Przeglądałam niedawno mojego bloga i trafiłam na tekst o jedynych chyba stacjonarnych wakacjach naszej rodziny. Leżeliśmy wtedy znudzeni na mazurskim pomoście i wyobraźnią płynęliśmy tratwą do mojego brata Szymona, do Szwecji.
Ten sen nie spełni się już nigdy - Szymon umarł, nie siedzi na nadbrzeżu i nie pomachałby nam zaskoczony na powitanie...
Hm, ale czy my do Szwecji musimy płynąć? I czy ktoś musi na nas czekać? Przecież wszyscy dobrze wiemy, że nie cel a droga...