piątek, 21 marca 2014

Wiosenna renowacja

Wiosna! Jadąc o świcie na rowerze widzę, jak przyroda zajęła się już miłością - psy, zajęte stadnymi "randkami" przestały dobierać się do moich łydek, koguty bez przerwy pieją, ptaki w lesie głośno śpiewają. Niektóre z nich szaleją nad moją głową  niebezpiecznie blisko- to z pewnością radość  łączenia się w pary. Widziałam dziś też parę łabędzi (niesamowity jest dźwięk wydawany przez ich skrzydła - tną powietrze niczym maszyny! ) Wylądowały na bagnie. Samiec nastroszył skrzydła i zalotnie pływał wokół samicy...


Wiosna obudziła i we mnie kobietę...trzeba działać...Wymarzonego "łabędzia"  mam już od lat, ale warto z okazji wiosny rozpocząć z nim nowy zalotny taniec.. Od czego zacząć? Wiem! Pójdę do kosmetyczki.
Po co chodzimy do kosmetyczki? Oczywiście po ZMIANY.  Jak jesteśmy młode, chcemy być piękniejsze,  jak jesteśmy "dojrzałe" to chcemy być już tylko młodsze...Ja chyba chodzę po prostu dla porządku bycia kobietą, bo wciąż jeszcze własnego "przemijania"  nie mam w głowie...
No więc rozpoczynam wiosenny "remont". Kładę się na podgrzewanej kozetce i leżę, bezczynnie gapiąc się w sufit. Tragiczna muzyka (pop, zestaw "tanie kochanie" - brrr), próbuję nie słuchać. Skupiam się na liczeniu cegłówek na suficie... Kosmetyczka tymczasem (grzebiąc mi palcem w oku) wmawia mi, że tak wygląda "kobiecy relaks". Właśnie położyła mi śmierdzące błoto na twarz i poszła sobie (muzyka niestety została, protestować nie mogę, bo mam jakąś szmatę  na ustach). Policzę do 200 i jak nie wróci to też stąd wychodzę. Na rower - będzie i błoto i relaks...

1 komentarz:

  1. Raz w życiu byłam u kosmetyczki, leczyłam skórę po kwasach trzy tygodnie, traumę mam do dziś, a to już pięć lat zaraz minie, oj postarzałam się od tego czasu trochę... zamiast tego szprycuję się zieloną herbatą licząc na odmładzanie od środka ;)

    OdpowiedzUsuń