zaczęły wyglądać na świat z pojemniczków po jogurtach.
Polany. Tak, tam jest pięknie! Góry, strumień i sarny na łące o zmierzchu.. I ta budząca się zieleń! Mama wypuściła przed dom psa, kota i posadziła pomidorki. Jednak po krótkim czasie zieleń nieco zblakła a górki zrobiły się zwyczajne. Rodzicielka wykopała więc z ziemi pomidorki, psa i kota zapakowała do samochodu i pojechała do Domku Szreka. No tu to dopiero pięknie! Na mokradłach za domem dostojny łabędź siedzi w gnieździe na jajach, obok bobry budują tamę. Orzech włoski koło domu rodzi orzechy w wyjątkowo miękkiej skorupce, a sąsiedzi przemili...
W ostatnią sobotę uśmiechnięta mama, pomidorki, pies i kot znów zagościli w Żyrardowie...
Dostałam w genach po mamie skarb niezależności i wyobraźnię. Dzięki nim ja też mogę iść zawsze własną, przeważnie inną niż powszechnie przyjęta drogą. Dziękuję!
Tak czytając Ciebie podejrzewam że Ty to dopiero będziesz swoim dzieciom dostarczać wrażeń w jesieni swego życia:)
OdpowiedzUsuńBardzo Ci Twojej mamy zazdroszczę, moja niestety z gatunku "nie przyjadę, bo się zgubię na dworcu", więc musimy Klu wozić do babci, żeby mogła raz na jakiś czas małą obejrzeć i stwierdzić, "jakie to absorbujące dziecko" :)
OdpowiedzUsuń